11. Kiss me

14.9K 1.1K 2.1K
                                    

Resztę dnia spędziliśmy na jakichś bezsensownych pogadankach na temat wspólnych relacji oraz w jaki sposób można rozwiązać problemy międzyludzkie, bądź jak odczytywać czyjeś intencje wobec nas.

Przez cały czas kiedy nasz wychowawca wygłaszał swoją przemowę, siedziałem między Louisem po prawej stronie i Liamem po lewej. Tomlinson nie był zainteresowany tym co nauczyciel miał nam do powiedzenia, więc zajął się swoim telefonem pisząc z Chloe (co wiem dzięki zerkaniu na niego co chwilę). Natomiast Liam w skupieniu przysłuchiwał się wszystkim słowom pana Donutsa.

Ja jakoś nie miałem ochoty na kolejną dawkę psychologii, więc, najprościej mówiąc, odpłynąłem.

Rozmyślałem o tym co się dzisiaj wydarzyło, o tym jak potraktował mnie Louis. Pierwszy raz mnie nie odtrącił, tylko wręcz przeciwnie; kontynuował to.

Nigdy wcześniej nie byłem z nikim w takich relacjach, ba, nigdy wcześniej nie byłem w jakichkolwiek relacjach z dziewczyną lub chłopakiem. Chociaż w moim przypadku każda dziewczyna odpadała na starcie, ponieważ chłopcy pociągali mnie odkąd pamiętam.

Raz w życiu byłem zakochany, ale nie wspominam tego za dobrze i nie przywiązuję do tego jakiejś wielkiej wagi.

Nigdy też nie powiedziałem nikomu o tym, że jestem homoseksualny; wydaje mi się, że to po prostu przez strach. Ale teraz, kiedy jestem tutaj w Londynie jest zupełnie inaczej. Rachel wie o tym, że pomiędzy mną a Louisem jest 'coś', a Liam nie raz sugerował mi, że widzi co się dzieje.

- Haaary - usłyszałem szept z mojej prawej strony. Uniosłem głowę wpatrując się niebieskie oczy Tomlinsona.

- Co? - powiedziałem, chyba trochę za głośno, ponieważ kilka osób zwróciło na mnie swoją uwagę.

Szybko spłoszyłem się, oblewając rumieńcem i spuszczając głowę w dól, mrucząc przeprosiny pod nosem.

Kilkanaście sekund później, kiedy każdy już wrócił do słuchania pana Donutsa (albo raczej ignorowania jego osoby), szturchnąłem delikatnie ramię Louisa.

- Co chciałeś? - spytałem, tym razem szeptem.

- Strasznie mi się tu nudzi - mruknął, chowając telefon do kieszeni - I ciężko tu z zasięgiem.

Nie przeszkadzało Ci to w smsowaniu z Chloe- pomyślałem, ale powstrzymałem się, mówiąc tylko:

- I co w związku z tym?

- Powiedz, że źle się czujesz, a ja jako twój partner - tu przygryzł wargę - Powinienem pójść z tobą do apteczki.

- Ugh, Louis - westchnąłem niezadowolony.

- Obiecuję, że nie pożałujesz - uśmiechnął się, a ja poczułem narastające ciepło w dole brzucha i wiedziałem, że na pewno zrobię to co powiedział.

Zamrugałem kilka razy koncentrując się na sylwetce nauczyciela, po czym podniosłem rękę ku górze.

- Tak, panie Styles? - wychowawca niechętnie zwrócił na mnie swoją uwagę,

- M-Mogę pójść do... Bo... - nienawidziłem, kiedy dwadzieścia par oczu wpatrzonych było we mnie. Czułem się wtedy zdezorientowany.

- Harry miał na myśli, że źle się czuje i czy mógłby pójść do namiotu - Louis powiedział za mnie, uśmiechając się sztucznie do nauczyciela.

- Idźcie - Donuts machnął na nas ręką, rzucając zirytowane spojrzenia - Ale macie być w namiocie aż do kolacji. I tym razem nie wymigasz się od kary, Tomlinson.

- Tak jest, proszę pana - Louis pokiwał głową ze śmiechem, po drodze kopiąc Nialla w kolano i parskając śmiechem na oburzoną minę Erwina, któremu przerwano słuchanie jakże ciekawego wykładu naszego wychowawcy.

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz