: 18 :

2.9K 181 15
                                    


Calum położył się na sofę w salonie, tak jak Wanessa go poprosiła. Nie chciał się kłócić, więc bez problemu zgodził się na tą propozycję.

Kiedy po twarzy Wanessy zaczęły spływać łzy, Calum otworzył oczy. Obudził się ze snu - bardzo złego snu.

Pov Calum

Zamrugałem parę razy, co się dzieje? Śmierć Wanessy, czekaj co...

Natychmiast zerwałem się z łóżka. Przewracałem głową w prawo, w lewo. Zacząłem wszystko przyswajać do świadomości, ale chciałem być pewny. Wstałem z posłania i wszedłem po schodach.

Uchyliłem drzwi, a za nimi spał mój aniołek. Podchodząc bliżej, zauważyłem połysk na jej policzkach; płakała. Usiadłem na łóżku, a ona zaczęła się wiercić.

- Calum, nie, nie, nie - sapała półprzytomna.

Złapałem za jej małą dłoń i ją ścisnąłem. Delikatnie kułem ją w bok, aby się obudziła. Nic to nie dawało.

- Nie chcę cię znać! - krzyknęła i zwinęła się w kulkę przy czym wyrwała dłoń.

Przybliżyłem się do niej. Objąłem ją, a ona zaczęła się niebezpiecznie trząść.

- Nessa, skarbie - próbowałem ją obudzić.

Przeciągnęła się, więc teraz obejmowała mnie w szyi i położyła głowę na moim ramieniu. Pewnie myślała, że jestem poduszką.

- Wyglądasz pięknie, ale wstań misiu - pociągnąłem za jej ramię.

Dalej się trząsała, a ja starłem kciukiem niewielką łzę. Zaczęła się przebudzać, a po chwili otworzyła oczy.

- Ty! - odsunęła się na dobry metr

Pov Wanessa

Mój sen był koszmarem. Otworzyłam oczy, a nade mną była twarz Caluma. Odsunęłam się od niego.

- Nessa, spokojnie. Chodź przytul się do mnie - posłał do mnie zachęcający uśmiech.

- Idź sobie - bałam się.

- Wanessa ja nie mam pojęcia co ci się śniło - powiedział, a ja na samą myśl wzięłam głębszy oddech.

- Ty mnie uderzyłeś - pisnęłam.

- Co? - krzyknął.

- Tak, sprawiłeś mi przykrość, bardzo wielką przykrość - odwróciłam wzrok.

- Skarbie - usadowił mnie sobie wygodnie na kolanach.

- Nie mów tak do mnie - przemknęłam ślinę.

- Dobrze, ale nigdy, przenigdy bym na ciebie nie podniósł ręki - mówiąc to, patrzył prosto w moje oczy.

- Um, drugi raz mi się to śniło - nie widziałam co powiedzieć.

- Jak to? - wydawał się zdziwiony.

- Tego dnia jak do mnie przyszedłeś, a ja cię nie wpuściłam, bo się bałam - podniosłam głowę, aby mnie bardziej usłyszał.

- Mi też coś się śniło, bardzo złego - sapnął trochę zdenerwowany.

- Kiedy? - oparłam czoło o jego ramię.

- Przed chwilą - jęknął.

- Co takiego? - dopytałam, ponieważ niestety jestem bardzo ciekawska.

- Popełniłaś samobójstwo - do oczu napłynęły mi łzy.

- Co? - zająkałam się.

- Dobrze, że to tylko sen, aniele - szepnął, a jego oczy się zaszkliły.

- Dlaczego się tym przejmujesz? - zamrugałam kilka razy.

- Chyba jesteś dla mnie ważna, cholernie ważna i uwierz mi nie wiem dlaczego - zaczął się bawić się moją ręką.

- Fajnie - powiedziałam pierwsze co mi na myśl przyszło, usłyszałam stłumiony śmiech.

- Co ty na to, aby oglądnąć jakiś film? - zmienił temat.

- Dobrze, ale odpowiedź mi na jedno pytanie - przyglądał mi się uważnie.

- Jasne - przytaknął.

To bardzo dziwne. Śnią nam się złe rzeczy, obydwóm.

- Dlaczego się zdziwiłeś, że mogłabym się zabić? - byłam ciekawa.

- A dlaczego mogłabyś? - poprawił się, a ja spuściłam wzrok.

- W sumie nieważne - podniosłam się.

- Ważne, proszę powiedź - uśmiechnął się ciepło i z powrotem wziął mnie na swoje kolana.

- Wiele razy w mojej głowie pojawiały się pomysły, by to wszystko zakończyć, lecz nigdy nie miałam wystarczającej odwagi - zaczęłam bawić się swoim palcami, ścisnął moją dłoń.

- By to wszystko zakończyć - powtarzał za mną, chwilę potem pokręcił głową.

- Ugh - nabieram powietrza.

- Nie kochanie, nasza historia się dopiero zaczyna - przyciąga mnie do siebie i całuje w nosek.

--------------------------------

ta historia dobiega końca, a ich dopiero się zaczyna.

marta

You are my medicine // Calum Hood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz