25. You'll find them

11.5K 753 2.1K
                                    

Kiedy byłem mały, wszyscy dookoła powtarzali, że mogę zostać tym kim chcę, że mam całe życie przed sobą, jednak nikt nie pomyślał, iż moje życie może być kompletnym przeciwieństwem tych wyobrażeń- do czasu, gdy moi rodzice byli przy mnie- świat wydawał się inny, lepszy, po ich domniemanej śmierci wszystko legło w gruzach. Nie raz zastanawiałem się jakby to wszystko teraz wyglądało, gdyby żyli- mieszkalibyśmy nadal w Holmes Chapel, albo przenieślibyśmy się do większego miasta, skończyłbym liceum, miałbym przyjaciół. Tata uczyłby mnie jazdy samochodem- w dzieciństwie chciałem zostać rajdowcem i uwielbiałem jeździć autem tylko po to żeby nim jechać, nieważne gdzie. Mama natomiast nauczyłaby mnie jak gotować i ganiłaby za nieporządek.

Teraz jednak ani nie zostanę rajdowcem, ani kucharzem. Wszystko o czym kiedyś marzyłem zniknęło, moje marzenia zniknęły, a pozbieranie się po śmierci rodziców zajęło mi bardzo dużo czasu. Całymi dniami siedziałem w domu, stałem się aspołeczny i ciężko było w jakiś sposób do mnie dotrzeć, zamknąłem się w sobie.

W końcu jednak pogodziłem się z tym, że już nigdy nie spotkam mamy i taty i muszę żyć dalej, przeprowadzka do Londynu bardzo mi pomogła i mógłbym szczerze powiedzieć, że dopiero siedem lat po tym wypadku potrafiłem cieszyć się życiem. Wujek George bardzo mi w tym pomógł, tak samo jak Rachel, Louis, Liam czy nawet Cameron. Na nowo uczyłem się zawierać przyjaźnie i wyrażać swoje uczucia.

Jednak życie jak zwykle musiało rzucić kolejne kłody pod nogi i wszystko zepsuć. Po opowieści Gemmy miałem ochotę zaszyć się w łóżku Louisa i płakać. Łzy nie mogły niczego zdziałać, nic przecież nie naprawią, to one są wyrazem smutku, bezsilności, rozczarowania, złości, szczęścia, wszystkiego. Uniwersalny środek zachowawczy.

Minęło siedem dni.

Przez cały ten czas unikałem wujka George'a jak tylko mogłem, prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, kiedy wracał z pracy ja byłem u Louisa, a kiedy pracował, męczyłem się w szkole, z której nie wynosiłem kompletnie nic. Gdyby ktokolwiek zapytał mnie jaki przerabiamy dział na matematyce czy angielskim, nie miałem pojęcia.

Czułem się wycofany z życia.

Zawsze myślałem, że już nigdy nie poczuję tak wielkiej pustki jaką czułem po śmierci rodziców, a już na pewno nie podejrzewałbym, że może być ona spowodowana informacją o tym, że oni żyją.

Czy chciałem się z nimi zobaczyć? Nie wiem. Co miałbym im powiedzieć? Co powiedzieć osobom, o których myśleliśmy, że są siedem metrów pod ziemią i nigdy już ich nie spotkamy.

Gemma wróciła do Birmingham, ale codziennie dzwoniła nawet jeśli traciła pieniądze na koncie na milczenie. Jednak w jakiś sposób to pomagało, nawet jeśli podczas tych 'rozmów' oboje milczeliśmy. Świadomość tego, że mam siostrę powinna mnie szokować, ale przysięgam, że teraz nic nie było już w stanie mnie zaskoczyć, a obecność Gemmy pomagała. Jej mentalne wsparcie było dla mnie ważne, przechodziła przez to samo co ja, jako jedyna wiedziała jak się czuję i byłem jej wdzięczny

Louis starał się mi pomóc jak tylko potrafił, tak samo Rachel, Liam i Cameron, Tomlinson dosłownie nie odstępował mnie na krok, co chwilę sprawdzając jak się czuję, co robię i czy czegoś czasem nie potrzebuję, a kiedy wreszcie mógł wrócić do szkoły po tygodniowym zawieszeniu to stało się nie do zniesienia.

Owszem, doceniałem to, że Lou tak bardzo się martwi, chciał nawet odwołać kolację ze swoimi rodzicami, która i tak musiała zostać przełożona w czasie przez ich późniejszy przyjazd.

- Pójdę tam, obiecałem ci - westchnąłem, kiedy po raz kolejny upewniał się, że nie zmieniłem zdania co do poznania jego rodziny.

Nie poznawałem swojego chłopaka, zawsze był taki pewny siebie, zdecydowany i choć wiedziałem, że pod tym wszystkim kryje się wrażliwy Louis to nie podejrzewałbym, że aż tak bardzo przejmie się tym wszystkim.

Ha, gay! // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz