Rozdział 15

142 14 2
                                    

Pod rozdziałem notka

Perspektywa Kastora

Dochodziła 14, a ja leżałem, otulając ramionami dziewczynę. Co jakiś czas gładziłem jej plecy lub składałem delikatne pocałunki na nagich ramionach, obojczykach czy szyi. Westchnęła. Podciągnęła się lekko, opierając dłoń na mojej klatce i patrząc mi w oczy. W jej wzroku zobaczyłem coś, co mnie zaniepokoiło.

-Żałujesz tego co się stało- spytałem smutno. Popatrzyła na mnie jak na idiotę i parsknęła śmiechem.

-Nie żałuję niczego, było przyjemnie- cmoknąłem ją. Mógłbym tak leżeć godzinami, ale lepka substancja w moich bokserkach powodowała lekki dyskomfort, chociaż okoliczności w jakich się tam znalazła... Wspaniałe. Jakim cudem podnieciła mnie tak bardzo, nie rozbierając się? Mogę zaprzeczać, ale wiem czemu i nie mogę tego dłużej tłamsić, dusić w sobie.

Wyplątała się z mojego uścisku, podniosła i wzięła ubrania. Obserwowałem jak wychodzi z pokoju, kierując się do łazienki. Podążyłem za nią, a słysząc szum wody pod prysznicem, wsunąłem się do pomieszczenia.

-Viri?

-Co ty tu robisz?!

-Mogę się z tobą wykąpać?- Doskonale wiedziałem, że jest zażenowana, ale należy jej się po tym jak nie pozwalała mi się tknąć i drażniła doprowadzając do szaleństwa. Robiła to specjalnie, czas na odwet. Kabina była z mlecznego szkła, więc widziałem tylko zarysy jej ciała. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, iż dzieli nas tylko tafla szkła, a ona jest naga i mokra. Bokserki natychmiast zrobiły się za ciasne.

-Nie, wyjdź. Proszę- dodała, gdy nie zareagowałem. Westchnąłem, dotykając szyby.

-Idę po ubrania, a jak wrócę to nie obchodzi mnie czy nadal tu będziesz, bo wchodzę pod prysznic, inaczej przykleję się do tych bokserek.- Zachichotała cicho i wychylając się lekko spod prysznica, popchnęła mnie w stronę drzwi. Wychodząc, dla żartu zabrałem ze sobą jej ubrania, a kiedy wróciłem łazienka była pusta i brakowało ręcznika. Szybko się wykąpałem, zbiegłem na dół po czym przygotowałem składniki. Dziewczyna dołączyła do mnie i zaczęła robić ciasto. Oplotłem ją od tyłu ramionami w pasie i obserwowałem jak gotuje, co jakiś czas składając na karku całusy. Do głowy wpadła mi pewna myśl.

-Powiesz Kai? - Zesztywniała, ale zaraz rozluźniła się pod wpływem dotyku. Obróciła się w moich ramionach i sama mnie objęła, opierając głowę na mojej klatce. Wyglądała na zmartwioną oraz zmęczoną, miała cienie pod oczami, co przypomniało mi, że dzisiaj miała spać i odpoczywać. Dopadły mnie lekkie wyrzuty sumienia. Bądź co, bądź trochę ją zmęczyłem przynajmniej psychicznie, ale to co czułem, gdy to robiliśmy, odrobinę uciszało poczucie winy.
-Na razie chyba nie, nie chcę jej denerwować. Jest podminowana ostatnimi wydarzeniami, nawet tymi sprzed przeprowadzki. Nie powinna się też martwić o mnie. Na pewno pomyśli: czy nie zajdę w ciąże, czy mnie nie hipnotyzujesz, gryząc, i dlatego się zgadzam na wszystko. - Pogłaskałem ją delikatnie po twarzy, odgarniając włosy.
-Nigdy cię nie ugryzłem, wiesz o tym, prawda? Nie wymazałem ci żadnych wspomnień. Nie zrobiłem tego dla korzyści. Zależy mi na tobie- wyznałem.

-Naprawdę?

-Na sto procent Viri- pocałowałem ją krótko, a ona odsunęła się z uśmiechem.

-Tylko ty mnie tak nazywasz. Lubię to.

-Będziesz moją Viri? - spytałem poważnie.
-Jeśli tylko chcesz, wampirze- odparła. Przytuliłem ją mocno. Odsunęła się, lekko krzywiąc. Cholera, zapomniałem o żebrach. Chwyciłem ją pod kolanami i podniosłem z podłogi. Zachichotała zaskoczona nagłą utratą gruntu, wczepiając się we mnie mocno. Zaniosłem ją do salonu, położyłem na kanapie i okryłem puchatym kocem. - Co robisz?

MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz