Rozdział 11

2.2K 703 91
                                    

Aradia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aradia

Obracałam w palcach cienką łodygę zaschniętego kwiatka i wzdychałam ciężko. Tego ranka rozmawiałam z mamą, która bardzo naciskała, żebym podjęła decyzję o powrocie. Minęły zaledwie dwa tygodnie od mojego wyjazdu, w dalszym ciągu nie wiedziałam, co będzie dalej, a ona zachowywała się tak, jakbym była kapryśnym dzieckiem, które uciekło z domu.

Natomiast kiedy zasugerowałam, że im również przydałby się urlop i mogliby przyjechać, prędko zakończyła rozmowę. Denerwowało mnie to, że nikt nie mówił mi prawdy. Przecież nie wpada się na pomysł, by się wyprowadzić, a później całkowicie odciąć od tak naprawdę najbliższego człowieka, bez żadnego konkretnego powodu. Chciałabym odkryć tę tajemnicę, ale w tej chwili zwyczajnie nie miałam siły, żeby węszyć.

Dziadek dopiął swego i nie pozwolił mi pracować w sobotę, dlatego niemal całą przespałam, dręczona przedziwnymi snami. Wciąż pod powiekami malował mi się obraz chłopaka, nastolatka, który mnie przytulał i całował w czoło. Później zaczynał otaczać go mrok, gęsta, czarna mgła, która uczyniła go mężczyzną. Mrukliwym i niedostępnym. Z tej ciemnej chmury wychodziły jakieś pazury, które raniły jego twarz i klatkę piersiową w miejscu, gdzie biło jego serce.

Potrzasnęłam głową, żeby wyrzucić z niej wspomnienie tego koszmaru.

Nie wiedziałam, czym się zająć. Dziadek wpadł do mnie, żeby sprawdzić jak się czuję, ale prędko zniknął, mówiąc, że musi coś załatwić. Co najdziwniejsze, była niedziela, więc nie rozumiałam, jakie interesy mógł prowadzić w tym dniu.

Ból brzucha wciąż mi dokuczał, dodatkowo chyba przeziębiłam się przez tę ponurą pogodę, bo ciekło mi z nosa i miałam ciężką głowę. To oznaczało najprawdopodobniej, że dziadek zabroni mi przychodzić do sklepu przez kolejny tydzień. Miał obsesję na punkcie mojego zdrowia.

Krzątałam się po mieszkaniu bez celu, obejrzałam w końcu wszystkie albumy ze zdjęciami, w poszukiwaniu jakiegoś innego zdjęcia z Loganem, później posprzątałam łazienkę i kuchnię. Wciąż jednak nie potrafiłam pozbyć się tych uporczywych myśli i wizji, które nawiedziły mnie we śnie. Szukałam w tym jakiejś symboliki, wyjaśnienia, ale niczego nie rozumiałam. Jakby wszechświat próbował mi coś wytłumaczyć. Zaczynałam wariować.

Czułam, że mam gorączkę, ale nie była na tyle wysoka, żebym nie mogła funkcjonować. Kiedy spocona i zasmarkana opadłam na kanapę, ktoś zapukał do moich drzwi. Jeśli dziadek zobaczy mnie w takim stanie, będzie skłonny wzywać pogotowie ratunkowe.

– Wejdź, dziadku! – krzyknęłam.

Po chwili drzwi się otworzyły. Wyjrzałam w stronę przedpokoju, ale nie zobaczyłam tam dziadka.

– Denver? – pisnęłam i zakryłam się kocem, bo miałam na sobie rozwleczony, paskudny dres. Myślałam, że spalę się ze wstydu. – A co ty tutaj robisz? – zapytałam nerwowo.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz