26 styczniaPierwszy dzień II semestru
Wchodząc do szkoły, czułam na sobie natarczywe spojrzenia moich "kolegów i koleżanek". Poprawiłam swoją czarną rozkloszowaną spódniczkę. Założyłam dzisiaj specjalnie nowe ciemne buty, w których o dziwo bardzo dobrze mi się chodziło i mnie dotychczas nie otarły. Delikatnie przemieszczałam się przez korytarzy główne, które były pełne nastolatków. Pytacie dlaczego delikatnie? Otóż nie chciałam kogoś potrącić, a przy okazji dzięki temu uniknę bliskiego spotkania z jakąś osobą. A tego chyba nikt nie chce, tym bardziej ja. Chociaż to zależy, bo niektórzy lubią kłócić się o byle głupotę, zamiast po prostu uważać. Dochodząc do mojej szafki, zobaczyłam moją byłą przyjaciółkę. Mimowolnie przypomniałam sobie wszystko. Na samą myśl o niej zaszkliły mi się oczy, a w sercu poczułam, jak kawałek mojego narządu odrywa się od reszty. Mimo tego dalej mi jej brak i za nią tęsknię...
Wchodzę do szkoły, szukając wzrokiem Ariany. W końcu dostrzegam ją z elitą. Ale dlaczego z elitą? Przecież te osoby jakie tam były, działały jej na nerwy, tak samo jak mi. Elita - zazwyczaj osoby, dla których liczy się tylko sława i reputacja w szkole. Często gnębią osoby, które im bez jakiegokolwiek powodu przeszkadzają. Może boją się, że stracą posadę kapitana lub królowej wiosny. Zazwyczaj na czele tej grupy stają ci najbardziej popularni. Rzadko zdarzają się normalni ludzie, no bo kto normalny by wytrzymywał cały czas z pytaniami „Dobrze wyglądam?", „Lakier mi nie odprysł, tusz do rzęs dobrze mi się trzyma?" . Kto normalny cieszy się z nieszczęścia kogoś i plotkuje o tym każdemu? Częściej jeszcze bardziej cię dobijają, jak przeżywasz trudny okres w swoim nastoletnim życiu. Praktycznie ich życie polega na zaliczaniu jakiś łatwych lasek, a u dziewczyn makijaż, zakupy to dopiero jest sens życia. Śmieją się, spoglądając na mnie. Odwracam się, po chwili jednak żałuję, że mogłam tego nie robić. Całą szafkę mam obklejoną podpaskami z różnymi obrażającymi komentarzami na mój temat. "dziwka", "suka", "wieczna dziewica", "mała cnotka", "kujonica". Zrywam powoli to, co znajduje się na szafce. Śmiechy dalej nie ucichają. Znowu się oglądam, cała szkoła na mnie patrzy. Nawet nie dostrzegłam, że moje policzki są już czerwone od płaczu. Dziewczyna, która była mi bardzo bliska, dzięki której się otworzyłam. Nie miałam żadnych przed nią tajemnic, a ona? Wykorzystała to, chciała od początku mnie zrujnować, zrujnować do końca. Chce się żywić moim bólem, wyssać ze mnie całą radość z życia. Zostawić i wyśmiać, czekać aż sama się wykończę. W tym momencie zrozumiałam, że moje piekło się dopiero zaczęło. Zaufałam nieodpowiedniej osobie i moje cierpienia będą sprawiać jej radość. Tą osobą jest Ariana jedyna osoba, której ufałam bezgranicznie. To był wielki błąd, a za błędy się płaci.
Tym razem nie mogę pokazać jej, że jestem słaba. Ale co ja się oszukuję, przecież jestem bardzo słaba. Nie potrafię komuś sprawić krzywdę. Nawet jeśli zrobię to nieumyślnie lub ta osoba jeszcze bardziej mnie zraniła. Dopadają mnie od razu wyrzuty sumienia. Ciągle myślę na ten temat i żałuję tego chociaż wiem, że nie powinnam. Niektórzy ludzie nie zasługują na moją dobroć, ale po prostu jestem naiwna i tyle. Ludzie to wykorzystują, bo nie umiem kogoś urazić, zemścić się. Nie umiem, staram się, ale nie potrafię. Brakuje mi odwagi. Trudno jest mi zaufać nowo poznanej osobie, zawsze ten ktoś musi się starać o moje zaufanie wobec niego.
Czy zaufanie to coś dobrego? Czy to nam w czymś pomaga? Czy to jest nam tak potrzebne? Prędzej czy później i tak się na kimś zawodzisz. Zostaje ci garstka znajomych, ale z niewiadomo jakich przyczyn coś ci ich zabiera. Co czujesz? Ból, obojętność, a może już się do tego przyzwyczaiłeś? Dlatego nie ufasz ludziom? Czy to kwestia przyzwyczajenia życia w samotności? Może chcesz być samotna, bo boisz się, że z kolejną stratą już sobie nie poradzisz? Albo nie poznałeś jeszcze takiej osoby, która zasłużyła na twoje zaufanie?
Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy mnie nie zranią. Przynajmniej nie zranią umyślnie. Stanę się dla nich ważna. Pokochają mnie jaka jestem, zaakceptują. Będą się o mnie troszczyć, pomagać w problemach i rozumieć. Nie zostawią mnie w potrzebie. Będą mnie rozbawiać do łez. Poprawią mi humor jak będzie trzeba. Będą przy mnie mimo głupstw jakich robię. Będą wierzyć we mnie, bo przecież wiara czyni cuda. Będą się czuła przy nich swobodnie. Nie będę się niczego bała. Zapomnę o przeszłości i będę żyła teraźniejszością.
Nie może być zawsze cudownie, ale zawsze znajdziesz chociaż jedną rzecz z czego możesz być dumna lub szczęśliwa. Tylko musisz umieć to dostrzec, a właśnie w tym jest cała magia.
Ja na razie nie znalazłam takiej rzeczy, a może osoby?
Chcę być kochana i ja chcę kochać.
------------------------------
Cześć! :) Drugi rozdział już napisany, większość akapitów to przemyślenia i powroty do przeszłości. Na razie trzeba bardzo dobrze poznać główną bohaterkę opowiadania. Wan ma bardzo ciekawą przeszłość i ogólnie jest ciekawą osobą. Można powiedzieć nawet, że nie spotykaną. Z czasem ją poznacie coraz bardziej. Przyznam się szczerze, że jak pisałam rozdział troszkę się wzruszyłam, ponieważ Wan jest bardzo podobna do mnie.
Pochyła czcionka - retrospekcja
Wytłuszczona czcionka - coś ważnego
Komentujcie i gwiazdkujcie kochani!
edit: boję się dalej poprawiać, bo to co teraz zastaję mnie przeraża, w sumie tego nawet nie da się lepiej poprawić 😅.
marta
CZYTASZ
You are my medicine // Calum Hood ✔
FanfictionOpowieść o dziewczynie, która dostaje niezłego kopa od życia. Ona jest zwykłą, zniszczoną dziewczyną, a on chłopakiem, który jest zdziwiony, ile taka krucha osoba przeszła. Fabuła dosyć banalna, ale to nie jest typowy romans, czy smutna historia. ...