By your side / rozdział 15

269 26 1
                                    

Źrenice Felixa ukazywały przerażenie, które równie radykalnie objawiało się poprzez siłę z jaką mnie trzymał za rękę. Siedziałam oparta o ścianę niewysokiego, kamiennego murku, który w tej sytuacji zaczął być niesamowicie wygodny.
- Uspokój się. Z nerwów zaraz tobie zakręci się w głowie - Wypaliłam cicho, sprawiając, że Sandman spojrzał na mnie spode łba. 
- Jak się czujesz? - Zapytał ignorując to co chwilę wcześniej powiedziałam.
- Załóżmy, że lepiej -  
Chłopcy stanęli nad nami, obserwując uważnie, czy przypadkiem nie zamierzam po raz drugi odstawić jakiegoś numeru. Katia podała mi butelkę z chłodną wodą
- Pij śmiało, lepiej ci zrobi
- Dziękuję - Odpowiedziałam, uśmiechając się  ospale.
Doceniałam to, że w każdej chwili mogłam liczyć na wsparcie od tej piątki, nawet jeżeli chodziło o coś tak banalnego. 
Po kilku minutach miałam już dość przebywania w jednej pozycji, więc ostrożnie zaczęłam podnosić się z miejsca. 
- Alia, na pewno nie chcesz aby zadzwonić po pogotowie, albo do twoich rodziców? - Usłyszałam głos Oscara, który dla pewności i tak stał z telefonem w dłoni. 
- Haha Ozzy, nie przesadzaj. Po prostu zrobiło mi się słabo. Stres, zmiana ciśnienia, cokolwiek
W tym samym czasie, poczułam na sobie dotyk Felixa, który objął mnie w talii, i pomógł mi wstać.
- Zabiorę cię do domu. Musisz wypocząć - Stwierdził bez namysłu
Oggy zatrzymał pobliską taksówkę, a Katia skontrolowała czy sobie razem poradzimy.
- Jakby co, to macie się odezwać. Uważajcie na siebie. Znaczy, Felix to tam bez znaczenia. Gorzej jakby coś przytrafiło się Alii - Mosally puściła do mnie oczko, na co Sandman zrobił gniewną minę.
- Zapamiętam ci to  - Wypalił, udając, że naprawdę go to poruszyło.
Pożegnałam się z Oscarami, Omarem i na końcu z Katią, obiecując, że jak dojedziemy do mieszaknia, to damy im znać.
 

Moja mama uściskała Felixa, ciesząc się, że po tylu miesiącach mogła go ponownie zobaczyć. 
- Tyle strachu nam napędziłeś. Chcecie może coś do picia? - Zapytała uprzejmie, kierując wzrok na kuchnię. 
- Poprosimy coś chłodnego - Zasugerowałam - Pójdziemy na górę, Sandy? -
Chłopak kiwnął głową, po czym odezwał się do mojej rodzicielki.
- Proszę panią, Alia się dzisiaj źle czuła. Zakręciło się jej w głowie i nagle opadła z sił. - Przerwał na chwilę. - Mówię to bo... Boję się o nią -
Spojrzałam na niego z wyrzutem, nie chciałam robić wielkiej aferty z powodu tego, że na chwilę zrobilo mi sie słabo.
- Skarbie, dlaczego nic nie mówiłaś?! - Matka znalazła się obok mnie, dotykając mojego czoła, swoją ciepłą dłonią - Jadłaś obiad?
- Tak, zresztą nic takiego się nie stało. Każdemu to się mogło zdarzyć, ten dzień ogólnie był męczący
Spojrzałam na Sandmana z wyrzutem, nie chciałam robić wielkiej aferty z powodu tego, że na chwilę się źle poczułam. 
- Może i tak..  Felix, to taki wspaniały chłopak, przynajmniej mnie o tym poinformował - Mama podeszła do stołu, i nalała soku pomarańczowego do szklanek. Wręczyła nam je, uśmiechając się pogodnie.
- Odpocznijcie sobie, jakbyście czegoś potrzebowali to zawołajcie  - 


Kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju, podeszłam do okna, i po krótkiej analizie wycedziłam z poirytowaniem
- Po co jej o tym mówiłeś?! Teraz pewnie zabroni mi z wami pojechać. Przecież wszystko  [...]
- Martwię się o ciebie Alia. Wolę mieć pewność, że jesteś bezpieczna, i nic ci nie dolega. Wiem, że ty nie raz obawiałaś się o mnie. Kocham cię, tak? Nie interesuje mnie to, czy ci się to podoba czy nie. Chcę dla ciebie jak najlepiej
Każde słowo które wypowiadał, było przepełnione sporą ilością emocji. Nie dopuszczałam do siebie opcji, by móc na niego długo się gniewać. Podeszłam do Sandmana bez słowa, próbojąc go przytulić. On był jednak szybszy, i kilka sekund później jego usta złączyły się z moimi. Gwałtownie poderwał mnie do góry, sprawiając, że znalazłam się na jego rękach. Położył mnie na łóżku, po czym uśmiechnął się zalotnie. 
- Jeżeli będziesz się dobrze czuła, to z nami pojedziesz. Myślisz, że chciałbym cię znowu zostawić?
- Kto wie. Na dłuższą metę to sama bym siebie miała dość - Wzruszyłam bezwyrazowo ramionami 
- Za tydzień będziemy w Oslo. Przygotuj się i zregeneruj do tego czasu. Teraz się zbieram, bo pewnie babcia z dziadkiem od dawna na mnie czekają. Wybacz - Przewrócił oczami, robiąc zabawną minę.
Pocałował mnie w policzek i oddalił się do wyjścia. 
- Trzymaj się, oburzona dziewczynko. Zadzwonię potem - Szepnął znikając za drzwiami, nie dając mi szansy na odpowiedź. 

// 
I teraz ciekawe, może pojadą razem, a może i nie ^^
Dziękuję bardzo za
a) komentarze
b) gwiazdki
c) wyświetlenia
d) za to, że jesteście
e) za to, że byliście 
i mam nadzieję, że nadal będziecie! 

Initium SpeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz