29. The truth is out here

9.1K 628 937
                                    

Przeżyliśmy parę fajnych momentów, czyż nie?
Mieliśmy kilka dobrych sztuczek w rękawie,
Pożegnania są słodko-gorzkie,
Ale to nie koniec. Zobaczę twoją twarz ponownie.

- Nie otwieraj - wymamrotał Louis, przytulając się bardziej do mojej klatki piersiowej.

Naprawdę nie miałem ochoty zostawiać Louisa samego w łóżku nawet na sekundę, ale dzwonek do drzwi był zbyt natarczywy, aby go zignorować.

- Cholera jasna - syknąłem, podnosząc się z łóżka ku niezadowoleniu Louisa, który zaczął głośno narzekać.

- Zaraz wrócę, poczekaj kochanie - powiedziałem spokojnie, całując swojego chłopaka w czoło.

Wyszedłem na korytarz, mając ochotę nakrzyczeć na osobę, która niepokoi mnie o tej godzinie. Jest środek nocy, mam w łóżku chłopaka krótko po wspaniałym seksie i jedyne na co mam ochotę to zatopić się w ramionach Louisa, dokuczać mu i zasnąć. Zdecydowanie potrzebuję snu.

- Już idę - wrzasnąłem, kiedy niemal potykając się o własne stopy, chwyciłem za klamkę do drzwi, a osoba po drugiej stronie była tak przeraźliwie niecierpliwa, że nie przestawała dzwonić i walić do drzwi.

Odkluczyłem zamek, i kiedy otworzyłem drzwi, patrzyłem na kobietę, która była tak bardzo znajoma, że mój mózg pracował na potrójnych obrotach, żeby skojarzyć kim ona jest.

Kobieta odrobinę niższa ode mnie, długie ciemne włosy, ubrana cała na czarno.

- Harry... - odezwała się kobieta, patrząc na mnie oczami pełnymi łez - Synku.

- Ma... - byłem w tak ogromnym szoku, że musiałem chwycić się framugi drzwi, żeby nie upaść. Moja mama stała tutaj przede mną. Moja biologiczna matka, o której myślałem przez trzy czwarte życia, że nie żyje, przez którą jakiś obcy facet groził mi i moim bliskim, i to ta która ukryła przede mną fakt, że mam siostrę.

- Harry, co się dzieje? - za moimi plecami poczułem obecność Louisa, odwróciłem się w jego stronę i rozczulający widok mojego chłopaka w moich za dużych ubraniach, bosych małych stópkach, przecierający zaspane oczy swoją piąstką, przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Lou, poczekaj na mnie, proszę - powiedziałem cicho, a szatyn tylko kiwnął głową i nie zadając pytań, wrócił do mojego pokoju.

- Harry, to ja Anne, twoja mama - kobieta podeszła bliżej mnie, na co gwałtownie zrobiłem krok w tył.

Nie wiedziałem jak mam się zachować, co mam myśleć i robić. Na pewno nie byłem już śpiący.

- Po co przyszłaś? - spytałem, starając się zapanować na drżeniem swojego głosu. Wujek George starał się wyjaśnić mi powody, dla którego ta cała mistyfikacja miała miejsce, jednak widząc teraz twarz mojej matki, chciałem zacząć na nią krzyczeć, płakać i dać upust swoim emocjom, ale musiałem być silny. Dla siebie.

- Musiałam z tobą porozmawiać, stało się coś okropnego i wydaje mi się, że nadszedł czas żebyś poznał prawdę. Wiem, że minęło dużo czasu i to wszystko jest dla ciebie ogromnym szokiem, ale naprawdę wszystko ci wyjaśnię.

- Chyba o czymś zapomniałaś - westchnąłem, zamykając drzwi wejściowe. Moje ręce okropnie drżały i ciężko było mi nad tym zapanować.

- Tak? - spojrzenie Anne było pełne troski i zmartwienia, ale po wszystkim co się wydarzyło, była ostatnią osobą, której mogłem zaufać.

- Gemma też zasługuje na wyjaśnienie i nie zamierzam słuchać ani jednego twojego słowa bez niej.

- Oh, poznałeś swoją siostrę? - uśmiechnęła się delikatnie - Moje kochane dzieci...

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz