Rozdział 21

90 6 0
                                    

Ashton

Przez ostatnie kilka dni wspaniale spędzaliśmy czas. Nie musieliśmy przejmować wszelkimi paparazzi i innymi nachalnymi osobami. Rodzina, tego zdecydowanie brakło każdemu z nas.Do tego powiększyła się o jednego członka, bo Lily już praktycznie u nas mieszka. Niby szybko, bo są ze sobą jakieś 3 miesiące, ale to jest ta jedyna i wszyscy to wiemy.

Za dwa dni sylwester i już dzisiaj przyjeżdża rodzeństwo Luka. Spoko sprawa, bo jego bracia są serio w porządku. Przyszykowaliśmy im miejsce do spania i w zasadzie za jakieś 50 minut powinni tu być. A w tym czasie ja mam zamiar zabrać moje rodzeństwo do wesołego miasteczka, taka mała niespodzianka. Jakoś musimy nadrobić ten czas.

Lily

Leżymy z Calem na jego łóżku i oglądamy jakąś badziewną komedię. Pytanie dlaczego? Są dwie opcje jesteśmy zbyt leniwi, żeby sięgnąć pilota lub.. lub jesteśmy leniwi, no cóż.

Ale mam genialny plan.

Calum

Niech to coś się skończy, no cholera za taką komedię to ja podziękuję. Spoglądam kątem oka na Lily, ona coś kombinuje. Zdradza ją jej cwany uśmieszek. Nie wiedząc o co chodzi wracam do oglądania, kiedy czuję jak dziewczyna wskakuje na mnie i siada okrakiem po czym zaczyna łaskotać. A to cwana małpka.

Lily

Łaskoczę Caluma a on się tak cudownie śmieje. Łapię go za ręce i przenoszę nad jego głowę. Zbliżam usta do pocałunku, a chłopak przymyka powieki. Wykorzystując moment jego nieuwagi przywiązuję jego dłonie do ramy łóżka bandamką pożyczoną od Ashtona, na co ten otwiera oczy mocno zdziwiony. Punktuję. Uśmiecham się do niego niewinnie po czym łączę nasze wargi w pasjonującym pocałunku, dołączam do tego język, tak kochanie dzisiaj ja tu rządzę! Odrywam się od chłopaka kiedy braknie mi tchu i przenoszę się na jego żuchwę nie pomijając ani milimetra skóry. Schodzę niżej na szyję zostawiając kilka solidnych malinek i trafiam na czuły punkt mojego misia. Przygryzam miejsce zasysając je, otrzymuję w zamian jego gardłowe jęki. Podoba mi się to co słyszę, lecz ja też jestem tylko dziewczyną więc może się to skończyć krok dalej niż to przewidziałam.

Calum

Co ta dziewczyna ze mną robi ?! Jest niesamowita, lecz zwariuję jeśli zaraz jej nie dotknę, co mi sprytnie uniemożliwiła. Cholerny Ash i jego bandamy. Lily teraz obdarowywała mokrymi pocałunkami moje obojczyki i poczułem jak wkłada mi ręce pod koszulkę, na co wciągnąłem głośniej powietrze, przy czym porusza delikatnie biodrami, a z moich ust wyrywa się mimowolny jęk. Zwariuję przez nią. Dziewczyna wraca do moich warg i zostawia na nich delikatne przerywane buziaki, hej ja chcę więcej! Kocham ją, ale jej słodkie tortury doprowadzą mnie do szału. Niestety wszystko dobrze przemyślała, bo tak bardzo chciałbym ją dotknąć, że to aż boli.. dosłownie, spodnie mi się chyba zrobiły za ciasne. Poczułem luz w rękach, co oznacza, że chyba je uwolniła. Już miałem zamiar dobrać się do niej, kiedy usłyszeliśmy z dołu wołanie mojej mamy a na twarzy mojej dziewczyny widniał chamski uśmieszek. Podeszła do drzwi kusząco kręcąc biodrami i wychodząc puściła mi jeszcze oczko. Zostałem sam ze sporym problemem..

Lily

Kiedy zeszłam na dół w kuchni siedział Ash, a mama Caluma kończyła gotować obiad. Zaproponowałam pomoc i zaczęłam nakrywać do stołu.

- A gdzie Calum?- zapytała kobieta

-On.. zaraz przyjdzie, jest troszkę zajęty

Po chwili do kuchni wparował Calum rzucając w Ashtona bandamką, którą przed chwilą unieruchomiłam jego ręce.

- Zacznij je sprzątać do cholery!- krzyknął jeszcze cały czerwony. Ash spojrzał się na mnie na co tylko się uśmiechnęłam i puściłam mu oczko, chłopak chyba zorientował się co chciałam mu przekazać, bo tylko się uśmiechnął i lekko pokręcił głową. Pożyczył mi tę bandamkę wcześniej, stwierdził, że nie ma problemu, bo tę lubił najmniej. Dobrze, że nie pytał po co.

Ashton

Po obiedzie zabrałem dzieciaki ze sobą mówiąc im, że mam niespodziankę. Kiedy widziałem ich szczęście na widok wesołego miasteczka aż mnie zrobiło się ciepło na sercu. Mały gest a tak bardzo się cieszą.

*

Spędziliśmy w miasteczku dobre trzy godziny, kiedy postanowiliśmy wracać. Lecz nie mogłem się powstrzymać i zabrałem ich jeszcze do McDonalda. Tęskniłem za nimi. Gdy jeszcze mieszkałem w domu bardzo często się kłóciliśmy, ale teraz wiem, że dla nich zrobię wszystko. Cieszyłem się ich szczęściem.

Kierując się do sypialni, aby w końcu móc przytulić się do Lukeya zahaczyłem o łazienkę. Poczułem wibracje w kieszeni, wyciągnąłem telefon i przeczytałem sms-a

Od: Numer nieznany

Słodkie te dzieciaki. Podobne do Ciebie kotku. Dzieci to prawdziwy skarb nieprawdaż?

Znowu? To jest jakieś chore. Te smsy i akcja z lustrem.. Powinienem powiedzieć o tym Lukowi, ale może nie teraz, nie chcę niszczyć atmosfery i do tego przypadkiem zmartwić mamy.

Wszedłem do sypialni, gdzie Lukey siedział na fotelu tyłem do drzwi. Podszedłem do niego cichutko, po czym z zaskoczenia dałem buziaka w policzek, na co usłyszałem jego słodki chichot.

- Ashty w końcu jesteś. Już nie mogłem się doczekać. - powiedział z ogromnym entuzjazmem. Powiem mu w swoim czasie. Kilka wiadomości to nic takiego.

- Mijaliśmy się w sumie tylko od rana, ale ja też za Tobą tęskniłem. - odpowiedziałem, po czym usiadłem mu na kolana i wtuliłem się w jego ramiona wciągając jego kojący zapach.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - usłyszałem po czym chłopak złączył nasze wargi.

Lily

Po obiedzie wróciliśmy z Calumem do jego pokoju. Od razu po przekroczeniu progi poczułam jego dłonie na moich biodrach przyciągające mnie do siebie. Calum zamknął mnie w mocnym uścisku po czym pocałował w czółko.

- Kocham Cię - wyznał

- Ja Ciebie też, bardzo. - odpowiedziałam i poczułam jak chłopak się uśmiecha.

- Na zawsze?

-Razem. - odpowiedziałam i poczułam jak kładzie brodę na mojej głowie mocniej mnie do siebie przytulając, o ile to jeszcze możliwe.



~

Bardzo bardzo przepraszam, że nawalam z rozdziałami. Teraz postaram się to nadrobić ! Love ya.


Poison / LashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz