Wróciłam dziś do domu , włączyłam muzykę i kubek kisielu później powstał rozdział.
Dedykacja dla @Reinn97 , która zwraca uwagę na moje błędy (jest ich multum), co bardzo pomaga
***
Perspektywa Viridiany
Obudziłam się w ramionach wampira. Nie chciałam się jeszcze podnosić, ale pęcherz miał inne plany. Po wizycie w toalecie zeszłam na dół. Byłam okropnie głodna. Miałam wrażenie, że jeśli zacznie mi burczeć w brzuchu jeszcze trochę głośniej, pobudzę krwiopijców. Błąkałam się po parterze w poszukiwaniu pomieszczenia, które było mi teraz bardzo potrzebne. W pewnym momencie wpadłam na jakiegoś wampira. Skłonił się szybko.
- Przepraszam, Lady- zachichotałam cicho.
- Jestem Vi, a nie żadna Lady, a ty to...
- Adam.- Wydawał się lekko zaskoczony taką bezpośredniością.
- Miło mi, jesteś z gniazda Wiktora?
- Tak, a Pa... ty? Nie czuć od ciebie wampira. To znaczy czuć Kastora, ale nie masz własnego zapachu...
- Może dlatego, że nie jestem krwiopijcą tylko wiedźmą. Mam do ciebie prośbę.
- Jesteś gościem mojego Pana, muszę ci służyć jak jemu. Taką wyraził wolę - powiedział poważnie.
- Na wszechobecny księżyc, nie można mniej formalnie? Nie wymagam takiej idealnej etykiety, kiedy z kimś rozmawiam. A teraz powiedz mi gdzie kuchnia, bo mam zamiar ogołocić twojego pana z jedzenia, które nie ma dopisku "Rh". - Zaśmiał się i wskazał mi drogę do pomieszczenia. Przeszukałam lodówkę, ktoś zdecydowanie musi pojechać po zakupy. Wstawiałam wodę na kawę, kiedy w pasie objęły mnie umięśnione ramiona.- Czemu uciekłaś?- wymruczał mi do ucha, wtulając się mocniej w plecy i całując kark.
- Natura wzywała- zaśmiał się cicho.- Chcesz kawy?
- Jasne- odpowiedział, podchodząc do lodówki.- Cholera , trzeba na zakupy , nie ma nic dla ciebie.
- Wiem, ale przeżyję.
- Musisz coś zjeść, nie jadłaś tyle czasu, że w końcu mi zasłabniesz.
- Dam radę, mamy większe zmartwienia. Muszę znaleźć Maksa.- Sposępniał natychmiastowo. - Będę potrzebowała pomocy w zorganizowaniu akcji, a przynajmniej werbowaniu ludzi.
- Pomogę ci, weźmiemy kilka wampirów. Ale musimy w tej sprawie porozmawiać z resztą.
- Jasne- zalałam wrzątkiem kawę moją i wampira. Zerknęłam na niego podejrzliwie.- Kiedy ostatnio jadłeś?- Zmieszał się.
- Piłem trochę krwi, jak byłaś nieprzytomna.
- O nie, w tej chwili idziesz jeść.
- Ale Słonko, nic mi nie...
- W tył zwrot, do lodówki marsz! I nie kłóć się ze mną, bo zobaczysz, co to znaczy konfrontacja ze zdenerwowaną wilczycą z magicznymi zdolnościami.
Usłyszałam za sobą chichot. Ahri stała w drzwiach i patrzyła jak dyryguję jej panem.
- Chyba właśnie podkopałam twój autorytet krwiopijco.
- Jakoś mnie to nie boli, jeśli idzie o Ahri. Jesteśmy prawie w tym samym wieku i przyjaźnimy się od wielu, wielu lat.- Posłałam mu groźne spojrzenie żółtych, wilczych oczu. Jak miło, że już nie muszę ich ukrywać, a nawet mogę wykorzystać. Podniósł ręce w obronnym geście. - Dobra, dobra już idę.
- Nie wiem, jak ty to robisz, ale już cię lubię. Jak żyję, nie widziałam tak potulnego Kastora. - Uśmiechnęłam się lekko na te słowa. Zerknęłam na mężczyznę, który popijał krew z kubka. Jego oczy pod wpływem smaku krwi, zmieniły kolor na jadowicie zielony.
CZYTASZ
Morderczyni
FantasyZnosić trudy życia dzień po dniu. Robić wszystko , aby przetrwać. Zawsze być opanowanym... ale każdemu mogą w końcu puścić nerwy. A to może się skończyć zdecydowanie zbyt szybkim zakończeniem swojej egzystencji na tym świecie. Życia Vi i bliskich je...