You got me feeling like this /rozdział 25

87 4 4
                                    

                                                                                                  ***

Z  perspektywy Felixa:


Jadłem śniadanie i bezmyślnie wpatrywałem się w telewizor. Kolejny idiotyczny serial przewijał na ekranie, więc sięgnąłem po pilot aby przełączyć stacje. Nagle mój telefon zaczął dzwonić
- Cześć Sandy! Ogarniaj się, będę w twojej okolicy za pół godziny i chce ci osobiście złożyć życzenia - Rozbrzmiał w słuchawce pogodny głos Omara. 
Uśmiechnąłem się pod nosem, cieszył mnie fakt, że ktoś nadal pamięta o moich urodzinach.
- Spoko stary! Chcesz wbić do mnie na chatę?
- Tak właśnie zamierzałem
- Eh - Westchnąłem - No to do zoba 
Dokończyłem posiłek i podniosłem się leniwie z kanapy. Poszedłem się przebrać, po drodze sprawdzając, czy mój dom nadaję się do bezwstydnego przyjmowania jakichkolwiek gości. Kilka dni temu moi dziadkowie wyjechali do sanatorium, a rodzice ze Stanów mieli wracać dopiero za dwa miesiące - na święta, także mieszkanie całe szczęście było w ostatnich dniach puste - co równa się z tym, że po prostu nie zdążyłem jeszcze w nim nabałaganić. Idealnie. Poprawiłem swoje włosy i włączyłem muzykę. Zacząłem nucić melodie z piosenek które leciały w radiu. Po jakimś czasie usłyszałem dzwonek do drzwi.  Otworzyłem je na oścież, a moim oczom ukazał się zadowolony Omar, który trzymał w ręce wstążki z różowymi balonikami z helem. Na jego widok nieoczekiwanie parsknąłem śmiechem, a on nie tracąc entuzjazmu oznajmił
- Wszystkiego najlepszego księżniczko! Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem... - Omar wręczył mi baloniki i udał, że ociera wyimaginowaną łzę.  
Nagle znikąd pojawiła się Alia trzymająca tort ze świeczkami, a obok niej dwójka Oscarów którzy nieśli jakieś wypchane rzeczami siatki. 
- Pomyśl życzenie! - Krzyknął Oscar Enestad. 
W zasadzie to nie ja mam jakichś wymyślnych życzeń. Wolałbym podziękować za to, że jesteście i jedyne czego pragnę, to wasze szczęście. Jak słodko. Stop. 
Wyszczerzyłem się przebiegle i jestem bardziej niż pewien, że z te różowe baloniki sprawiały, że wyglądam jeszcze komiczniej niż na ogół. 
- Juz pomyślałem
Wziąłem głęboki wdech i zdmuchnąłem na raz wszystkie świeczki
- Ile ty tego powietrza masz w płucach - Zażartował Ogge.
 - I tak mniej niż w paczkach po czipsach - Wzruszyłem ramionami - Ale tak zmieniając temat, o kurde, o rany, o ja nie mogę, nie wiem jak wam dziękować za to, że o mnie pamiętacie i za to co robicie i [...]
- Dobra, dobra!  - Przerwała mi Alia - To jeszcze nie koniec niespodzianki -
- Może wejdziecie najpierw do środka? - Spojrzałem na nich z zaciekawieniem.
Chwilę później wszyscy znaleźliśmy się w salonie. Alia położyła ciasto na kuchennym stole, w tym czasie Ogge podał jej pudełko, opakowane papierem prezentowym. 
- Więc to jest taki drobiazg który chcieliśmy ci dać... Coś użytecznego - Puściła do mnie oczko. 
Pytająco podniosłem brwi, a ona tylko wskazała głową na pakunek
- Śmiało, otwieraj - 
- To nie jest prank, spokojnie - Zapowiedział z powagą Omar.
Odpakowałem paczkę z prędkością światła. W pudełku znajdował się fenomenalny snapback - czyli coś co faktycznie mi się przyda
- Dziękuję!-  Założyłem czapkę na głowę - Teraz z kiepskiego 2 na 10, ewoluowałem na mocne 3!-
Zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć zgarnąłem ich do wspólnego uścisku.
- Chyba z wiekiem i tak nie wydoroślejesz- Stwierdził Molander - Ale to w tobie lubimy, dzieciaku
Naszą rozmowę przerwał kolejny dzwonek do drzwi. Moi goście wymienili się szybkimi spojrzeniami 
Usłyszałem jak zdziwiony Omar szepcze do Oscara
 - Ktoś jeszcze miał przyjść? - 
Enestad pokręcił przecząco głową.
Ruszyłem w kierunku wejścia i ponownie otworzyłem drzwi. Tym razem niespodzianka nie była tak przyjemna, jakbym mógł się spodziewać. Przede mną stała moja była dziewczyna. 
- Kamilla?
- Sto lat, Felix! - 
Jak jeszcze raz ją zobaczę, to faktycznie osiwieję i te sto lat ukończę szybciej niż mi się wydaje. Obok mnie pojawiła się Alia i moi przyjaciele. 
Kamilla omiotła ich wzrokiem i od razu zagadnęła 
- Felix, kochanie, zaprosiłeś inne osoby?
Zakrztusiłem się powietrzem. Kochanie? Zaprosiłem inne osoby? Co cholera?  Czułem na sobie zdezorientowany wzrok Alii i zmieszane miny chłopaków. 
- Koleżanka to chyba zaraz wraca do domu - Warknął stanowczo Oscar, a Ogge i Omar próbowali zagadać Alię.
Moja eks zarzuciła swoimi włosami i zaśmiała się wrednie
- Dopiero co przyszłam -
Byłem już stanowczo zmęczony wymianą z nią zdań, więc tylko odburknąłem 
- Stanowczo za długo się tutaj nabyłaś
Po chwili jednak stwierdziłem, że Kamilla inteligencją nie grzeszy, więc czego by jej nie zmęczyć większą ilością zdań.
- Tak w ogóle, od kiedy jesteśmy na kochanie? albo w sumie wiesz co... - Udałem, że się nad czymś zastanawiam - Nawet się nie  dziwię, u ciebie to normalne, że masz urojenia-
Kamilla zacisnęła dłonie w pięści, a jej usta wykrzywił grymas. 
 Zagryzłem swoje policzki, próbując się nie roześmiać, na widok jej nierozgarniętej i poirytowanej miny. Nim zdążyła mi odpyskować, załatwiłem to w najprostszy sposób 
- Miłego dnia, żegnam - Zamknąłem teatralnie drzwi i odwróciłem się do gości.
Oscar uśmiechał się do mnie z dumą, tak samo jak reszta chłopaków, jednak Alia nadal przypatrywała mi się dość ozięble 
- Kim jest ta... - Wyraźnie myślała nad odpowiednim określeniem - dziewczyna?


___________

Dziękuję za głosy, komentarze, wyświetlenia ;)
Stay tuned! <3 






Initium SpeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz