Rozdział 23

2.3K 743 140
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aradia

Mawiają, że jeśli traci się nadzieję, to nie ma już niczego. We mnie się jeszcze tliła, choć z każdą łzą, która ubiegłej nocy wypłynęła z moich oczu, było jej coraz mniej. Nie, nie płakałam nad swoim losem, nie dlatego, że czułam się odrzucona. Wpadłam w rozpacz po tym, co powiedziała mi siostra Logana.

Nigdy nie spotkałam tak uroczej, a jednocześnie silnej, młodej kobiety. Ja, przy niej, byłam miękka i słaba. Nie spodziewałam się, że ją spotkam. Że kiedykolwiek otrzymam w ogóle szansę, by ją poznać. Kiedy nakryła mnie, gdy kręciłam się wokół domu Shawa, próbowałam ją jakoś spławić i odjechać, lecz ona postanowiła mnie zatrzymać. Teraz byłam jej wdzięczna, że to zrobiła.

Jednocześnie wolałabym, żeby wszystko to, co mi wyznała, było kłamstwem. Niestety... Każda komórka mojego ciała krzyczała, czuła rozdzierający ból z powodu tego, jak wiele zła spadło na Logana. Jaki ogrom cierpienia on postanowił na siebie przyjąć. Na myśl, że poznałam tylko ułamek jego historii, moje serce rozpadało się na kawałki.

Jak miałam jej nie wydać? Nie dać po sobie poznać, że wiem, z czym boryka się Logan. Nie wiedziałam, czy zdołam to ukryć, ale musiałam dotrzymać danego jej słowa. Zawsze dotrzymywałam obietnic, a ta... Ta była wyjątkowo delikatna, ale dała mi możliwość zrozumienia.

Jak każdego popołudnia, przygotowałam się do wyjścia. Włożyłam ciepłą kurtkę i czapkę, żeby nie zmarznąć podczas czekania, i wsiadłam do wozu. Ciężko było mi kierować z ortezą na nadgarstku, dlatego jeździłam bardzo powoli, żeby nie doprowadzić do żadnej tragedii.

Dojechałam do domu na końcu leśnej drogi, zaparkowałam jak zwykle tuż obok schodów i westchnęłam. Nie chciałam go osaczać, pragnęłam dać mu znać, że bez względu na wszystko gdzieś tam jestem i gdyby tylko chciał, może na mnie liczyć. Robiłam to jeszcze zanim dowiedziałam się, co sprawiło, że jest właśnie taki zdystansowany.

Zerknęłam na telefon z rozlanym wyświetlaczem. Nie było na nim widać kompletnie niczego, a w Hideout nie istniał żaden sklep z tego typu elektroniką. Ze względu na kontuzję nie mogłam jechać nigdzie dalej, więc byłam zmuszona używać go na oślep. W gruncie rzeczy tylko odbierałam połączenia, nie wiedząc nawet, kto dzwonił.

Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z samochodu. Jak zwykle rozejrzałam się naokoło i pozwoliłam sobie na chwilę zachwytu nad widokami otaczającymi dom. Nigdzie nie było jego wozu. Żadnych śladów, że mógł być w domu. Zapadł się pod ziemię.

Okrążyłam dom, teraz już wiedząc, że mogę dostać się na taras, nie raniąc się żadnymi ostrymi gałęziami, i położyłam na stoliku pojemnik z jedzeniem i termos z kawą. Zerknęłam na okno, które teraz było szczelnie zasłonięte i znów poczułam ten sam smutek, który uderzył we mnie, gdy Joslyn opowiadała mi o ich życiu w domu dziecka.

Dwa lata w piekle sprawiły, że najlepszy człowiek na świecie, został doszczętnie zniszczony. Jego dusza została rozszarpana na kawałki, a serce... Serce otoczył grubym pancerzem i chyba tylko to pozwoliło mu, by pozostać dobrym. Zasługiwał na podziw i największy szacunek, a jednocześnie nie potrafił tego przyjmować.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz