Rozdział 15

2.2K 837 156
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aradia

Dłubałam widelcem w talerzu, który pod nos podstawił mi dziadek. Czułam się już na tyle dobrze, że pozwalałam sobie na krótkie spacery, kiedy pogoda mi to umożliwiała. W ten sposób właśnie znalazłam się u niego na obiedzie, na który mnie zaprosił. Powinno być na odwrót, ja powinnam go odciążać, dbać o niego, gotować. Role się odwróciły. Przysparzałam mu wyłącznie zmartwień i obowiązków. Czułam się z tym podle.

Mój parszywy nastrój miał jednak główne źródło gdzie indziej... Logan. Shy... Od naszej rozmowy, którą tak gwałtownie zakończył, minęło kilka dni, a on nadal nie zjawił się w miasteczku. Nie odebrał już więcej mojego telefonu i nie zareagował na żadną wiadomość. Jakby zapadł się pod ziemię.

– Co cię gnębi, skowronku? – zagadnął dziadek, widząc moją ponurą minę. – Wciąż źle się czujesz?

– Nie. – Pokręciłam nieznacznie głową. – Jeszcze trochę się męczę, ale jest w porządku.

– Czyli to problem natury duchowej – stwierdził i usiadł naprzeciwko mnie. – Ma to może związek z pewnym mężczyzną?

– Nie – skłamałam.

– Zauważyłem, że Denver codziennie cię odwiedza – zmienił front.

– Tak, sprawdza, jak się czuję – odparłam. – To właściwie jego praca.

– I nic więcej? – interesował się. – Nie smakuje ci? – Wskazał na niemal nieruszonego kurczaka z warzywami, choć ja wyczułam w tym pytaniu pewną dwuznaczność.

Odłożyłam widelec i ciężko westchnęłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Uwielbiałam jedzenie, które serwował dziadek, ale mój żołądek związany był w supeł. Jakby nadmierne myślenie pozbawiało organizm innych ważnych funkcji.

– Zgodziłam się pójść z Denverem na kolację, jak już wyzdrowieję – przyznałam.

– Już jesteś zdrowa – zauważył.

– To jeszcze nie czas. Ja... – Westchnęłam, a moje ramiona opadły. Żałowałam, że zgodziłam się z nim umówić, ale głupio mi było to odwołać. Wprawdzie do niczego mnie to nie zobowiązywało, ale czułam się dziwnie. Jakbym była nielojalna wobec... No właśnie, wobec kogo?

Z nikim nic mnie nie łączyło.
Przez cały ten czas nie zdarzyło mi się pomyśleć o moim byłym chłopaku. Widziałam, że próbował się ze mną kontaktować, ale nie czułam wtedy niczego. Moje serce nawet nie drgnęło. Również kiedy w moim progu zjawiał się Denver, nie towarzyszyły mi żadne emocje.

Myślałam za to o kimś, kto tego kontaktu nie chciał. I którego ja nie powinnam chcieć. O kimś, kto przypadkiem uratował mi życie, a później rozpłynął się w powietrzu.

– Dlaczego jesteśmy skonstruowani tak, że lgniemy do tego, co od nas ucieka, a nie chcemy tego, co mamy podane na tacy? – zapytałam cicho.

– Życie jest składową wyborów, które podejmujemy. Każdy wybór niesie za sobą konsekwencje. Nie zawsze ponosimy je od razu, czasem dopiero po długich latach, skowronku. Musisz wybrać dobrze i nigdy nie żałować swojej decyzji. Wątpliwości są domeną ludzkości, błędy są nauką – wygłosił nieco filozoficznie i popatrzył na mnie z czułością.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz