Rozdział 16

94 10 0
                                    

Perspektywa Viridiany

Wpatrywałam się w niego zszokowana. W te ciemne oczy przyciągające mnie jak magnesy. Czy on właśnie...? O Bogini! Szybko uszczypnęłam się w ramie, zaskoczona kiedy poczułam ból. Patrzył mi w oczy. Widziałam w nich niepewność oraz zdziwienie, gdy się uszczypnęłam.

-Co robisz?

-Sprawdzam czy nie śnię- powiedziałam... i rzuciłam się na niego, bynajmniej nie w celu skrócenia egzystencji. Przyciągnął mnie przez co siedziałam mu okrakiem na kolanach. Łapczywie oddał pocałunek. Wplątał mi dłoń we włosy, odciągając głowę na bok, kiedy całował mogą szyję. Wsunęłam mu dłonie pod koszulkę, rozkoszując się ciepłymi dreszczami nawiedzającymi ciało. Miałam wrażenie, że każde miejsce, którego dotknął, zajmuje się ogniem. Wrócił do moich ust i wtargnął do środka językiem. Czułam jego kły, ale nie przeszkadzały mi, były jakby dopełnieniem pocałunków. Przygryzłam mu lekko wargę, na co jęknął. Przekręcił mnie na plecy zwieszając się nade mną i opierając na rękach. Zbliżał się do moich ust z szelmowskim uśmiechem, gdy po domu rozniósł się krzyk.

-Viridiana!- Sapnęłam z dezaprobatą, wysuwając się spod niego. Przygładziłam włosy i obciągnęłam koszulkę, która dziwnym trafem podjechała do góry, ukazując czarny, koronkowy stanik. Ruszyłam na górę. Znalazłam ją siedzącą w salonie, w fotelu. Klapnęliśmy z Kastorem na kanapę.

-O co chodzi Anastasio?

-Opowiedz mi co się stało.- Więc opowiedziałam zaczynając od wizji i napadu, a kończąc dzisiejszymi wydarzeniami.- Myślałam, że będziesz z nią bezpieczna. Wybacz- Kastor wyglądał jakby mocno oberwał. No tak. Przepraszająca Anastasia. Lucyfer właśnie zakłada łyżwy.

-Nie ty jedna się zawiodłaś. Powiedziała coś?

-Nie- zmierzyła mnie troskliwym spojrzeniem. Z reguły w towarzystwie jest sztywna oraz oziębła, ale przy mnie- bez świadków- pokazywała się mniej sztywna i zasadnicza Anastasia. Jakby ten kij na chwilę znikał.- Na pewno dobrze się czujesz?

-Nic mi nie jest- zapewniłam ze słabym uśmiechem.

-Będę się zbierać.- Podniosła się z fotela, podeszła i pocałowała mnie w czoło.- Daj znać gdybyś czegoś potrzebowała. Pilnuj jej- dodała, patrząc znacząco na wampira, po czym zniknęła.

_____________________________________________________________________________

Perspektywa Kastora

Zdziwiony patrzyłem na przejawy uczuć ze strony Anastasi. Zachowywała się, jakby Viri była dla niej kimś ważnym. Co jest w tej dziewczynie, że potrafi sobie zjednać nawet kogoś takiego i wyciągnąć z niego jakieś ludzkie zachowania?

-Co tu się właśnie stało?

-Cioteczka An aktywacja- mruknęła pod nosem.

-Ciocia? O czym ty mówisz?- Wpatrywałem się w nią i byłem pewny, iż moje oczy są przynajmniej wielkości pięciozłotówek.

-Anastasia jest siostrą mojej matki.- Westchnęła, masując skronie.- Możemy porozmawiać rano? Głowa mnie boli. Wiem, że jest dopiero 18, ale chciałabym się położyć.

-Mogę z tobą?- Spojrzała na mnie jak na idiotę, uśmiechając się lekko i kręcąc głową. Pociągnęła mnie za sobą do sypialni. Rozebrała się, zostając w samej bieliźnie i koszulce po czym dosłownie padła na łóżko. Poszedłem za jej przykładem pozbywając się ubrań i zostając tylko w bokserkach położyłem się obok, obejmując w tali i wtulając się w jej plecy.

-Dobranoc Słonko.

-Dobranoc Ząbku- zachichotałem cicho na to przezwisko. Chwilę później spała, oddychając głęboko, a ja odpływałem.

***

Krótko, ale  to dlatego, że mam w planach zrzucić kolejną bombę z informacjami, a trzeba to jakoś oddzielać. Jeśli powiem wam wszystko naraz, opowiadanie straci sens. Choć chyba i tak za bardzo go nie posiada ;)

MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz