Rozdział 27

2.1K 694 111
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aradia

Czułam się tak, jakbym wróciła z innej galaktyki, a nie z domu na końcu leśnej drogi. Kompletnie nie potrafiłam się odnaleźć, snułam się po mieszkaniu, jakbym go nie rozpoznawała. A przecież dotąd uważałam je za najlepsze miejsce na świecie. Teraz zdawało się być puste. Ja czułam się pusta...

Miałam ochotę wsiąść w samochód i wrócić do Logana, ale pewnie uznałby mnie za wariatkę, gdybym stanęła przed jego drzwiami tuż po tym, jak opuściłam jego dom. Musiałam dać mu przestrzeń, bo choć nawet w najmniejszym stopniu nie dał mi tego odczuć, wiedziałam, że jej potrzebuję.

Przez jeden wieczór, noc i kilka godzin tego dnia, postawił tyle potężnych kroków, że właściwie byłam zaskoczona jego postawą. Kiedy obudziłam się nad ranem i znalazłam go na tarasie, zdawał się całkowicie odmieniony. Pozwolił, żebym zajęła miejsce na jego kolanach, a później okrył nas kołdrą i tak po prostu przytulał. Jakbym nagle stała się dla niego ważna. Najważniejsza.

Później zrobił dla nas śniadanie, postawił przede mną aromatyczną kawę i rozpalił w kominku. Zachowywał się tak, jakby moja obecność mu nie ciążyła. A ja znów nie wiedziałam, czy to kolejna maska, czy rzeczywiście czuł się lepiej.

Nadal nie zdobył się na to, by cokolwiek mi powiedzieć, a ja bałam się zadawać pytania, by nie dać mu do zrozumienia, że wiem. Na pewno nie przyjąłby tego spokojnie. Ja mogłabym wziąć na siebie cały jego gniew, ale obawiałam się, że oberwałoby się również Joslyn.

Delektowałam się tym, co postanawiał mi dawać. Nie naciskałam, nie dotykałam bez pytania. Zauważyłam, że jego nieprzekraczalną granicą były plecy, dlatego starałam się być ostrożna i uważna, żeby przypadkiem nie wpędzić go kolejny raz w tę niezrozumiałą dla mnie otchłań.

A ja chciałam go zrozumieć. Poznać wszystkie jego granice, reakcje, każde oblicze, by w końcu dotrzeć do tego, co tak bardzo skrywał w sobie. Żeby dokopać się do tego prawdziwego Logana, bez masek, pancerzy i wysokiego muru. Pragnęłam, żeby pokazał mi wszystkie najbardziej dotknięte fragmenty duszy, żebym mogła się nimi zaopiekować.

Po kilkukrotnym, bezsensownym przemierzeniu mieszkania, w końcu opadłam na kanapę. Było sobotnie popołudnie, więc dziadek już zamknął sklep i pewnie za moment zawita do mnie.

Odchyliłam głowę do tyłu i wtedy dostrzegłam stojące w kącie walizki. Spakowałam je pod wpływem emocji, kiedy kilka dni prób, by dotrzeć do Shawa, spełzało na niczym. Byłam tchórzem, bo znów chciałam uciekać. Paradoks polegał na tym, że zawsze uciekałam wtedy, kiedy ktoś mnie nie chciał. Najpierw wyjechałam z Chicago po tym jak porzucił mnie chłopak, a teraz... Teraz chciałam tam wrócić tylko dlatego, że czułam się niechciana przez Logana.

Uśmiechnęłam się, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam energicznie i do nich podeszłam, lecz kiedy je otworzyłam, mina mi zrzedła.

– Czego tu chcesz? – zawarczałam.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz