Looking for a straight line / rozdział 23

131 7 4
                                    

Wszyscy na chwilę zamarliśmy, słuchając medyka.
- [...] Przez ten wypadek, pan Sandman będzie musiał pozostać w szpitalu na najbliższe kilka dni. Potrzebuje dużej dawki odpoczynku -
- Jednak jeśli mieszkamy w Sztokholmie, a już jutro mieliśmy wylecieć Oslo... to co teraz? - Wparowała Katia.
Lekarz z empatyczną miną dał jej odpowiedź.
- Najprędzej możemy go wypuścić stąd po jutrze, jeśli będzie się dobrze czuł. Teraz przepraszam, ale mam pilne wezwanie do innego pacjenta. Felix znajduje się w trzeciej sali, na pierwszym piętrze - Skinął do nas głową i opuściliśmy razem z nim pomieszczenie.
Popatrzyłam na moich przyjaciół i wskazałam ręką stronę w którą powinniśmy się udać. Ruszyliśmy w ciszy. Na razie nie przejmowałam się tym, że będziemy musieli tutaj dłużej siedzieć. Ważne było to, jak czuje się mój chłopak.
Dotarliśmy do pokoju w którym Sandy powinien przebywać. Niepewnie nacisnęłam na klamkę i popchnęłam powoli drzwi. Pod oknem, w kącie sali, Felix beztrosko spał, nawet nie orientując się, że właśnie co weszliśmy.
- Mam pomysł - Szepnął Omar - Może pójdę po jakieś jedzenie i wtedy możemy tu urzędować ile tylko będzie trzeba -
Chłopcy zgodzili się na tę propozycję i zaproponowali, że mu potowarzyszą.
- Mam ochotę na kawę - Odezwała się Katia - Alia, poradzisz sobie sama? -
Zaśmiałam się z lekką ironią
- Chyba gorzej niż ostatnio już nie będzie. Zresztą, aż tak sama to tutaj nie będę  -
- Kto wie, aż boję się was zostawiać. Jak co to dzwoń- Mosally przekazała mi pełne powagi spojrzenie, po czym podążyła za chłopakami.
Podeszłam do łóżka na którym leżał Felix i usiadłam na krześle obok. Zacisnęłam wargi i zdałam sobie sprawę, że to miejsce, jest jednym z ostatnich, o których bym pomyślała, że znajdziemy się podczas tego tygodnia. Pogładziłam delikatnie jego ramie, starając go nie budzić. Wizja, że już wszystko jest w porządku znacznie mnie uspokajała. Po paru minutach Felix się poruszył. Gdy zobaczył mnie, na jego twarz wkradł się uśmiech, Ten szczery i spokojny Uśmiech, którego tak dawno nie widziałam.
- Fajnie się spało? -
- Tak z 5 na 10. Kiedy przyszłaś? -
- Niedawno, reszta ekipy poszła coś zjeść -
Sandy pokręcił głową i gdy próbował podnieść się, zaklął pod nosem. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, pokazał mi bandaż obwiązujący jego biodro. Spojrzałam się na to ze współczuciem
- Do twarzy ci w bieli. Może od razu kupię ci welon? - Zażartowałam.
- Właśnie miałem zamawiać ci garnitur, kochanie - Mruknął sarkastycznie - Tak po za tym... To dziękuję, że do mnie przyszliście. Już miałem iść i zaprzyjaźnić się z personelem szpitalnym, bo bałem się, że nie będę miał tu nikogo znajomego -
- No widzisz, jesteś jaki jesteś, ale za nic byśmy cię nie zostawili na pastwę losu, Felixie. Zbyt wiele dla nas znaczysz-
Na jego twarz wdarł się lekki rumieniec
- Muchas gracias, danke, merci, Alio. Ogólnie, to się nawet nie przywitałaś -
- Kiedyś to nadrobię - Wzruszyłam ramionami.
Sandman spojrzał się na mnie robiąc smutną minę. Przewróciłam oczami i pocałowałam go w policzek.Gdy miałam się odsunąć, Felix złapał mnie za rękę, a spojrzenie jego jasnych tęczówek przeszyło mnie na wylot. Chyba za każdym razem wymiękam.  
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś -
Wyszczerzyłam się wdzięcznie
- Kiedyś już ci mówiłam, że zawsze będę -

Nagle obok nas znalazła się Katia i chłopcy. Z zadowoleniem wszyscy zaczęli rozmawiać o błahostkach, ciesząc się z faktu samej konwersacji.
- Milej by było pogadać z wami w innych warunkach, ale dobra, co ja tam mogę narzekać. Ogólnie rzecz biorąc, to dobrze, że mogę w ogóle mówić - Felix zaśmiał się nerwowo.
- Ja po czymś takim, dawno cierpiałbym na zaniemówienie z wrażenia - Zakomunikował Omar. 
Po jutrze powinniśmy wracać do domu, będzie tylko lepiej - Dorzuciła Katia.
- Przepraszam - Mruknął niepewnie, speszony Felix.
Nasze miny wyrażały prawdopodobnie w tym momencie, jedno wielkie, zakłopotanie.
- Przepraszam, że popsułem to wszystko, że trzeba było anulować występy, że przeze mnie wszystko się opóźniło... - Dokończył.
- Nie przejmuj się przecież to nie twoja wina - Argumentował Ogge a Katia go poparła.
- I tak czuje się jakbym wygrał Nagrodę Laureata Idiotów i tytuł Osoby Psującej Innym Plany - Sandy trzymał na swoim.
- Zawsze to nagroda, dla osób specjalnych - Mruknęłam z naciskiem na ostatnie słowo, a w odpowiedzi usłyszałam śmiech zebranych dookoła.  
- Chyba tylko na taką zasłużyłem

____________

Coś znowu krótko, wybaczcie. Za razem wyjątkowo spokojnie kończę rozdział, czyżby cisza przed burzą? 



Initium SpeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz