7. My turn

15.4K 1.2K 3.4K
                                    

Kolejne dni minęły spokojnie. Chodziłem do szkoły, wracałem ze szkoły, pomagałem w domu, uczyłem się i szedłem spać. Czasami Rachel wpadała do mnie sama, albo z Liamem.

Można powiedzieć, że moje życie zmieniło się. Nie byłem już tak bardzo niewidzialny jak w poprzedniej szkole; tutaj miałem Rachel, która usilnie wpychała się w moje życie.

Nie uważałem tego za złe, w sumie podobało mi się to. Podobało mi się to, że miałem przyjaciela, kogoś z kim mogłem normalnie porozmawiać, zamiast siedzieć samemu w kącie

Wszystko było dobrze, dopóki nie nadszedł piątek.

- Harry dostałeś zaproszenie - Rachel nie mogła uspokoić swoich emocji - Od samej Chloe i Louis je potwierdził, nie rozumiesz tego?

- Ale co tu jest do rozumienia? - wzruszyłem ramionami - Zwykłe zaproszenie na imprezę. Chyba wolno mi odmówić? - westchnąłem niechętnie. Nie miałem najmniejszej ochoty na jakąkolwiek imprezę, tym bardziej nie na imprezę w domu Louisa Tomlinsona.

Nie chciałem patrzeć na to jak mnie ignoruje, albo co gorsza wyśmiewa się ze mnie. Przez ostatni czas skutecznie udawało mi się go unikać, ale wiedziałem, że nie chce mnie znać.

Ja to po prostu wiedziałem.

- No błagam cię - moja sąsiadka wpatrywała się we mnie błagalnym wzrokiem - wiem, że masz dobre serduszko i pójdziesz tam razem ze mną.

- Rachel, zrozum, że ja naprawdę nie mam ochoty nigdzie iść i...

- Harry? - z sąsiedniego pokoju rozległo się wołanie mojego wuja.

- Zaraz wracam - westchnąłem, zostawiając dziewczynę samą w moim pokoju.

Poszedłem do kuchni, gdzie George siedział przy stole czytając gazetę.

- No? - spytałem, stając naprzeciw niego.

- Tak jakby.... - wyglądał na lekko zmieszanego - Nie miałbyś nic przeciwko gdybym zaprosił dzisiaj mamę Rachel na kolację?

Kiedy to usłyszałem popatrzyłem na niego jak na wariata.

Mój wujek i mama Rachel. Co proszę?

- Harry... Jeśli masz z tym jakiś problem, to w porządku, bo nie zaprosiłem jej jeszcze, najpierw chciałem znać twoje zdanie - westchnął.

Pomyślałem o tym przez chwilę. Czy jeśli byłaby to jakaś inna kobieta to miałbym coś przeciwko? Nie. Więc dlaczego miałbym nie zgadzać się na 'randkę' z mamą Rachel- osoby, którą przynajmniej znam...

- Jasne, nie ma sprawy - i wtedy dotarło do mnie, że powinienem im jakby... Zostawić wolną chatę? Tak się chyba teraz mówi.

Oczywiście mógłbym poprosić Rachel żebym został u niej, ale ta nie zgodzi się, ponieważ już uparła się na tę imprezę.

- Dzięki, Harry - uśmiechnął się - Doceniam to.

- Jasne - wzruszyłem ramionami - Ja i Rachel... Idziemy dzisiaj na imprezę, więc spoko - powiedziałem, wracając do swojego pokoju.

Wychodzi na to, że nawet wszechświat nie jest po mojej stronie skoro wyszło na to, że zostałem skazany na tę przeklęta imprezę.

- Idziemy na imprezę? - kiedy tylko spojrzała na mnie, od razu wiedziała. Ta dziewczyna to jakieś cholerne medium.

- Tak - mruknąłem - Dlatego, że mój wuja zaprasza twoją mamę na kolację.

- Co? - spojrzała na mnie z szeroko otwartymi ustami.

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz