Calum położył się na sofę w salonie, tak jak Wanessa go poprosiła. Nie chciał się kłócić, więc bez problemu zgodził się na tą propozycję.Kiedy po twarzy Wanessy zaczęły spływać łzy, Calum otworzył oczy. Obudził się ze snu - bardzo złego snu.
Pov Calum
Zamrugałem parę razy, co się dzieje? Śmierć Wanessy, czekaj co...
Natychmiast zerwałem się z łóżka. Przewracałem głową w prawo, w lewo. Zacząłem wszystko przyswajać do świadomości, ale chciałem być pewny. Wstałem z posłania i wszedłem po schodach.
Uchyliłem drzwi, a za nimi spał mój aniołek. Podchodząc bliżej, zauważyłem połysk na jej policzkach; płakała. Usiadłem na łóżku, a ona zaczęła się wiercić.
- Calum, nie, nie, nie - sapała półprzytomna.
Złapałem za jej małą dłoń i ją ścisnąłem. Delikatnie kułem ją w bok, aby się obudziła. Nic to nie dawało.
- Nie chcę cię znać! - krzyknęła i zwinęła się w kulkę przy czym wyrwała dłoń.
Przybliżyłem się do niej. Objąłem ją, a ona zaczęła się niebezpiecznie trząść.
- Nessa, skarbie - próbowałem ją obudzić.
Przeciągnęła się, więc teraz obejmowała mnie w szyi i położyła głowę na moim ramieniu. Pewnie myślała, że jestem poduszką.
- Wyglądasz pięknie, ale wstań misiu - pociągnąłem za jej ramię.
Dalej się trząsała, a ja starłem kciukiem niewielką łzę. Zaczęła się przebudzać, a po chwili otworzyła oczy.
- Ty! - odsunęła się na dobry metr
Pov Wanessa
Mój sen był koszmarem. Otworzyłam oczy, a nade mną była twarz Caluma. Odsunęłam się od niego.
- Nessa, spokojnie. Chodź przytul się do mnie - posłał do mnie zachęcający uśmiech.
- Idź sobie - bałam się.
- Wanessa ja nie mam pojęcia co ci się śniło - powiedział, a ja na samą myśl wzięłam głębszy oddech.
- Ty mnie uderzyłeś - pisnęłam.
- Co? - krzyknął.
- Tak, sprawiłeś mi przykrość, bardzo wielką przykrość - odwróciłam wzrok.
- Skarbie - usadowił mnie sobie wygodnie na kolanach.
- Nie mów tak do mnie - przemknęłam ślinę.
- Dobrze, ale nigdy, przenigdy bym na ciebie nie podniósł ręki - mówiąc to, patrzył prosto w moje oczy.
- Um, drugi raz mi się to śniło - nie widziałam co powiedzieć.
- Jak to? - wydawał się zdziwiony.
- Tego dnia jak do mnie przyszedłeś, a ja cię nie wpuściłam, bo się bałam - podniosłam głowę, aby mnie bardziej usłyszał.
- Mi też coś się śniło, bardzo złego - sapnął trochę zdenerwowany.
- Kiedy? - oparłam czoło o jego ramię.
- Przed chwilą - jęknął.
- Co takiego? - dopytałam, ponieważ niestety jestem bardzo ciekawska.
- Popełniłaś samobójstwo - do oczu napłynęły mi łzy.
- Co? - zająkałam się.
- Dobrze, że to tylko sen, aniele - szepnął, a jego oczy się zaszkliły.
- Dlaczego się tym przejmujesz? - zamrugałam kilka razy.
- Chyba jesteś dla mnie ważna, cholernie ważna i uwierz mi nie wiem dlaczego - zaczął się bawić się moją ręką.
- Fajnie - powiedziałam pierwsze co mi na myśl przyszło, usłyszałam stłumiony śmiech.
- Co ty na to, aby oglądnąć jakiś film? - zmienił temat.
- Dobrze, ale odpowiedź mi na jedno pytanie - przyglądał mi się uważnie.
- Jasne - przytaknął.
To bardzo dziwne. Śnią nam się złe rzeczy, obydwóm.
- Dlaczego się zdziwiłeś, że mogłabym się zabić? - byłam ciekawa.
- A dlaczego mogłabyś? - poprawił się, a ja spuściłam wzrok.
- W sumie nieważne - podniosłam się.
- Ważne, proszę powiedź - uśmiechnął się ciepło i z powrotem wziął mnie na swoje kolana.
- Wiele razy w mojej głowie pojawiały się pomysły, by to wszystko zakończyć, lecz nigdy nie miałam wystarczającej odwagi - zaczęłam bawić się swoim palcami, ścisnął moją dłoń.
- By to wszystko zakończyć - powtarzał za mną, chwilę potem pokręcił głową.
- Ugh - nabieram powietrza.
- Nie kochanie, nasza historia się dopiero zaczyna - przyciąga mnie do siebie i całuje w nosek.
--------------------------------
ta historia dobiega końca, a ich dopiero się zaczyna.
marta
CZYTASZ
You are my medicine // Calum Hood ✔
FanfictionOpowieść o dziewczynie, która dostaje niezłego kopa od życia. Ona jest zwykłą, zniszczoną dziewczyną, a on chłopakiem, który jest zdziwiony, ile taka krucha osoba przeszła. Fabuła dosyć banalna, ale to nie jest typowy romans, czy smutna historia. ...