22 2/2 ~To be or not to be.

108 7 2
                                    

Umiejscowił się naprzeciwko mnie i wyciągnął coś z kieszeni, niestety szybko schował w dłoniach nie dając mi szansy dostrzec, co to takiego.. Wysunął dłonie w moim kierunku nadal nie pokazując mi co tam chowa. Wziął kilka głębokich wdechów po czym zaczął mówić.

- Kochanie chcę Ci coś powiedzieć. Ja.. kocham Cię. Kocham Twój uśmiech, spojrzenie, kocham gdy kupno kanapki zabiera Ci godziny. Kocham patrzeć gdy zatracasz się w muzyce jak we własnym świecie, słuchać gdy grasz. Kocham gdy po całym dniu mogę poczuć zapach Twoich perfum. Kocham gdy mogę wtulić się w Twoje ciało, spojrzeć w oczy i wyznać miłość. Jesteś jedyną osobą z którą chcę rozmawiać zanim zasnę i jedyną przy której pragnę budzić się każdego dnia. Jestem pewien, że w pewnym momencie jedno z nas, albo nawet oboje będziemy chcieli odejść.. Ale jestem także pewien, że jeżeli nie poproszę abyś był mój będę tego żałował do końca życia, dlatego jestem pewien, że jesteś dla mnie stworzony. Jestem zakochany i jednocześnie przerażony, że Cię stracę, dlatego nie chcę dłużej ryzykować. Ashtonie Irwinie, czy zostaniesz już mój aż do śmierci? Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

Luke

Skończyłem przemowę, nie wiem czy wyszła dobrze, ale kosztowała mnie dużo nerwów. Rany chyba nawet przed pierwszym występem się tak nie denerwowałem. Spojrzałem Ashtonowi w oczy, widziałem w nich iskierki szczęścia i napływające łzy. W pewnym momencie niespodziewanie i gwałtownie zerwał się po czym rzucił się na mnie i zamknął w mocnym uścisku, łódka nie wytrzymała tego i przechyliła się przez co oboje wpadliśmy do wody śmiejąc się głośno. Chłopak podpłynął do mnie, spojrzał mi w oczy po czym złapał mnie za biodra i przyciągając bliżej złączył nasze usta w idealnym pocałunku. Magicznie... Zachodzące słońce odbijało się w spokojnej tafli wody, mieniło się jakby nam kibicowało.  Ashton przerwał pocałunek i oparł swoje czoło o moje, przez co mogłem poczuć na twarzy jego ciepły oddech gdy wypowiedział dwa słowa, które uczyniły mnie najszczęśliwszym człowiekiem. - Tak, kochanie. -Po czym ponownie złączył nasze usta.

Wyszliśmy na pomost, gdzie spokojnie mogliśmy nałożyć pierścionki. Wpatrywaliśmy się jeszcze przez chwilę w rozpromienione gwiazdy, kiedy poczułem jak chłopak zadrżał. Chwyciłem go za dłoń i pokierowaliśmy się do samochodu. Natychmiast podkręciłem ogrzewanie i ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie może mi się chłopak przeziębić. Chociaż, wtedy będę miał go przez cały czas w łóżku...




~

Już tłumaczę. Wiem, że miał być wczoraj, ale jakoś w dzisiejszy dzień lepiej się wpasowywał więc proszę o zrozumienie :D 

Poison / LashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz