Rozdział 2.

324 28 0
                                    

Kilka dni po całym incydencie Ashton czuł się lepiej, lecz dużo przez ten czas myślał. Doszedł w końcu do wniosku, że kiedy powiedziało się A trzeba też powiedzieć B. Jest osobą dość optymistyczną i sam stwierdził, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, bo jak to mówią jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.

Dochodziła godzina 22.00 chłopcy zebrali się godzinę temu w salonie i rozmawiali o wszystkim i niczym, tak poprostu. W końcu Calum stwierdził, że czas się wykąpać, lecz Mike zasnął na jego ramieniu wyciągając się przy okazji na resztę kanapy. Takie widoki były normalne podobnie jak częste przytulanie czy sporadyczne buziaki w polik. Normalnie Calumowi nie przeszkadzałoby to, lecz nie teraz kiedy był zmęczony i chciał pod prysznic i do łóżka. Tak więc chcąc obudzić chłopaka kulturalnie zrzucił go z kanapy, a ten upadł z hukiem na podłogę. Chłopcy zaczęli chichotać oczekując zemsty, co dziwne Michael był tak zmęczony, że cała sytuacja ani trochę go nie ruszyła i spał sobie dalej tym razem na podłodze przytulając dywan, no coż gość totalnie odpłynął, a Cal mógł spokojnie zając się sobą.

- Hej Ash masz ochote na jakiś spacer do Starbucksa? Bo jakoś nie chce mi się samemu chodzić.- nagle zapytał Luke . Ash pomyślał, że to świetna okazja na TĘ szczerą rozmowę.

- No w sumie czemu nie- odpowiedział i posłał Lukowi nieśmiały uśmiech, który on odwzajemnił ukazując swoje białe zęby i dołeczki na co serducho Asha zaczęło walić jakby miało zaraz wyskoczyć. Po czym oboje ubrali buty i wyszli.

Szli tak dobry kawałek po czym Ash niepewnie zaczął realizować to nad czym tak długo myślał.

-Wiesz Luke, nigdy bym nie przypuszał, żę mogę być inny.

- Co masz na myśli?- szedł wciąż nie patrząć na przyjaciela.

-No wiesz moją orientację. I to, że zakochałem się w chłopaku.- Ash czuł, że zawał jest blisko, nagle Luke się zatrzymał.

-Wiesz Ash nie jesteś przez to inny. Myślisz, że gdyby homoseksualizm był czymś złym Bóg dopuściłby do jego stworzenia?- Ashton spojrzał w oczy Luke wpatrujące się w niego z intensywnością. Spojrzał w jego błękitne oczy i czuł, że zaraz w nich utonie, zupełnie tak, jak piszą w kioskowych romansidłach.

-Nie wiem Luke, wiem jedno. - Ash zrobił mały krok w stronę Luka i przełknął dość głośno ślinę.- Luke, to Ciebie tak bardzo kocham.

-C-co?- zapytał Luke- Teraz chyba powinienem rzucic cos w stylu "Ja Ciebie też" tak jak w filmach co?-Na jego twarzy można było wyczytać zdziwienie, przerażenie i szczęście? Tak to chyba to, ale Ash nie brnął w to dalej, ponieważ odwrócil się i po prostu zaczął biec w przeciwną stronę. Nawet nie zorientował się kiedy po jego polikach zaczęły spływać łzy. Lecz nie to było najgorsze. Najgorsze było, że Luke go nie zatrzymał i dał mu odejść. Przestał biec dopiero w parku, gdzie usiadł na jakąś ławkę i schował twarz w dłonie.



~Mamy drugi rozdział szał <3

Zastanawiam się czy zostawić to opowiadanie jako krótkie z happy endem czy wprowadzić większą fabułę.

Poison / LashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz