29

62 9 1
                                    

Pov Aron

- Aron ty debilu! - odezwał się Scoot - Gdzie ty kurwa byłeś, za 5minut start! - był zły, chociaż sam nie wiem o co. Tak jak powiedział start dopiero za jebane 5minut.
- Robisz dym, jak by już wystartowali.. - powiedziałem, wkładając papierosa do ust.
Zaciągnęłem się dymem i rozglądałem się poszukując Arii.
- Gdzie dziewczyny? - zapytałem Scoota
- Z Mattem za budynkiem. Arii chciała zapalić, a po ostatnich wydarzeniach, dziewczyny nie chciały jej zostawić. Matt się uparł ze pójdzie z nimi dla bezpieczeństwa - odpowiedział.

Podeszliśmy do mojego auta, które stało na starcie
Przyglądałem się pozostałym dwóm samochodom.
Nie kojarzyłem ich. Ale szczerze mówiąc miałam w to wyjebane.
Potrzebowałem teraz porządnej dawki adrenaliny po wszystkich wydarzeniach, które na nas spadły jak grom z nieba.

Rodzice Arii jak do tej chwili nie odezwali się ani razu.
Byłbym ślepy, gdybym nie zauważył, że męczy to moja kobietę.
Chcialaby by w końcu ją zrozumieli.
Ale do niczego ich nie musimy.

Siedziałem oparty o maskę samochodu.
Pozostali kierowcy siedzieli już w samochodach jak by się bali, że nie zdążą wsiąść za kierownicę przed wystartowaniem.
Dostrzegłem idące w nasza stronę dziewczyny z Mattem.
Jej śmiech, zagłusza wszystko wokół. Jak by nic innego nie istniało. Tylko ona.

- A Tobie co się stało? - zapytała zmartwiona dziewczyna, a ja się uśmiechnęłem.
- Nic, a nic. Kocham cię - powiedziałem całując ją w czoło, a ona wtuliła się w moją pierś.
- Ja ciebie też. Wróć do mnie cały - podniosła się na palcach i pocałowała w usta z taką mocą, której ja się nawet nie spodziewałem.
- Wrócę. Obiecuje - złożyłem jeszcze szybkiego buziaka na jej czubku głowy i wsiadłem za kierownicę.

Czekałem na to już tak długo.

Po chwili na środek między auta wyszła wysoka blondynka w szpilkach, ubrana tak skąpo, że zrobiło mi się zimno.
Po chwili pistolet, który trzymała w ręce podniosła do góry i zaczęła odliczać.

3...
2...
1...

Wystrzał

Moi przeciwnicy wyruszyli niczym torpedy.
Albo nie znali dobrze trasy, albo byli debilami.
To jak zacząć biec z największą mocą, a na końcu przy mecie paść na pysk z braku sił.

Głos silnika pochłonął mnie całego.
Pochłonął moją duszę, wolał mnie do siebie.
Kochałem to uczucie. Uczucie adrenaliny, mocy, głosu mojej maszyny.
Zwolniłem przed jednym z ostrych zakrętów, moi przeciwnicy zrobili to samo, lecz zwolnili do takiej prędkości, że teraz bez probkemu mogłem je wyminąć i przyspieszyć.

Czy kiedykolwiek przegrałem? Nie
Czy miałem zamiar kiedyś przegrać? Nie

To było moje życie.
Czas, w którym nie myślałem o niczym. Mogłem odciąć się od tego jebanego świata, który co chwilę rzucał mi jakieś kłody pod nogi.
Zawsze wstaje. Wstaje silniejszy.
I każdy, kto tą kłode mi rzucił to zobaczy i poczuje to na własnej skórze.

Auto za mną wysadziło w powietrze, kolejny samochód ledwo wyminą palący się pojaz.

Tak to już jest jak ktoś nie sprawdzi samochodu przed samym wyścigiem ~ pomyślałem..

Gra trwa dalej.

Auto za mną zaczęło znacznie przyspieszać, jechałem cały czas tą samą prędkością bo wiedziałem, że zaraz kolejny zakręt.
Debil za mną też musiał to wiedzieć - albo że nie słuchał gdy trasa była omawiana, albo po prostu był debilem.

Nieraz zastanawiałem się, czy ścigam się z idiotami, którzy chcą się pobawić lub zginąć, czy z kimś kto naprawdę potrafi jeździć.
A takich osób było coraz mniej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pożądanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz