Rozdział 22

2.4K 837 138
                                    

Logan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Logan

Przesuwałem kciukiem po dolnej wardze i patrzyłem w monitor, lecz w rzeczywistości nie widziałem niczego. Niczego poza Aradią, jej wypełnionymi zaufaniem i pożądaniem oczami, ciałem, które zdawało się błagać o ukojenie pragnienia.

Pierwszy raz... Pierwszy raz całowałem kobietę w taki sposób. Na początku potraktowałem ją jak każdą. Bez wyczucia i delikatności. Dopiero jej całkowita uległość i oddanie mi pełnej kontroli, podziałały na mnie jak kubeł lodowatej wody i pomogły przyswoić, że ona nie jest jak inne.

Aradia Colter zasługiwała na czułość. Zasługiwała na kogoś, kto jej nie skrzywdzi. Na kogoś innego niż ja.

Znów analizowałem każdy gest. Zarówno mój, jak i jej. Każde słowo, najmniejszy ruch. Szukałem jakichś błędów, wad, czegokolwiek, co pomogłoby mi się z niej wyleczyć. Jakiejś zadry, która uczyniłaby ją w moich oczach niebezpieczną, niosącą ból. Nic nie pasowało do tego obrazu. Nawet to, że rzuciła we mnie cholernym butem. Wtedy mnie rozwścieczyła, ale nie sprawiła, że poczułbym niechęć.

Od momentu, kiedy widziałem Ari ostatni raz, minął tydzień – dokładnie tyle dałem sobie na ochłonięcie i powrót do poprzedniego życia. Przeniosłem się do swojego mieszkania w Salt Lake City, z którego dotąd korzystałem tylko w wyjątkowych sytuacjach i starałem się w ogóle nie myśleć o powrocie do domu w lesie.

Teraz musiałem przestać myśleć o niej. Nie próbowała się ze mną kontaktować. Nie dzwoniła, nie pisała, pozwoliła mi na ucieczkę...

To nie tak, że jej nie chciałem. Bałem się. Potrzebowałem czasu i przestrzeni, żeby ten strach oswoić. Ona zdawała się to rozumieć. Chciałem w to wierzyć. Pragnąłem z całych sił, żeby przeczekała. Żeby była cierpliwa. Właśnie tej cierpliwości i wyrozumiałości wobec mnie mi brakowało. Jednocześnie miałem świadomość, że tego nie otrzymam. Nikt nie był w stanie znieść mojego dziwactwa. Nikt nie znał przyczyny.

– Szefie? – przez chmarę myśli przedarł się głos mojego asystenta. – Dobrze się pan czuje?

Podniosłem wzrok znad monitora i wypuściłem ciężki oddech.

– Urlop chyba nie należał do zbyt udanych – zauważył.

W firmie wszyscy myśleli, że wyjechałem na wakacje. W biurze nie byłem obecny przez ostatnie tygodnie, bo kompletnie nie miałem głowy do pracy, wydarzyło się zbyt wiele. Za dużo spraw przygniotło mnie bezlitośnie, żebym był w stanie zająć się interesem. Wówczas poinformowałem Russella, że biorę urlop.

Kiedy tego ranka zastał w mnie w moim gabinecie, zapowietrzył się, jakby zobaczył ducha. Pod względem interesów mu ufałem, dlatego nie obawiałem się zostawić wszystkiego na jego głowie. W innych kwestiach nie ufałem nikomu.

– Powiedzmy, że nie miałem zbyt dużo czasu na odpoczynek – odparłem. – Z czym przychodzisz? – Wskazałem na teczki, które trzymał w rękach.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz