Rozdział 13

2.3K 702 105
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Aradia

Nigdy dotąd nie czułam się tak źle, by niemal błagać, żeby ktoś mnie dobił. Zwykłe przeziębienie rozwinęło się w zapalenie płuc, a ja kompletnie nie wiedziałam, jak do tego doszło. Przez kilka dni leżałam w łóżku i nie miałam nawet siły, żeby ruszyć małym palcem. Bolało mnie całe ciało, lecz najbardziej klatka piersiowa, kiedy chciałam wziąć głębszy oddech.

Nie wiedziałam, kto wezwał pogotowie, nie pamiętałam, co się ze mną działo, a to świadczyło wyłącznie o tym, że było ze mną naprawdę źle. Dziadek twierdził, że to nie on, Denver, który przyszedł do mnie tego ranka, również. Ktoś najprawdopodobniej uratował mi życie, a ja nie miałam pojęcia, komu podziękować. Miałam jakieś przebłyski wspomnień, ale nic nie składało się w sensowną całość.

Teraz, kiedy przyjmowałam antybiotyki i inne leki, było już nieco lepiej. Wciąż jednak męczyłam się, jakbym codziennie przebiegała maraton. Nie znosiłam tego stanu bezsilności i bezużyteczności.

Przeciągnęłam się leniwie i rozchyliłam powieki, ale nie byłam w stanie nic dostrzec, bo w pokoju panowała absolutna ciemność. Wyciągnęłam rękę do lampy, stojącej na szafce obok łóżka. Zasłoniłam oczy dłonią, bo światło było zbyt rażące.

W końcu bardzo powoli zsunęłam się z łóżka, w którym spędzałam zbyt dużo czasu. Ubrana w gruby dres i dodatkowo owinięta w kołdrę, leniwie poczłapałam do kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu, przy stole siedział dziadek.

Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na zegar. Było południe, a kuchnia i salon skąpane były w ostrym słońcu. Tylko moja sypialnia pogrążona była w ciemnościach.

– O, obudziłaś się, skowronku – przywitał mnie radośnie.

– Chyba mam dość. Będę miała odleżyny – wychrypiałam.

– Logan wezwał pomoc – powiedział, patrząc mi w oczy. – Nie chciał się przyznać, ale... Był tu, kiedy trawiła cię gorączka, ponoć majaczyłaś, a później zaczęłaś się dusić.

– Był tu? A co on robił w mo... – urwałam, ponieważ zaczęłam sobie przypominać.

To wciąż nie był wyraźny obraz, ale pamiętałam, że stał nade mną. Widziałam go, ale myślałam, że to po prostu gorączkowy sen.

– Skąd wiesz, skoro mówisz, że nie chciał się przyznać? – zapytałam i opadłam na krzesło naprzeciwko niego. Trudno było się usadowić, mając na sobie ogromną, grubą kołdrę, ale po chwili siedziałam w miarę stabilnie.

Dziadek przesunął w moją stronę jakieś kartki. Po pieczątce wywnioskowałam, że była to dokumentacja medyczna. Zaczęłam czytać, choć widziałam jeszcze jak za mgłą.

Pacjentka, 23 lata, gorączka, majaczenie, silny ból w klatce piersiowej. Ciąża – nie. Porody – nie. Podane leki, zalecenia.

Ponownie spojrzałam na dziadka.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz