Rozdział 10

103 14 2
                                    

Perspektywa Kastora

Pierwszy raz ocknąłem się o świcie. Natura wzywa. Cicho opuściłem pokój, kierując się do łazienki. Spuściłem wodę i wróciłem do sypialni. Wślizgnąłem się pod kołdrę, z powrotem obejmując dziewczynę. Przez dłuższy czas wpatrywałem się w jej twarz. Na policzkach widać wyraźne ślady łez i cienie pod lekko zapuchniętymi od płaczu oczami. Mimo że spała, sprawiała wrażenie wyczerpanej. Westchnąłem. Za dużo się dzieje w jej życiu. Zbyt wiele emocji targało nią od środka. Chyba jednak muszę to zrobić. Dla niej.

_____________________________________________________________________________

Perspektywa Viridiany

Obudziłam się w środku nocy. Kolejny koszmar, wracające wspomnienia. W pokoju panowała kompletna ciemność, cienie niebezpiecznie się zbliżały, oddech przyspieszył. Dopiero teraz poczułam oplatające mnie ramie. Obróciłam się i wtuliłam w jego pierś, a on dalej będąc w półśnie, objął mnie i przyciągnął bliżej. Jak mogę bać się ciemności, śpiąc obok wampira? Wiele osób stwierdziłoby, że powinnam raczej obawiać się Kastora. Lekko uspokojona zasnęłam, wsłuchując się w jego oddech i uspokajając własny.

Ocknęłam się tuż po szóstej. Delikatnie wyswobodziłam się z objęć wampira i poszłam się ogarnąć. Zanim wyszłam rzuciłam na niego okiem. Nie wiem kiedy, ale pozbył się koszulki dzięki czemu miałam doskonały widok na jego wyrzeźbiony brzuch. Nieprzesadnie, ale przyjemnie dla oka. Co prawda nie musiał ćwiczyć, posiadając wampirze zdolności, w tym siłę, ale widocznie to lubił. Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki z ciuchami na zmianę. Odbicie, które zobaczyłam w lustrze zaskoczyło mnie. To nie ja, tylko jakaś zjawa, zaprzeczałam w myślach. Podkrążone, zapuchnięte oczy pozbawione blasku, nienaturalnie blada cera. Przepłukałam twarz zimną wodą i weszłam pod prysznic.

Zbiegłam na dół, wyciągnęłam składniki, po czym zaczęłam przygotowywać jedzenie. Pierwsza zeszła Kaja zdziwiona widokiem mnie w kuchni.

-Dzień dobry, kawy?

-Poproszę, zrobiłaś śniadanie?

-Przeze mnie późno się położyliście, chciałam, żebyście się wyspali. Te łóżka są bardzo wygodne, nie wiem jakim cudem wstałam.

-Kastor chyba też tak uważa- sugestywnie poruszyła brwią.

-Nie wiem o czym mówisz- skupiłam się na zawartości patelni.

-Daj spokój, spałaś z nim. Dwa razy- dodała.- Pocieszał cię, kiedy byłaś w kompletnej rozsypce. Po prostu o ciebie dbał.

-To nieważne i doskonale wiesz, że do niczego nie doszło. To tylko przyjaciel, a nawet gdyby którekolwiek z nas chciało czegoś więcej jest to niemożliwe. Nie mogę się z nikim wiązać, tylko ich wtedy krzywdzę. Kończy się poważnymi obrażeniami, albo gorzej...- Urwałam targana emocjami, czując jak wilgotnieją mi oczy.

-Skarbie, to nic takiego, nie możesz całe życie być sama i się zadręczać.

-Ale nie mogę być z kimś w związku! Pamiętasz, co było ostatnio?! To dlatego nas przenieśli! Może i większość członków Rady nie wie co się dzieje, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że przeze mnie tamten chłopak nie żyje!- Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.-Jestem morderczynią...- szepnęłam załamana. Kaja podeszła, otarła słoną kroplę i przyciągnęła do siebie, obejmując ramionami.

- Skarbie, to nie twoja wina. To on cię pocałował, nie chciałaś tego, co się wydarzyło. No już, wszystko będzie dobrze, spokojnie...

Uspokoiłam się trochę i odsunęłam od niej, nagle bardzo pragnąc zmienić temat. Oczywiście nie zastanowiłam się zanim otworzyłam usta i poruszyłam kolejny nieprzyjemny aspekt. Kretynka.

-Było ze mną wczoraj, aż tak źle- zapytałam, bojąc się odpowiedzi. Chyba to wyczuła bo jej oblicze złagodniało. Cholerna telepatia. Zdecydowanie muszę poćwiczyć bariery umysłowe. W tym momencie do kuchni wszedł potargany wampir. Tym razem w koszulce. Słyszał naszą rozmowę? Prawdopodobnie, ale nie poruszył tego tematu, za co byłam wdzięczna.

-Przyciągnął mnie ten boski zapach- wyznał.- Zrobiłaś naleśniki? Jeśli macie zamiar tak karmić nigdy się nie wyprowadzę!

Trochę zaniepokoiło mnie to stwierdzenie, zanim uświadomiłam sobie, iż to tylko żart. Zjedliśmy ciepłe jeszcze placki, zapijając kawą lub mlekiem. Po skończonym posiłku Kaja zebrała talerze. Szykowała się do zmywania, kiedy wygoniłam ją z kuchni.

-Posprzątam, ty idź się spakować.- Odeszła niechętnie zostawiając nas samych. Zmywając, czułam na sobie wzrok Kastora. Gdy skończyłam odwróciłam się i wpadłam na niego. Stał tuż za mną, a ja go nie usłyszałam.

-Jak się czujesz- zapytał z dziwnym wzrokiem. Wydawało mi się, czy widziałam tam...troskę? Może Kaja ma rację. Czyżby się o mnie martwił? Tylko czemu?

-Lepiej- szepnęłam, przerywając natłok myśli.- Przepraszam, że się rozkleiłam i dziękuję, że zostałeś. Nie musiałeś...- Wyglądał na zaskoczonego.

-Musiałem, potrzebowałaś mnie. Nie zostawiłbym cię chyba, żebyś tego bardzo chciała. Możesz na mnie polegać - wyznał, spoglądając mi w oczy. Zamarłam. Jakaś tajemnicza siła przyciągała nas do siebie. Odwróciłam głowę, uciekając wzrokiem, walcząc z chęcią uniesienia twarzy jeszcze tylko o kilka centymetrów i połączenia naszych... Nie, nie mogę.

-Di, idziemy?!- Wrzask Kai przedarł się do otępiałego umysłu. Co by się stało, gdybym się nie odwróciła? W oczach Kastora dostrzegłam to samo pytanie.

-Już idę- ruszyłam do drzwi, nie oglądając się.

MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz