Rozdział 7

3K 220 30
                                    

Tak jak mówiłam wczoraj, wstałam jakieś 5 po 11. Sięgnęłam ręką po telefon i zobaczyłam, że mam nieodczytaną wiadomość od Rozali. Od razu ją otwarłam.
- Hej Kassi, tu Roza. Dzisiaj o 12.30 przychodzę po ciebie razem z Leo i Lysem i idziemy na zakupy świąteczne. I nie ma odmowy ;*
Boże, zupełnie zapomniałam. Przecież święta są już za 3 dni. Tak więc zrobiłam to co zawsze rano i poszłam szukać ubrań. Założyłam czarno-białą sukienkę na ramiączkach trochę ponad kolana i zarzuciłam na to dżinsową kurtkę. Mimo że jest to zima, wcale nie jest aż tak zimno. Nawet się nie obejrzałam, a już usłyszałam dzwonek do drzwi. Byli to moi znajomi. Przyszli punktualnie. Przywitałam się z nimi i ruszyliśmy na zakupy. Para szła razem za ręce z przodu, a ja z Lysem za nimi. Po chwili białowłosy szepnął mi na ucho:
- Ślicznie wyglądasz.
Ja popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się, a on cmoknął mnie w policzek. Zarumieniłam się i przez chwilę szliśmy w ciszy. Było tak, dopóki białowłosa nie odwróciła się do nas. Zaczęliśmy rozmowę:
- Ej Kassi, mam wspaniały pomysł, może zorganizujemy wspólną Imprezę świąteczną? No wiesz, takie z paroma osobami z klasy. Tylko jest mały problem, bo nie wiem u kogo...-powiedziała Roza.
- Genialny pomysł! I nie ma żadnego problemu, przecież ja mam pusty dom-odpowiedziałam z radością
- A no fakt, zupełnie zapomniałam.-zaśmiała się.
- No to co, może chodźmy do sklepu z ozdobami. - powiedział Leo
- Dobry pomysł. Ale też trzeba kupić i napisać zaproszenia jak najszybciej.-dodał Lys.
- Masz racje. To może wy się zajmiecie zaproszeniami, łańcuchami i lampkami świątecznymi, a ja z Rozalią kupimy resztę ozdób.-zaproponowałam.
Wszyscy się zgodzili. Chłopaki poszli w swoją stronę, a my w swoją. Gdy weszłyśmy do sklepu, wybierałyśmy ozdoby podczas nieustającej gadaniny. Powiedziałam przyjaciółce o tym, co wczoraj zaszło między mną, a Kastielem. Ona zaś powiedziała, żebym nie zawracała sobie tym głowy, przecież on taki jest i później znów wkroczyłyśmy na inne weselsze tematy. Kiedy zakupy dobiegły końca, wszyscy razem poszliśmy do domu Białowłosej i tam pisaliśmy zaproszenia. Postanowiliśmy, że na tej imprezie, oprócz naszej paczki powinni się znaleźć: Nataniel, Kastiel, Melania i Violetta.
Tak więc napisaliśmy zaproszenia i uzgodniliśmy, że każdy z nas da jedno którejś z osób w poniedziałek w szkole. Lecz losowo wybierzemy kto zaprosi kogo, aby było zabawniej. Nim się obejrzeliśmy była już 22, więc białowłosa zaproponowała, abyśmy u niej przenocowali.
...Rozalia...
- Dobra, mamy dwie sypialnie. Ja śpię z Leo, a wy razem.
Lysander i Kassina popatrzyli na siebie i oboje równo powiedzieli, po czym zaczęły się śmiechy:
- Mi to nie przeszkadza.
- No to wspaniale-dodałam zadowolona.- tam macie pokój, a tu łazienkę.
Pokazałam im, a raczej czerwonowłosej gdzie co jest i poszliśmy do swoich pokoi.
...Kassina...
Po udaniu się do pokoju usiedliśmy na łóżku. Znienacka Lys rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
- Hahaha! Przestań, proszę cię! Hahaha!-ledwo z siebie wydusiłam.
Lecz on nie miał zamiaru przestać. Nawet popłakałam się ze śmiechu. Po chwili powiedziałam nieustannie się śmiejąc:
- Hahah! Zrobię wszystko...Haha...tylko proszę przestań.
- No dobra, przestane. Jednak nic nie musisz robić. - powiedział z uśmiechem
- Wiesz co, nawet nie gadaj, bo obiecałam, że zrobię coś jak przestaniesz. A ja dotrzymuje obietnic. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobra, ale za chwile. - Wyszczeżył ząbki - Teraz idę się przebrać w pidżamę.
I w tym momencie uświadomiłam sobie, że nie mam stroju do spania. Białowłosy ma go tutaj, bo był tu już nie pierwszy raz. A ja? Pożyczyłabym coś od Rozali, ale już śpi. Ech... mam nadzieje, że nie będzie mu to przeszkadzać, że będę spała w samej bieliźnie. Jednak kiedy uświadomiłam sobie sens mych myśli zrobiłam się czerwona jak burak. Po chwili Lys przyszedł i usiadł koło mnie na łóżku. Spojrzałam na niego i jeszcze bardziej się zarumieniłam, chociaż nie wiem, czy było to możliwe. Stało się tak, bo jego pidżama to były czarne bokserki w nuty i przewiewna kremowa koszula, którą miał rozpiętą. Odsłaniała ona idealne ciało białowłosego. Muszę przyznać, że był on bardzo umięśniony i szczerze, podobało mi się to. W sumie to od jakiegoś czasu on też mi się podobał. Ta jego skrytość z dnia na dzień przyciągała mnie do niego coraz bardziej.
- Nie idziesz się przebrać?
- No właśnie, jest mały problem, bo nie mam w co i mam takie pytanko... c-czy nie przeszkadzało by ci..., gdybym spała w... s-samej... - Byłam tak zawstydzona, że nie potrafiłam dokończyć zdania.
- Bieliźnie? - dokończył za mnie
Kiwnęłam tylko twierdząco głową dalej nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Uśmiech pojawił się na jego twarzy, lecz także jego twarz przybrała kolor soczystej czerwieni. Jednak odpowiedział bez zająknięcia:
- Tak, jasne. Mi to pasuje.
Zrobiłam bardzo zdziwioną minę i spojrzałam na niego. Mu to pasuje? Pasuje, że będę tak spała..? aha. A może ja też mu się nawet podobam... Wstałam, poczochrałam go po tych białych włosach i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, zdjęłam ciuchy i wróciłam z lekka zdenerwowana do pokoju. Co ja gadam?! Byłam tak skrępowana, że ledwo mogłam się ruszać.
...Lysander...

Kiedy Kassi weszła do pokoju, po prostu mnie zatkało. Lecz po chwili powiedziałem:
- Seksi wyglądasz.
- Em... d-dzięki - odpowiedziała mi z niemałymi rumieńcami.
Czerwonowłosa usiadła koło mnie i zapytała czy już się zastanowiłem, co ma dla mnie zrobić. Ja odpowiedziałem:
- Mam nadzieje, że się na mnie nie obrazisz...
- Nie ważne co byś zrobił i tak nie będę się gniewać - uśmiechnęła się
- No dobra... zamknij oczy.
...Kassina...

Zrobiłam, to co mi powiedział. Byłam z zdenerwowana, trochę bałam się po ostatnim. Jednak uświadomiłam sobie, że przecież to nie jest Kastiel i nie mam się czego bać. Tak więc byłam już spokojna. Poczułam, jak chłopak mnie obejmuje. Po chwili poczułam, jak jego ciepłe usta dotykają moich. Nie odepchnęłam go, lecz zaczęłam oddawać pocałunki. Właśnie wtedy całowałam się poraz pierwszy. Lysio robił to tak delikatnie, że nie chciałam, aby przestawał. Ale wszystko co dobre się kiedyś kończy.
- Dziękuję - wyszeptał mi do ucha. W prawdzie, nie wiedziałam po co to powiedział, ale to nie miało większego znaczenia. Też chciałam być wobec niego uprzejma, więc odpowiedziałam nie ma za co i pocałowałam go w policzek. On uśmiechnął się do mnie i dodał:
- Jest już dosyć późno. Chyba pora już się kłaść.
Zaczął przygotowywać sobie materac na ziemi.
- Co ty robisz? - zapytałam ze zdziwieniem
- Rozkładam materac, żeby się na nim położyć. Przecież ty nie będziesz spała na ziemi. Jesteś damą. Należy ci się wygodne miejsce.
- Pogięło Cię? To nie wchodzi w grę. - zaśmiałam się - A na przykład, czemu nie możesz spać ze mną na łóżku? No chyba, że nie chcesz, to zrozumiem.
- Ej, ej... - zaśmiał się - ja nic takiego nie powiedziałem.
- To właź na łóżko i do spania powiedziałam rozbawiona.
- Jak sobie życzysz moja Pani. - pocałował mnie w dłoń.
Po chwili poszliśmy spać. Obudziłam się w środku nocy, bo było mi zimno. Kiedy się tylko podniosłam, żeby usiąść od razu obudził się Lysander.
- Co się dzieje? - zapytał z troską w głosie.
- Nie nic, po prostu mi trochę zimno.
- Połóż się, zaraz ci będzie cieplej.
Jak powiedział, tak zrobiłam. Nie wiedziałam do końca, co ma zamiar zrobić, aby mi było cieplej. Do czasu. Poczułam przyjemne ciepło na plecach, a po chwili jeszcze jego rękę na swojej talii. Od razu było mi lepiej.
- Dziękuję - powiedziałam cicho
- Dla Ciebie wszystko - powiedział w mije włosy później składając w nich pocałunek.
Leżeliśmy przytuleni do siebie, a ja w końcu usnęłam.

Słodki flirt-Moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz