26. Do you?

9.8K 736 1.7K
                                    

Przez całą noc nie mogłem spać i siedziałem na parapecie okna w moim pokoju, myśląc o wszystkim i o niczym. Jeszcze kilka tygodni temu miałem nadzieję, że wszystko zaczyna się układać, nie pomyślałbym, że połowa mojego życia to jedno wielkie kłamstwo, a mój chłopak potajemnie planuje studia w Ameryce.

Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu, który zaczął wibrować. W pierwszej chwili myślałem, że znowu ten facet, który prawdopodobnie był jakimś psycholem i domaga się znalezienia moich rodziców.

Jednak na szczęście to nie był on. Jednak połączenie od Zayna nie wróżyło nic dobrego.

- Zayn jest trzecia w nocy, zdajesz sobie z tego sprawę? - prawie oplułem głośnik starając się brzmieć na zezłoszczonego, jednak zmęczenie i bezsilność powoli wyłączały we mnie wszystkie emocje.

- Uwierz, że nie dzwoniłbym bez powodu - warknął Malik - Louis przyszedł do mnie kompletnie pijany i nie chce rozmawiać z nikim oprócz ciebie albo Chloe i zanim zapytasz, nie wiem czego chce od Chloe, ale nie zadzwonię do byłej dziewczyny Louisa, więc stanęło na tobie.

- Jakim cudem się tam znalazł? - westchnąłem, zastanawiając się jak mogę wyjść z domu bez zauważenia przez wujka George'a.

- Po prostu kurwa przyszedł - powiedział przyjaciel mojego chłopaka - Przyjdź tutaj.

Zayn zakończył połączenie, a ja starałem się zebrać myśli. Pijany Louis w domy Zayna, a w dodatku chciał rozmawiać z Chloe.

Nie miałem pojęcia o co może chodzić, ale prawdopodobnie miało to związek z jego rodzicami.

Najciszej jak tylko potrafiłem, wyszedłem z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Nie przejmowałem się tym, że za kilka godzin powinienem być gotowy na zajęcia w szkole, a do egzaminów został tylko tydzień, ale nie mogłem zostawić tak Louisa.

Droga do domu Zayna i Liama zajęła mi kilka minut, a kiedy stanąłem przed drzwiami ich domu byłem mocno zdyszany. Nie wiedziałem czy ich rodzice byli w domu, więc zamiast zapukać, napisałem Zaynowi SMSa, że jestem przed drzwiami.

Nie trwało długo, aż drzwi otworzył mi Liam.

- Wejdź, naszych rodziców nie ma - wpuścił mnie do środka - Uspokój swojego chłopaka, proszę, bo jest nie do zniesienia - mruknął Payne, wskazując mi drogę.

Kiedy wszedłem po schodach na piętro domu, od razu usłyszałem zirytowany głos Zayna, więc wszedłem do właściwego pokoju.

Widok Louisa, który siedział na kanapie i śmiał się z Malika czerwonego ze złości, wcale nie wyglądał komicznie, choć w innych sytuacjach pewnie pokładałbym się ze śmiechu na widok rozzłoszczonego i prawie sinego mulata.

- Boże, Louis - jęknąłem na widok chłopaka. Jego oczy były opuchnięte i bez żadnego wyrazu.

- Czego tu chcesz, Harry? - jego spojrzenie łamało mi serce.

- Co się z tobą dzieje? - podszedłem bliżej chłopaka, patrząc mu prosto w oczy.

- Nie twój kurwa interes, odwal się Harry, czy ty nic nie rozumiesz?

- Czego nie rozumiem? - w moich oczach zebrały się łzy, których nie mogłem powstrzymać mimo, że ich nie chciałem.

- Nie jesteś mi potrzebny, Harry. Jesteś nikim, to wszystko między nami nie było prawdziwe. Nie kocham cię, nie jestem gejem, nie tego wszyscy ode mnie oczekują.

Nie kocham cię.

- Harry, dziecko! - ktoś krzyczał, znałem ten głos, ale czy był prawdziwy?

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz