I'll recover if you keep me alive / rozdział 21

134 10 2
                                    

[...]

- Alia, nie przejmuj się tak - Podniósł lekko koszulkę, by przyjrzeć się swojej świeżej ranie.
Okazało się, że na całe szczęście kula nie wbiła mu się w ciało, ale przeleciała obok rozdzierając mu tylko pewną część skóry
- Ciut mnie zadrasnęło - Wypalił beznamiętnie - Całe szczęście, że nie jestem grubszy bo mogło by to się gorzej skończyć -
Mimo, że zapewnił mnie o niegroźności swojej rany, to ja i tak wolałam się upewnić czy wszystko jest w porządku. Spojrzałam na miejsce z którego powoli sączyła się krew, spływająca stróżkami po jego biodrze. Nawet jeśli kula w niego nie trafiła, to jego obrażenie wyglądało dość pokaźnie. Jeden z policjantów podszedł do nas i również zlustrował powagę sytuacji.
- Zaraz wezwiemy pogotowie. Wytrzymaj jeszcze trochę- Mundurowy mówił uspokajająco - Jesteście już bezpieczni -
Felix pokiwał głową z wielkim zmęczeniem. Wtuliłam się w niego najdelikatniej jak potrafiłam, uważając na jego stan zdrowia. W milczeniu siedzieliśmy tak przez jakiś czas. Gdy przyjechało pogotowie, dwójka medyków zajęła się Felixem, odkażając jego okaleczenie. Policjant poprosił mnie o streszczenie tego co się wydarzyło, z racji że mogły to być znaczące wiadomości na temat bandytów którzy nas zatrzymali. Opowiedziałam wszystkie najważniejsze fakty, a mundurowy stale notował jakieś informacje. Jak policjant wszystko już przeanalizował, odczułam ulgę, która przez ostatnie godziny była mi zupełnie obca. Po takich zdarzeniach ciężko zaufać jakiejkolwiek osobie na ulicy, ale wyraz twarzy sierżanta był niesamowicie przyjazny, przekonujący o swoich dobrych intencjach. Chwilę później powiedział
- Możesz być dumna z tej trójki, to oni nas zawiadomili o tym, że jesteście w niebezpiecznej sytuacji -
Zanim się obejrzałam zostałam przytulona przez swoich przyjaciół.
Enestad, Molander i Rudberg dusili mnie przez jakiś czas w swoim uścisku
- Jak my się o was baliśmy... - Wydukał Oscar, prawie miażdżąc mi każde żebro po kolei  - Właściwie to gdzie jest Felix? - Spytał, a Omar i Ogge mu zawtórowali -
Wskazałam głową na ambulans i wtem w oczach chłopaków zauważyłam nagłe przerażenie.
- Jeden z bandytów do niego celował. Prawie został postrzelony, ale całe szczęście to się nie stało. Nawet nie pozwolili mi z nim teraz być... - Wyjaśniłam zwięźle dlaczego nie jestem przy nim.
Chłopcy spojrzeli po sobie i Omar pociągnął mnie za rękę. Wszyscy ruszyli w stronę karetki, nie zważając na uwagi medyka który wyraźnie zabronił przejścia dalej. Gdy znaleźliśmy się obok pojazdu, zauważyliśmy w nim Felixa, który mimo zmęczenia, uśmiechnął się do nas resztkami sił.
- Jak się rozstawaliśmy, wyglądałeś ciut inaczej - Mruknął żartobliwie Oscar.
Sandman, którego włosy były zmierzwione na wszystkie możliwe strony, oblizał swoje wargi i odparł
- Pewnie teraz wyglądam groźniej -
Omar słysząc to, wtrącił się do rozmowy
- Mogę więc twój autograf, fighterze? Wyglądasz jak zawodowy bokser, po długiej , wyczerpującej walce -
- Ewentualnie jakbyś po prostu wywinął orła ze schodów - Dorzucił Ogge.|
Felix strzelił ręką w swoje czoło i beznamiętnie zaczął tworzyć historię
- Tak, właśnie wracałem zmęczony z wieczornego spaceru, popijałem jakiś wiśniowy , porzeczkowy, jakiś ciemny sok, gdy nagle szlag to trafił i potknąłem się o krawężnik. Upadek wyjaśnia moje siniaki i zadrapania na policzku. Przy okazji rozlałem sobie ten sok na koszulkę - stąd jak widać ta plama na moim t-shircie. Jeśli was to interesuje, to włosy mi się nie układają... przez wilgoć. Do karetki trafiłem zupełnym przypadkiem, bo chciałem sobie gdzieś posiedzieć po tym całym ; szokującym wydarzeniu. W końcu, jak często ma się takiego pecha, by się potknąć i rozlać swój sok. w dodatku na koszulkę? -
- Jak widać humor nadal ci dopisuje. Dobrze, że już po wszystkim - Skwitował Enestad i poklepał przyjaciela po ramieniu.
Stałam z boku i rozglądałam się dookoła, ciesząc się, że atmosfera między chłopakami jest znowu w porządku.
- Alia? - Zaczął niepewnie Sandman - Mogłabyś, proszę, ze mną porozmawiać? -
Popatrzyłam na niego pytająco, a on ociężale spróbował wstawać z siedziska.
- Nie ruszaj się. Musisz odpocząć - Mruknęłam pod nosem.
Nasi przyjaciele przekazali sobie znaczące spojrzenia.
- Kiedy będziecie nas potrzebować, dajcie znać - Oscar z chłopakami powoli zaczęli się oddalać .
- Zostańcie, proszę. Wam też muszę coś wyjaśnić- Felix niemalże desperacko, krzyknął za nimi.
Wszyscy obserwowaliśmy Felixa, głowiąc się nad tym co chce nam powiedzieć. On tylko wziął głęboki oddech i zaczął monolog
- To co wtedy widzieliście... wiecie, tamta dziewczyna...  Chciałem to wyjaśnić- Schował na chwilę twarz za swoimi dłońmi, westchnął przeciągle i kontynuował -  Niesamowicie chcę was przeprosić. Za to co się wydarzyło. Nie miałem wpływu na jej zachowanie i przysięgam na wszystko, Alia, nie chciałem cię zranić. To wszystko za sprawką [...] -
- Skończ już - Przerwałam mu - Może chcesz by ci jeszcze poklaskać za tę przemowę? - Cynicznie podniosłam jedną brew ku górze. Felix przyglądał mi się z pytającą miną.
- Nawet nie wiadomo jak bardzo byś mnie zranił, faktycznie była bym na ciebie zła. Jednak wiesz co jest gorsze? Mimo, że mogło by mnie to niesamowicie zaboleć, to nie potrafiłabym cię nie kochać. Idioto -
Gdy Sandman to usłyszał, zbliżył się i czule mnie objął, tak mocno, na ile pozwalał jego siły.
- Tak coś myślę, że my jednak głupi jesteśmy - Wyszeptał i byłam wręcz pewna, że uśmiecha się drwiąco .
- Najgłupsi - Dopowiedziałam.
Po chwili w karetce pojawił się wysoki, ciemnowłosy medyk, który po zlustrowaniu nas, wreszcie zebrał się do powiedzenia czegokolwiek
- Nie chciałbym nic sugerować, aczkolwiek panie Sandman, powinien pan teraz oszczędzać siły -
Felix przewrócił oczami i odmruknął
- Przecież aż tak źle się nie czuję. Proszę na mnie spojrzeć, chwila moment i mógłbym wziąć udział w igrzyskach olimpijskich, polatać na paralotni czy coś w ten deseń -
Lekarz spojrzał się na niego i mimo lekkiego rozbawienia w oczach, odparł z całkowita powagą
- Było by doskonale, gdyby to była prawda. Jednak niestety, ale muszę panu przekazać pewną informację... - Po czym przeniósł wzrok na jego ranę.


________________

To do następnego rozdziału, moi Najmilsi :)
Wybaczcie mi błędy, które mogą, ale nie zawsze muszą, się pojawiać haha



-



Initium SpeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz