Rozdział 8

2.1K 691 115
                                    

Logan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Logan

Patrzyłem w ciemny sufit i choć sen nie nadchodził, dręczyły mnie koszmary na jawie. Słyszałem krzyki, cichy płacz i błagania. Wyszedłem z piekła, ale ono zakorzeniło się we mnie. Nawiedzało mnie, pochłaniało. Miałem wrażenie, że nie znałem innego życia. Jakby cały mój los osiągnął swój punkt kulminacyjny dokładnie siedemnaście lat temu.

Teoretycznie poszedłem naprzód, ale w praktyce wciąż tkwiłem w miejscu. W złym śnie, z którego nie potrafiłem się obudzić. Na dnie, z którego nikt mnie nie wyciągnął. Nikt nie podawał mi ręki.

Przewróciłem się na bok z cichym warknięciem i zacisnąłem powieki, jakby miało mi to pomóc w zaśnięciu. Próbowałem wsłuchiwać się w odgłosy lasu, szum wody tuż za oknem, ale w głowie wciąż pojawiał się ten nieprzyjemny głos.

Kto to zrobił? Jeśli nikt się nie przyzna, karę poniosą wszyscy...

Brzmienie tych słów było ostatnim, co zarejestrowałem, zanim pogrążyłem się w upragnionym śnie. Choć minęło wiele lat, one wciąż tkwiły w moim umyśle. W tym samym, który całkowicie wyłączałem, kiedy tę karę ponosiłem...

Ranek przywitał mnie deszczem, co oznaczało, że nie będę mógł dokończyć pracy na zewnątrz. Nie wybierałem się również na budowę, nikt nie potrzebował napraw w miasteczku. Nie byłem potrzebny.

Uderzające o szyby krople zdawały się kpić ze mnie. Wyśpiewywać smutną melodię i przypominać mi, że jestem całkiem sam. Dotąd nie zdarzyło mi się tęsknić do ludzi, a teraz czegoś mi brakowało.

Niechętnie zwlokłem się z łóżka i od razu poszedłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem i oparłem dłonie o umywalkę. Czułem, jakbym miał się rozchorować, jakby gdzieś wewnątrz mnie pojawiał się zalążek uciążliwej choroby, której organizm nie będzie w stanie zwalczyć.

W ciągu ostatnich kilku dni bóle głowy minęły, a na skroni widniał już tylko blady siniak. Na wspomnienie sprawczyni tego stanu, zazgrzytałem zębami. Od lat nikt nie wkurwiał mnie tak bardzo jak ona. Zdawała się mieć wyjątkowe zdolności zachodzenia za skórę. Jak drzazga, której nie idzie się pozbyć.

Zdecydowanie zbyt często zaprzątała moje myśli, a ja nie chciałem, żeby gnieździła się w mojej głowie. Nie potrzebowałem problemu. Rzecz w tym, że oprócz wkurwienia, wzbudzała we mnie również szereg innych uczuć, których nie znałem, albo które wyparłem przed laty.

Czasem nasuwała się myśl, żeby jakoś okiełznać tę wściekłą żmiję, ale zaraz potem pojawiała się rezygnacja. Nie chciałem i nie powinienem się do niej zbliżać, a ona powinna w dalszym ciągu w moich oczach być wyłącznie dzieciakiem, którym niegdyś się zajmowałem. Rzecz w tym, że stała się cholernie pociągającą kobietą. Zbyt młodą i zbyt piękną.

Wziąłem gorący prysznic, przez co każda blizna piekła mnie bardziej niż zwykle. Przez tak radykalną i niespodziewaną zmianę pogody, odzywał się również ból w nadgarstku. Zdawałem sobie sprawę, że moje dolegliwości będą się tylko nasilać, jeśli nie wezmę się w garść i nie odwiedzę w końcu odpowiednich specjalistów. Nie potrafiłem się przemóc.

End Of The Road Zostanie Wydana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz