Rozdział 30

1.9K 663 72
                                    

Logan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Logan

Nie zasługiwałem na to. Nie zasłużyłem na jej obecność. Na to, z jakim uczuciem na mnie patrzyła i jakim szacunkiem obdarowywała. A ona została. Została przy mnie w chwili, kiedy na nią krzyczałem i chciałem wyrzucić. Siedziała przy mnie i czekała aż się uspokoję. Nie dotykała mnie, ale za każdym razem, kiedy wykonałem jakikolwiek ruch, czy wziąłem ciężki oddech, szeptała, że jest przy mnie.

Jest przy mnie. Taka cierpliwa i przepełniona zrozumieniem, jakby była zaprogramowana na bycie cholernym ideałem. Kobietą, która udźwignie, będzie tolerować moje dziwactwo i nie pozwoli się spławić. Właśnie dlatego od początku próbowałem pokazywać jej swoją niechęć. Próbowałem ją przed sobą ochronić, a ona mimo to zdołała wniknąć we mnie, całkowicie obnażyć i zostać.

Spojrzałem na nią z ukosa i zobaczyłem, że ocierała policzki i pociągała nosem. Robiła to zbyt dyskretnie, w ukryciu, jakby nie chciała, żebym to dostrzegł. Wtedy poczułem, jakbym dostał obuchem w łeb. Tak bardzo brodziłem w swoim cierpieniu, że nie zauważałem jej. Byłem draniem, bo nie pomyślałem, że tym, jaki jestem i co robię, krzywdzę ją. Jedyną kobietę, która wyciągała do mnie rękę, kiedy sam pchałem się na dno. Jedyną, która ze wszystkich sił chciała rozpraszać mrok wokół mnie.

– Przepraszam – wydusiłem, a wtedy ona zerwała się z podłogi, na której siedzieliśmy.

Wyszła z kuchni, gdzie po moim wybuchu usadziła mnie przy ścianie i nie pozwoliła wyjść. Wtedy usłyszałem jej szloch. Również się podniosłem, odszukałem porwaną koszulę i ją włożyłem, żeby zasłonić plecy. Poszedłem za nią do salonu. Stała przy wyjściu na taras i opierała ręce na szybie, pochylając się.

Kiedy usłyszała moje kroki, ucichła, jakby się bała. Jakby potrzebowała maksymalnej ciszy, by zachować czujność w obronie przed drapieżnikiem.

– Ari? – szepnąłem, ale ona nie drgnęła.

Wiedziałem, miałem bolesną świadomość, że to wszystko jest dla niej zbyt trudne. Zbyt bolesne. Że tak naprawdę na szali postawione zostało nasze być, albo nie być... A ja najbardziej na świecie pragnąłem, żeby chciała zostać i żeby nadal robiła wszystko, co do tej pory.

– Ptaszynko? – odezwałem się ponownie i stanąłem za nią. Nie dotykałem jej, bo nie wiedziałem, czy w ogóle życzy sobie mojej bliskości. Jakiegokolwiek kontaktu. – Mogę się przytulić? – zapytałem tak cicho, że sam nie byłem pewien, czy te słowa naprawdę wypłynęły z moich ust, czy wypowiedziałem je tylko we własnej wyobraźni.

Przecież często powtarzałem podobne zdania w myślach. Próbowałem się z nimi oswajać, ale te próby zawsze spełzały na niczym. Nie potrafiłem nigdy poprosić o trochę czułości i ciepła, bo sam byłem chłodny i nieczuły. Odpychająca, obrzydliwa kreatura, nie zasługująca na uwagę.

Trwała w bezruchu, w ciszy, a ja zrozumiałem, że wszystko przepadło. Że nie chce kogoś takiego jak ja. Nagle odwróciła się energicznie, spojrzała mi prosto w oczy i rozpostarła ramiona.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz