Rozdział 1.

398 35 3
                                    

*Ash*

Ile razy powtarzałem sobie, że nie jestem gejem. Przekonywałem, że jestem normalny i czuję pociag do płci przeciwnej. Ale teraz już wiem, że nie jestem taki. Zakochałem się w moim przyjacielu, ale przecież to nic złego, bynajmniej moim zdaniem. Bo przecież miłość jest uczuciem, które łączy ludzi. Pięknym uczuciem przed którym nie warto uciekać, bo i tak nas dopadnie, a jak dopadnie to nie ma przebacz. No dobrze to moje wywody. Problemem nie jest sama miłość a tolerancja. Bo ja go kocham, ale jak mam mu to wyznać?

Z rozmyśleń wyrwał mnie ból jaki przeszedł przez moje ciało zaraz po tym, gdy jakże kochany Calum wbił mi łokieć w żebra. Ocknąłem się i spojrzałem na niego z miną "Spierdalaj, bo jak tylko wstane to tak Ci przywale, że najlepszy ortopeda Cię nie poskłada", ale nie było mi to dane, gdyż w tej samej chwili podszedł do mnie Michael.

-Stary, wszystko w porządku?

-Taa no, czemu pytasz?

- Bo od dobrych 5 minut siedzisz i patrzysz w podłogę, totalnie sie wyłączyłeś- tym razem włączył się Luke

- Tak jasne, nie wyspałem się i tyle.- odburknąłem chcąc się ich pozbyć, nie chciałem być niemiły ale tak wyszło, no cóż.

-Jakoś mi się nie wydaje, chodzisz nieswój jakoś od tygodnia. Ash co jest?- usłyszałem głos Caluma i stwierdziłem, że teraz albo nigdy!

-Ehh chłopaki no bo... to nie jest łatwe.. bo.. ja.. zakochałem się- ostatnie dwa słowa starałem się wypowiedzieć jak najciszej, ale mimo to i tak nie wyplączę sie z tego teraz.

-Ash stary to przecież dobra wiadomośc, co to za szczęsciara?- zapytał Calum, a mnie jak nigdy wcześniej zaczęła irytować jego bezpośredniość.

- To właśnie jest ten problem Cal.- powstrzymywałem głos przed załamaniem.

-Mógłbyś jakoś jaśniej?- wtrącił szybko Mike

-No bo to nie dziewczyna rozumiecie? To chłopak, zakochałem się w chłopaku jasne?- wykrzyczałem do nich ale bałem spojrzeć się przyjaciołom w oczom.- Przepraszam.- stanąłem na środku studia w którym się właśnie znajdowaliśmy, a chłopcy milczeli.

-Ash.- po chwili pierwszy odezwał się Luke, właśnie Luke, obiekt moich marzeń- Nie potrzebnie się zamartwiałeś. Jesteśmy przyjaciółmi, co ja mówię jesteśmy najbardziej szurniętą rodziną pod słońcem- w tym momencie Luke się uśmiechnął, Matko Boska jak ja kocham ten uśmiech- i nic tego nie zmieni! - Po tym chłopcy podeszli do mnie i tak utkwiliśmy w grupowym uścisku przez moment. Na całe szczęście nie pytali o nic więcej.


~

Bum i mamy pierwszy. Jak się podoba? :D


Poison / LashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz