Is made up of mistakes / rozdział 22

151 9 6
                                    

- Będziesz musiał pojechać z nami do szpitala na dokładniejszą obserwację - Powiedział ze współczuciem medyk.
Sandman westchnął ciężko i przewrócił oczami.
- Na jak długo? - Odparł ledwo słyszalnie.
Lekarz wysilił się na pocieszający uśmiech i dodał
- Mam nadzieję, że to będzie jak najkrócej. Pożegnaj się z ... - Wskazał głową na mnie i na chłopaków - Pożegnaj się z nimi, bo musimy już jechać. Spotkacie się po zakończonych badaniach - Obiecał.
Położyłam rękę na ramieniu Felixa i mruknęłam
- Jakbyś tylko czegoś potrzebował to [...] -
- Będziemy w pobliżu - Skwitował Oscar, a Omar i Ogge pomachali do niego.
Pocałowałam Felixa w policzek, po czym niechętnie zostawiliśmy go w ambulansie i odeszliśmy w jakieś cichsze miejsce.
Omar zadzwonił do Katii i obiecał, że jej potem to co się wydarzyło, dokładniej wyjaśnimy.
- Hm, a co teraz robimy? - Zapytał Ogge wyrywając mnie z przemyśleń.
- Czy przypadkiem Felix nie ma za tydzień urodzin? - Wypaliłam niepewnie.
- O rany, przez to wszystko prawie o tym zapomnieliśmy - Oscar uderzył otwartą dłonią w swoje czoło.
- Eh, a mnie ścigali jacyś bandyci, zamachowcy i nadal pamiętam - Spojrzałam się na nich prowokująco.
- Ale pamiętaliśmy wcześniej! - Zapewnił Omar.
- Dobra, dobra. Wypadało by mu teraz skombinować jakiś prezent - Ogge podciągnął rękawy swojej bluzy i dokończył - Więc macie jakieś pomysły? -
Zastanowiłam się chwilę, obserwując zmagania chłopaków
- Może po prostu zrobimy mu niespodziankę? Jak już wrócimy do domów... - Zasugerowałam - Katia zapewne i tak anuluje wasze występy -
Oscar zacisnął usta i z rozczarowaniem pokiwał głową
- Masz rację, wątpię by Katia chciała, byśmy teraz występowali. Zwłaszcza, że Sandy zapewne nie czuje się najlepiej -
- Powinniśmy jej najpierw wszystko opowiedzieć- Wtrącił Omar - Na pewno nie będzie zbytnio zadowolona -

~

- Nigdy więcej nie pozwolę wam odejść dalej niż metr ode mnie!!! - Mosally zaczęła prawić mi morały.
Westchnęłam głośno i z zaciśniętymi powiekami zaczęłam odliczać sekundy. Raz... jakbym to ja chciała by to wszystko nam się przydarzyło. Dwa... jakbym to ja chciała spotkać wtedy Felixa z Carlą. Trzy... jakbym to ja chciała widzieć jak Felix cierpi. Cztery... jakbym to ja chciała mieszać w to wszystko chłopaków, którzy niczym nie zawinili.
- Katia, spokojnie. Teraz powinniśmy się martwić o Felixa, którego zabrali do szpitala. Ze mną wszystko jest w porządku -
Katia sparaliżowała mnie spojrzeniem, lecz po dłuższej chwili milczenia rozłożyła ręce w geście bezradności i powiedziała szeptem
- Nie wpadajcie więcej w kłopoty -
Planowałam ten zarzut jakoś odparować, a ona w tym momencie przytuliła mnie mocno.
Odwzajemniłam uścisk i wreszcie odpowiedziałam
- Na wszelki wypadek i tak spiszę swój testament. Przecież nie wiadomo znowu czy nie zaatakuje mnie przypadkowa grupa złoczyńców gdy będę szła do sklepu po ziemniaki... cokolwiek -
- Alia, to może zmienisz płeć? Wtedy nikt nie zwróci na ciebie uwagi, a nuż, nawet będą się ciebie bać!- Zasugerował Omar
- Co jeśli bandyci będą homoseksualistami? - Odezwał się rozbawiony Ogge.
- Może po prostu pojedziemy sprawdzić jak się ma Felix, a temat zmiany płci odstawimy na czas późniejszy? - Zripostowałam.
- Prawda - Wtrącił się Enestad - Ale już widzę jak paradujesz w dresach, lansiarskiej czapeczce, nosisz się po dzielnicach i skazujesz ludzi na wyrok ulicy [...]
- Oscar! Czy u was to na pewno wszyscy zdrowi? - Warknęłam, choć tak naprawdę nieco mnie to rozbawiło.
Dresy są w końcu takie wygodne.
- Jasne, że wszyscy zdrowi. Prawie. Felix ostatnio gorzej się miewa i właśnie siedzi w szpitalu, ale po za tym to wszystko okay - Odpowiedział Omar.
Spojrzałam się bezradnie na Katię która sama nie wiedziała co powiedzieć.
- Jakiś czas temu już zdążyłam zauważyć, że jesteście podli - Wypaliłam
- Ale kochamy Felixa najmocniej - Dodał Ogge.
- Cieszę się. Jednak pomyślimy kiedyś, czy wam też się nie przyda wizyta w klinice.Trochę innej klinice, niż ta w której Sandy teraz jest- Wyszczerzyłam się sarkastycznie.
Chłopcy spojrzeli na siebie i usłyszałam ich donośny śmiech.
Dopiero po krótkiej chwili zrozumiałam o co im chodziło.
- Faktycznie. Terapia i tak by wam nie pomogła -

~

Taksówkarz zatrzymał się na parkingu pod szpitalem. Katia zapłaciła za przejazd, podczas gdy reszta z nas wygramoliła się z auta. Żwawo ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych do kliniki, omijając przy tym kompletnie obcych nam ludzi. Zapytaliśmy się na recepcji, gdzie teraz znajduje się Felix. Sekretarka kazała nam porozmawiać z lekarzem który może nam podać dokładniejsze informacje. Pośpieszyłam we wskazanym kierunku, słysząc jak Oscar mamrotał cicho pod nosem "I weź tu się czegoś dowiedz w tym kraju. Ile ja się tu nabiegam..." i pognał z chłopakami za mną. Przez chwilę poczułam się jak matka, prowadząca swoje stadko zagubionych (niekiedy umysłowo) dzieci, jednak doceniłam to, że są teraz ze mną. Doceniłam to, że martwią się o swojego przyjaciela, jak i to, że można na nich zawsze polegać. I jeśli na tym polega przyjaźń, to jest to jedno z najlepszych uczuć na świecie.
Zapukaliśmy do pokoju medyka. Ze środka rozległ się głos "Proszę", więc może trochę zbyt nadgorliwie wpadliśmy do pomieszczenia.
- Dzień dobry - Przywitaliśmy się chórem, z doktorem, ciut starszym niż ten z ambulansu - Chcieliśmy się dowiedzieć czy z Felixem Sandmanem wszystko jest w porządku -
Lekarz zmierzył nas wzrokiem i odparł
- Jesteście rodziną? -
- Jest dla nas bratem - Wypalił Ogge, a pozostała dwójka pokiwała głowami.
- I moim chłopakiem - Wspomniałam.
Nagle obok nas zjawiła się Katia, która uzupełniła naszą wiązankę na temat "wspólnych relacji"
- A ja powinnam była się nim opiekować... Co swoją drogą najlepiej nie wyszło -
Medyk pokręcił głową i bardziej do siebie, niż do nas nadmienił "Eh, młodzież...".
- Więc powie nam pan? - Zniecierpliwiłam się
Lekarz westchnął i z powagą, która przystoi osobom pracującym na tym stanowisku, zaczął zawiłe zdanie
- Dobrze, nie mam więc zamiaru kwestionować tego, jak bardzo bliską osobą dla was jest pan Sandman. Zbadaliśmy go i na tę chwilę mogę wam powiedzieć, że Felix robił dobrą minę do złej gry. Rana wcale nie była tak lekkim "zadraśnięciem", jak to się zarzekał wcześniej. I od razu muszę wam przekazać, że przez ten"wypadek" pan Sandman [...] -


______________

Staram się publikować częściej, więc proszę wybaczcie, że trochę króciutko wychodzą niektóre rozdziały. Pozdrawiam wszystkich którzy to czytają :)





Initium SpeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz