21. Thank you

15.1K 1K 2.2K
                                    

Od rana ten dzień nie należał do najlepszych. Nie dość, że wychodząc z łazienki prawie się zabiłem, ponieważ potknąłem się o własne nogi i gdyby nie to, że jestem świetnym akrobatą (wyczujcie sarkazm) i po odtańczeniu piruetu zwycięstwa, udało mi się złapać równowagę, to jeszcze zbiłem swój ulubiony kubek, który był naprawdę ładny.

Miałem tylko nadzieję, że wieczór i kolacja będą udane, bo jeśli cokolwiek nie wypali, to a) spalę się ze wstydu, b) Louis pomyśli, że ta rodzina jest psychiczna i c) wujek zaliczy wpadkę przed matką Rachel.

Wujek George specjalnie na tę okazję wybłagał dzień wolnego u swojego szefa i zachowywał się gorzej niż Rachel, kiedy tylko usłyszała temat balu, a ta dziewczyna naprawdę miała obsesję na tym punkcie i w dodatku ogarniała ją paranoja oraz strach przed tym, że David jej nie zaprosi, a ona nie będzie miała z kim pójść lub coś się jej stanie, a może nie znajdzie sukienki, wszystko na raz.

Wracając do mojego wuja- chciał, żeby wszystko było dzisiaj perfekcyjnie, stresował się całym wieczorem i pomimo jego marnych zdolności kulinarnych, próbował ugotować coś jadalnego.

Rachel przyszła do mnie zaraz po szkole, pomagając mi przepisać wszystkie notatki, żebym nie miał żadnych zaległości. Jak na razie nadal nie powiedziałem jej o tym, że Louis będzie na kolacji, nie poruszałem też tematu tajemniczego telefonu; nie miałem pojęcia kto to mógł być, a wolałem nie panikować nieotrzepanie, żeby tylko wzbudzić zamęt.

Dziewczyna opowiadała mi o tym jak Cameron na każdym kroku stara się robić na złość Zaynowi, ponieważ nie mógł znieść tego, że chłopak tylko go wykorzystał, obiecując wiele, a zostawiając z niczym. Nie było to wcale dziwne, że nie lubiłem Zayna po wszystkim co wydarzyło się odkąd się tutaj przeprowadziłem. Nie musiał mnie wtedy uderzyć, nie musiał mieszać między mną a Lou i przede wszystkim nie musiał zachować się tak w stosunku do Camerona, który w końcu był moim przyjacielem, tak samo jak Rachel, która była strasznie zawzięta, jeśli chodziło o Malika czy Tomlinsona- nienawidziła ich obu.

Po tym jak Rachel się nagadała i poszła do domu, wróciłem do pomagania wujowi w przygotowalniach do kolacji.

Godzina kolacji zbliżała się wielkimi krokami; pani Collins miała przyjść dosłownie za chwilę razem z Rachel, która przyniosła wcześniej jedzenie przygotowane przez jej matkę.

Miałem na sobie czarne spodnie i granatowy sweter; kiedy poprawiałem w lustrze swoje przydługie loki, ktoś zadzwonił do drzwi.

- Harry, otwórz! - zawołał wujek George, który był zajęty rozstawianiem talerzy.

Podszedłem do drzwi, powoli je otwierając, aby zobaczyć Louisa.

Chłopak miał na sobie ciemne jeansy, biały T-shirt i jeansową kurtkę. Z wyrazu jego twarzy mogłem łatwo wywnioskować, że był cały spięty i denerwował się nie miej niż ja.

- Hej - uśmiechnął się, wchodząc na korytarz. Nie zdążyłem nawet odpowiedzieć, ponieważ w pomieszczeniu zjawił się wujek George.

- Witaj, Louis - mężczyzna podał chłopakowi rękę, ściskając ją.

- Dzień dobry panie Styles - odpowiedział niebieskooki, odwzajemniając uścisk dłoni.

- Harry, zajmij się gościem, za kilka chwil Rachel i Veronica powinny się zjawić - powiedział wracając do kuchni.

- Chodź - chwyciłem dłoń chłopaka, prowadząc do swojego pokoju. Zamknąłem za nami drzwi.

- A jak coś palnę i wszystko zepsuję? - Tomlinson od razu zaczął histeryzować.

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz