20. Private number

14.4K 1K 3.5K
                                    

Kilka kolejnych dni przebiegło bardzo... spokojnie. Pewnie dlatego, że nabawiłem się grypy i od czterech dni, zamiast siedzieć w szkle, leżałem w łóżku z herbatą, która już dawno zdążyła wystygnąć.

Miałem przynajmniej okazję nadrobić zaległy materiał; przez ostatni czas niezbyt przykładałem się do nauki, co widać po moich ocenach, które zdecydowanie mogły popsuć moją średnią.

Minusem tej ciszy i spokoju było to, że mój chory umysł miał bardzo dużo czasu na analizowanie moich relacji z pewną osobą i doszukiwanie się nie wiadomo czego w całości.

Nienawidziłem tego, gdy, chociaż chciałem, nie mogłem skupić się na tym na czym powinienem.

- To jest tak bardzo do niczego - jęknąłem, zamykając podręcznik od chemii i chowając twarz w poduszkę.

Nie miałem ochoty na nic, chciałem wyjść z domu chociaż na zwykły spacer, ale gdyby mama Rachel zauważyła jak wychodzę z domu, to prawdopodobnie mój wujek byłby zły, nie mówiąc o krzyku samej Rachel.

Postanowiłem obejrzeć jakiś film, który sprawi, że nie zanudzę się na śmierć.

Po dziesięciu minutach szukania i zastanawiania się nad tym co włączyć, wybrałem Króla Lwa.

To zdecydowanie była bajka mojego dzieciństwa i uwielbiałem ją oglądać mimo tego, że byłem prawie dorosły. W końcu prawie robi dużą różnicę.

Wyszperałem w kuchni jakieś czipsy i z powrotem zakopałem się w kolorowej pościeli z ulubioną bajką.

Nawet nie usłyszałem, kiedy ktoś wszedł do domu, prawdopodobnie przysypiałem przez nieprzespaną noc, bo trudno zasnąć, kiedy dusi cię kaszel i co chwile kichasz.

- Pukałem, ale chyba nie... Nie słyszałeś, ja... - podniosłem głowę z poduszki i przetarłem oczy.

Przede mną stał Louis.

W pierwszej chwili myślałem, że to sen; specjalnie uszczypnąłem się w nogę, aby się upewnić, ale tylko sprawiłem sobie ból, nic więcej.

- C-Co ty tutaj robisz? - zamknąłem laptopa i odłożyłem go na bok razem z pustą paczką po czipsach, po czym chciałem wstać, ale przypomniałem sobie, że jedyne co miałem na sobie to zwykła czarna koszulka i bokserki w pajacyki.

- Chciałem... Nie było cię w szkole i martwiłem się, ale chciałem porozmawiać i... Kurwa - kiedy chłopak spojrzał na mnie, moje serce pękało - Louis miał straszne worki pod oczami, widać było, że mało spał i był przemęczony.

Moja godność była równa zera; każdy przy zdrowych zmysłach nie potrafiły wybaczyć wszystkiego tak łatwo jak ja jemu - cokolwiek by teraz powiedział to i tak nie mam do niego żalu, chcę go tylko z powrotem.

Prawdopodobnie brzmię teraz jak zdesperowany idiota, ale miałem to gdzieś - tyle razy ile Tomlinson zawiódł moje zaufanie, zranił mnie, a Harry, co? Harry ma zbyt łagodne serduszko.

Może to przez brak jakiegokolwiek doświadczenia w sprawach sercowych? Nie miałem pojęcia.

- Jestem chory i... i dlatego nie było mnie w szkole - westchnąłem, przykrywając się szczelnie kołdrą.

Louis pokiwał tylko głową, nie bardzo wiedząc jak ma się zachować; sam czułem się dość niezręcznie, kiedy stał tak i wpatrywał się we mnie.

- Nie powinieneś być w szkole? Są teraz lekcje - zauważyłem.

- Tak, powinienem - wzruszył ramionami - Ale jakoś nie mam ochoty tam chodzić.

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz