***
Z perspektywy Felixa:
Jadłem śniadanie i bezmyślnie wpatrywałem się w telewizor. Kolejny idiotyczny serial przewijał na ekranie, więc sięgnąłem po pilot aby przełączyć stacje. Nagle mój telefon zaczął dzwonić
- Cześć Sandy! Ogarniaj się, będę w twojej okolicy za pół godziny i chce ci osobiście złożyć życzenia - Rozbrzmiał w słuchawce pogodny głos Omara.
Uśmiechnąłem się pod nosem, cieszył mnie fakt, że ktoś nadal pamięta o moich urodzinach.
- Spoko stary! Chcesz wbić do mnie na chatę? -
- Tak właśnie zamierzałem -
- Eh - Westchnąłem - No to do zoba -
Dokończyłem posiłek i podniosłem się leniwie z kanapy. Poszedłem się przebrać, po drodze sprawdzając, czy mój dom nadaję się do bezwstydnego przyjmowania jakichkolwiek gości. Kilka dni temu moi dziadkowie wyjechali do sanatorium, a rodzice ze Stanów mieli wracać dopiero za dwa miesiące - na święta, także mieszkanie całe szczęście było w ostatnich dniach puste - co równa się z tym, że po prostu nie zdążyłem jeszcze w nim nabałaganić. Idealnie. Poprawiłem swoje włosy i włączyłem muzykę. Zacząłem nucić melodie z piosenek które leciały w radiu. Po jakimś czasie usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem je na oścież, a moim oczom ukazał się zadowolony Omar, który trzymał w ręce wstążki z różowymi balonikami z helem. Na jego widok nieoczekiwanie parsknąłem śmiechem, a on nie tracąc entuzjazmu oznajmił
- Wszystkiego najlepszego księżniczko! Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem... - Omar wręczył mi baloniki i udał, że ociera wyimaginowaną łzę.
Nagle znikąd pojawiła się Alia trzymająca tort ze świeczkami, a obok niej dwójka Oscarów którzy nieśli jakieś wypchane rzeczami siatki.
- Pomyśl życzenie! - Krzyknął Oscar Enestad.
W zasadzie to nie ja mam jakichś wymyślnych życzeń. Wolałbym podziękować za to, że jesteście i jedyne czego pragnę, to wasze szczęście. Jak słodko. Stop.
Wyszczerzyłem się przebiegle i jestem bardziej niż pewien, że z te różowe baloniki sprawiały, że wyglądam jeszcze komiczniej niż na ogół.
- Juz pomyślałem -
Wziąłem głęboki wdech i zdmuchnąłem na raz wszystkie świeczki
- Ile ty tego powietrza masz w płucach - Zażartował Ogge.
- I tak mniej niż w paczkach po czipsach - Wzruszyłem ramionami - Ale tak zmieniając temat, o kurde, o rany, o ja nie mogę, nie wiem jak wam dziękować za to, że o mnie pamiętacie i za to co robicie i [...]-
- Dobra, dobra! - Przerwała mi Alia - To jeszcze nie koniec niespodzianki -
- Może wejdziecie najpierw do środka? - Spojrzałem na nich z zaciekawieniem.
Chwilę później wszyscy znaleźliśmy się w salonie. Alia położyła ciasto na kuchennym stole, w tym czasie Ogge podał jej pudełko, opakowane papierem prezentowym.
- Więc to jest taki drobiazg który chcieliśmy ci dać... Coś użytecznego - Puściła do mnie oczko.
Pytająco podniosłem brwi, a ona tylko wskazała głową na pakunek
- Śmiało, otwieraj -
- To nie jest prank, spokojnie - Zapowiedział z powagą Omar.
Odpakowałem paczkę z prędkością światła. W pudełku znajdował się fenomenalny snapback - czyli coś co faktycznie mi się przyda
- Dziękuję!- Założyłem czapkę na głowę - Teraz z kiepskiego 2 na 10, ewoluowałem na mocne 3!-
Zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć zgarnąłem ich do wspólnego uścisku.
- Chyba z wiekiem i tak nie wydoroślejesz- Stwierdził Molander - Ale to w tobie lubimy, dzieciaku -
Naszą rozmowę przerwał kolejny dzwonek do drzwi. Moi goście wymienili się szybkimi spojrzeniami
Usłyszałem jak zdziwiony Omar szepcze do Oscara
- Ktoś jeszcze miał przyjść? -
Enestad pokręcił przecząco głową.
Ruszyłem w kierunku wejścia i ponownie otworzyłem drzwi. Tym razem niespodzianka nie była tak przyjemna, jakbym mógł się spodziewać. Przede mną stała moja była dziewczyna.
- Kamilla? -
- Sto lat, Felix! -
Jak jeszcze raz ją zobaczę, to faktycznie osiwieję i te sto lat ukończę szybciej niż mi się wydaje. Obok mnie pojawiła się Alia i moi przyjaciele.
Kamilla omiotła ich wzrokiem i od razu zagadnęła
- Felix, kochanie, zaprosiłeś inne osoby? -
Zakrztusiłem się powietrzem. Kochanie? Zaprosiłem inne osoby? Co cholera? Czułem na sobie zdezorientowany wzrok Alii i zmieszane miny chłopaków.
- Koleżanka to chyba zaraz wraca do domu - Warknął stanowczo Oscar, a Ogge i Omar próbowali zagadać Alię.
Moja eks zarzuciła swoimi włosami i zaśmiała się wrednie
- Dopiero co przyszłam -
Byłem już stanowczo zmęczony wymianą z nią zdań, więc tylko odburknąłem
- Stanowczo za długo się tutaj nabyłaś -
Po chwili jednak stwierdziłem, że Kamilla inteligencją nie grzeszy, więc czego by jej nie zmęczyć większą ilością zdań.
- Tak w ogóle, od kiedy jesteśmy na kochanie? albo w sumie wiesz co... - Udałem, że się nad czymś zastanawiam - Nawet się nie dziwię, u ciebie to normalne, że masz urojenia-
Kamilla zacisnęła dłonie w pięści, a jej usta wykrzywił grymas.
Zagryzłem swoje policzki, próbując się nie roześmiać, na widok jej nierozgarniętej i poirytowanej miny. Nim zdążyła mi odpyskować, załatwiłem to w najprostszy sposób
- Miłego dnia, żegnam - Zamknąłem teatralnie drzwi i odwróciłem się do gości.
Oscar uśmiechał się do mnie z dumą, tak samo jak reszta chłopaków, jednak Alia nadal przypatrywała mi się dość ozięble
- Kim jest ta... - Wyraźnie myślała nad odpowiednim określeniem - dziewczyna? -
___________Dziękuję za głosy, komentarze, wyświetlenia ;)
Stay tuned! <3
CZYTASZ
Initium Spei
FanficCzasami nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, że z pewnymi osobami będziemy mieć wiele wspólnego. Initium Spei z pewnością nie jest monotonną historyjką, ponieważ lubię stawiać na nieprzewidywalność. Zapraszam więc Ciebie do lektury ;) // 1) Osiąg...