Rozdział 19

2.5K 761 221
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aradia

Rozczarowanie było pierwszym, co poczułam, kiedy otworzyłam oczy, i zobaczyłam, że krzesło obok szpitalnego łóżka stało puste. Po naszej nocnej sprzeczce i jasnym wyjaśnieniu mi mojej pomyłki, a później tym, jak poprosił, żebym dotknęła jego twarzy, zapewniał, że ze mną zostanie. Nie dotrzymał słowa...

W mojej głowie panował chaos jeszcze większy niż wcześniej. Przenigdy nie zakładałabym, że znajdę się w takim położeniu. Owszem, chciałam się do niego zbliżyć, poznać i przekonać się, co go ukształtowało. Co sprawiło, że stał się taki zły, a jednocześnie przerażony, że ktoś mógłby chcieć być blisko.

Spojrzałam na zegar, wiszący nad drzwiami, a później przeniosłam wzrok w stronę okna. Była trzecia po południu, a to oznaczało, że przespałam niemal cały dzień. Na zewnątrz było ponuro i zapowiadało się na deszcz.

Z cichym jękiem podniosłam się do siadu i zsunęłam nogi z krawędzi łóżka. Już nie czułam tak przeszywającego bólu jak wczoraj. Nie byłam również tak potwornie zmęczona jak w ostatnim czasie. Jakbym potrzebowała tych godzin w szpitalnym łóżku, żeby odpocząć.

Wstałam niepewnie, bo nie wiedziałam, na ile moje poczucie, że jestem wypoczęta i czuję się dobrze, było prawdziwe. Wolałabym nie zemdleć kolejny raz. Kiedy nic złego się nie działo, nie pociemniało mi w oczach i nie straciłam równowagi, zrobiłam parę kroków.

Poczłapałam do łazienki, żeby się trochę odświeżyć, a później planowałam poprosić kogoś z personelu o kontakt z dziadkiem, żeby po mnie przyjechał. Nie miałam przy sobie żadnych osobistych rzeczy, bo tak jak mnie przywieźli do szpitala, tak po prostu zostawili. Właściwie nie znałam przebiegu wydarzeń od chwili, kiedy zemdlałam nieopodal skarpy w lesie.

Mój samochód pewnie nadal tam stał. A w nim mój telefon i dokumenty. Ubrania też nie miałam, ponieważ te, które miałam wtedy na sobie, zostały zastąpione szpitalną koszulą i najprawdopodobniej wyrzucone.

Stanęłam przed lustrem i ciężko westchnęłam na widok, który zastałam w jego odbiciu. Nie miałam pojęcia, dokąd zmierzało moje życie, bo całkowicie zmieniło bieg, który początkowo założyłam.

Zsunęłam z siebie kawałek materiału i stojąc zupełnie nago, zdjęłam również opatrunki z rąk i kolan. Obejrzałam się jeszcze raz i zauważyłam, że również na plecach miałam ogromny plaster. Jego również zdarłam. Jedno nieporozumienie, jedna kłótnia, a ja skończyłam poobijana, jakby rzuciło się na mnie dzikie zwierzę.

W końcu stanęłam pod prysznicem i odkręciłam kurki. Ciepła woda spłynęła po moim spiętym ciele, przynosząc odrobinę ulgi. Oparłam dłonie o płytki, które lata świetności miały już dawno za sobą i nieoczekiwanie zaczęłam płakać. Wszystkie skumulowane we mnie emocje postanowiły znaleźć ujście właśnie w tej chwili.

Ciepło z powodu tego, jak poważny krok zrobił Logan, pozwalając się dotknąć, mieszało się z żalem, że teraz go nie było. A może to znów był tylko cholerny sen. Jak wtedy, kiedy leżałam z gorączką w łóżku i wydawało się, że otwierałam oczy, on pochylał się nade mną i zapewniał z czułością, że wszystko jest w porządku i mam spać dalej.
To na pewno było kolejne, pieprzone marzenie senne.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz