Prolog

2.6K 705 89
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aradia

Krople krwi wymieszane ze łzami, skapywały do umywalki. Jeszcze nigdy dotąd nie doświadczyłam takiego upokorzenia i zranienia. Czy to oznaczało, że dotąd żyłam w bańce, którą sobie sama stworzyłam? Czy byłam aż tak naiwna, myśląc, że wszystko, co mnie otacza, co zbudowałam, jest stałe i dane mi na zawsze? Tak, z pewnością byłam. Zaślepiona, głupia gęś, która wierzy w wymarłe wartości. Nie ma czegoś takiego jak wierność i oddanie...

- Aradio, kochanie, wszystko w porządku? - Usłyszałam zza drzwi zatroskany głos mamy. - Za piętnaście minut musimy wyjeżdżać. Chyba nie chcesz się spóźnić na rozdanie dyplomów?

- To tylko formalność - wymamrotałam.

- Ale jakże przyjemna i uroczysta - nie odpuszczała. - Co się dzieje?
Niechętnie otworzyłam łazienkowe drzwi, a kiedy mama zobaczyła mnie z przyciśniętym do twarzy papierem toaletowym, zrobiła zatroskaną minę.

- Denerwujesz się - skwitowała, a ja nie chciałam jej tłumaczyć, że to nie rozdanie dyplomów wywołało u mnie krwotok z nosa. - Ostatni raz taka sytuacja się zdarzyła, kiedy wyprowadziliśmy się z Hideout - dodała.

- Krwawiłam z nosa? - zdziwiłam się.

- Wpadłaś w tak potężną histerię, że popękały ci naczynia krwionośne w nosie i w oczach - wspominała. - Pochyl się, kochanie - poleciła, a kiedy to zrobiłam, zmoczyła ręcznik i położyła go na moim karku.

- Nie chciałam się stamtąd wynosić - burknęłam.

- Miałaś trzynaście lat, życie w mieście bardziej ci się przysłużyło. Właśnie skończyłaś studia z wyróżnieniem - zaświergotała.

- Mamo, Hideout nie jest na końcu świata, a w Salt Lake City też jest uniwersytet - zaczęłam dyskusję, bo nie wiedzieć dlaczego ponownie poczułam ten sam żal, co dziesięć lat wcześniej. - A wy wybraliście sobie Chicago, jakbyśmy nie mogli zamieszkać gdzieś bliżej.

- Dobrze wiesz, że tata dostał tu świetną posadę. Bylibyśmy nierozsądni, gdybyśmy z tego nie skorzystali. W Hideout żadne z nas nie miało takich perspektyw - upierała się. Zawsze w ten sposób tłumaczyła nasz nagły wyjazd. Nie zdawała sobie sprawy, że znałam prawdę...

Hideout. Nie byłam tam od lat. Odkąd tylko rozpoczęłam studia, nie odwiedziłam dziadka ani razu. W liceum jeszcze upierałam się na wakacje tam, na co tata zawsze się krzywił. Z biegiem lat zaczynałam się odsuwać od miejsca, które było dla mnie rajem, nie latałam do dziadka, a rodzicom było to na rękę. Dzwoniłam do niego codziennie, ale to nie było to samo.

- Polecę tam - zadecydowałam i przetarłam twarz, a później obmyłam ją zimną wodą.

- Gdzie? - zdziwiła się mama.

- Do dziadka.

Przybrała nieodgadniony wyraz twarzy i westchnęła. Nawet po tylu latach nie potrafiła przyswoić, że to górskie miasteczko zawsze będę wspominać najlepiej. Miałam w nosie luksusy, pieniądze i wielkie miasto, a teraz poczucie tęsknoty uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą.

- Isaac pojedzie z tobą? To mogłaby być dla was ciekawa podróż. Poznałby twoje korzenie...

- Isaac ze mną zerwał - przerwałam jej. - Przed godziną.

- C-co? - pisnęła zaskoczona.

Uwielbiała tego drania. Zdobył serca całej mojej rodziny, był wygadany, pewny siebie i... Świetnie kłamał...

- Zerwał ze mną - powtórzyłam. - Przez wiadomość. Nie miał nawet odwagi spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że już nie jestem mu potrzebna.

Zacisnęła usta w wąską kreskę i pokręciła głową.

- Przydadzą ci się wakacje - skwitowała. - Kilka tygodni w zacofanej dziczy...

- Pojadę na rok - rzuciłam, zaskakując tym nawet siebie.

- Oszalałaś? Dziadek jest już stary, prowadzi sklep, nie jesteś już małą dziewczynką, którą będzie trzymał na kolanach i zabawiał.

- Dziadek się zgodzi. Mam pieniądze, pracowałam przez całe studia, więc nie będzie mnie przecież utrzymywał. Pomogę mu w sklepie.

W mojej głowie tworzył się plan, o którym wcześniej nawet przez chwilę nie myślałam. Czułam jednak, że to dobra decyzja.

Nie, ja nie uciekałam.

Ja wracałam tam, gdzie zostawiłam swoje serce. Tam, gdzie rozpoczęła się moja życiowa droga. Czułam, że właśnie w tym miejscu odnajdę spokój i będę wiedziała, którą ścieżkę wybrać i jak pokierować swoim życiem.

 Czułam, że właśnie w tym miejscu odnajdę spokój i będę wiedziała, którą ścieżkę wybrać i jak pokierować swoim życiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***
Na zachętę ❤️

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz