Rozdział 24

1.7K 100 50
                                    

Budzik, chyba najgorsza rzecz świata. W pokoju jestem sama, co wprawiło mnie w zakłopotanie. Czy to był tylko sen? Jednak z rozmyśleń wyrwał mnie odgłos otwierających się drzwi.
- Śniadanie do łóżka - powiedział uradowany chłopak.
Jedzenie dał na stolik, a sam rzucił się na posłanie i wtulił we mnie, po chwili delikatnie całując.

Jedzenie dał na stolik, a sam rzucił się na posłanie i wtulił we mnie, po chwili delikatnie całując

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Zapewnij mnie, że to nie był sen - wyszeptał mi w usta.
Czyli jednak to się wydarzyło. Uśmiechnęłam się na myśl o tym i odpowiedziałam:
- Nie muszę, bo to prawda.

/Koniec wakacji/

Jesteśmy w domu. Aktualnie mieszkam z Alexym. Nie chcę widzieć tej rudej małpy. Armin niestety musiał zostać u rodziców na dłużej.. aż 3 miesiące dłużej! Na szczęście smerf mnie nie zostawił. A czy jesteśmy razem? Tak się zachowujemy, ale nie było jednak tego "oficjalnego" pytania.
- Ally! Masz 15 minut i jedziemy. - chłopak krzyknął z dołu.
- Okay! - odpowiedziałam.
Tak.. zaczyna się szkoła. Trochę się boję, ale nic na to nie poradzę. Na szczęście dziś tylko rozpoczęcie. Ubrałam się szybko i pomalowałam.

Zapomniałam jeszcze dodać, że moja ciocia znalazła sobie kogoś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zapomniałam jeszcze dodać, że moja ciocia znalazła sobie kogoś. Jestem szczęśliwa z tego powodu. Nie będzie w końcu samotna, a w dodatku zostawiła mi swoje mieszkanie. Ona zamieszkała za granicą. Jednak mimo wszystko dosyć często rozmawiamy i wysyła mi prezenty. Jeden był najlepszy, a raczej dalej jest. Mam motocykl.
- Chodź już bo się spóźnimy!
Zbiegłam szybko po schodach i już szliśmy razem do szkoły. Na apelu, jak zawsze nic ciekawego. Dopiero po oficjalnym rozpoczęciu tortur zwanych szkołą, czyli na następny dzień zobaczyłam go. Stoję na korytarzu przy szafce, a on po przeciwnej stronie i wlepia we mnie wzrok. Na szczęście pojawia się obok mnie smerfik.
- Pocałuj mnie - szepnęłam.
- Mieliśmy udawać tylko przyjaciół w szkole. Sama tak mówiłaś.. - był trochę zdziwiony.
Spojrzałam ukradkiem w stronę Kastiela. Szedł do mnie powolnym krokiem.
- ..Kastiel idzie. - dodałam na koniec.
Chłopak już wiedział o co chodzi i pocałował mnie.

Słyszałam tylko jak ludzie wokoło zaczynają gadać i gwizdać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słyszałam tylko jak ludzie wokoło zaczynają gadać i gwizdać. Oderwaliśmy się od siebie, a jego już nie było. Na lekcjach także. Wieczorem dziwnie się czułam, więc przebrałam się, wsiadłam na moje maleństwo i ruszyłam przed siebie.
W końcu zatrzymałam się przed jakimś jeziorkiem. Pusto tu i przyjemnie. Jednak po chwili ktoś podjechał. Chciałam już odejść, jednak usłyszałam pytanie:
- Co tu robisz? To moje miejsce - powiedział nieznajomy.
- Nie widzę tu żadnego podpisu.
Zeszłam z motoru i położyłam się na trawie.

Kasku nie zdjęłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kasku nie zdjęłam. Nie chciałam by mnie widział. On chyba pomyślał tak samo. Nie mówiąc nic więcej położył się obok mnie. Patrzyłam w gwiazdy. Niebo było dzisiaj piękne.
- Jak się tu znalazłaś? - ciszę przerwał jego głos
- Jechałam przed siebie... a ty?
- To jest moje ulubione miejsce. Przyjeżdżam tu od dłuższego czasu, by odpocząć od innych i pomyśleć.
- Nie pomyślałam o tym. Przepraszam. Może nie powinnam tu być.
- Zostań. Nie przeszkadzasz mi, nie jesteś jak reszta.
- Skąd ta pewność?
- A jest inaczej?
I znowu cisza. Jednak teraz inna niż poprzednio. Było tak.. lepiej. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 23:37. Chyba powinnam wracać. Podniosłam się dość leniwie i wsiadłam na pojazd.
- Będziesz tu jutro? - usłyszałam przed odjazdem.
- A mam być?
Nie widziałam twarzy, ale miałam przeczucie że się uśmiechnął.
- Jeśli chcesz.. tak jak dzisiaj.
Odjechałam myśląc całą drogę o tym czy powinnam sie jutro zjawić. Jestem już w pokoju. Alexy śpi. Położyłam się wtulajac w jego ramię i prędko zasnęłam. Kolejny porannek jest jak każdy. Dzień w szkole - to samo, ale z małymi wyjątkami. Spędzam więcej czasu z moim "chłopakiem". A pewnej osoby dziś znów nie było. Dzień niby wesoły, dużo śmiechu i rozmów z przyjaciółmi, a wewnątrz mnie dalej dziwne uczucie nie dające się określić. Spędziłam popołudnie z naszą paczką, ale wieczorem znów ruszyłam do tego miejsca. Ciekawiło mnie czy będzie tam on. Nie widziałam jego twarzy. Nawet nie znam imienia, a jednak czuje się przy nim inaczej. Zaparkowałam na miejscu.
- Jednak przyszłaś. Nie byłem pewien czy się zjawisz.
Spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos. Chłopak stał oparty o drzewo. Mogłam się teraz przyjrzeć jego posturze. Wyższy ode mnie i wysportowany.
- Chodź, przejdźmy się. - dodał.
Ruszyłam za chłopakiem. Po chwili stanęliśmy przed jeziorem. Obok była ławeczka na której usiadłam, a on obok mnie.
- Pięknie tu - powiedziałam.
- Wiem.
- Jak się czujesz?
- Skąd takie pytanie?
- Mówiłeś wczoraj, że przychodzisz tutaj żeby odpocząć od innych. Coś musiało być na rzeczy...
Nie odpowiedział. Tylko zapytał:
- A ty?
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Skoro tutaj trafiłaś, to też musiało coś się stać.
- Jeżeli ty powiesz, ja też to zrobię.
Chłopak wstał i podszedł na skraj jeziora. Wyglądało to, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Zrobiłem coś, czego nie mogę sobie wybaczyć. Dręczy mnie to. Przez jedną głupią rzecz straciłem coś ważnego...
Dalej był tyłem do mnie.
- Mój przyjaciel zrobił coś... - wzięłam głęboki oddec - coś, co bardzo mnie zraniło. Nie wiem co teraz mam robić. Od jakiegoś czasu czuje się.. inaczej. Nie potrafię nawet opisać jak. W głowie cały czas krąży słowo "przyjaciel". Nie powiem przecież że Kastiel. Przestałam mówić, bo głos mi się lekko załamał i łza spłynęła po policzku. Na szczęście nie mógł dostrzec jak płacze. Zapewne jednak usłyszał mój ton głosu. Odwrócił się i podszedł do mnie. Stanął przede mną. Chyba nie do końca wiedział co zrobić. Wstałam więc i się przytuliłam. Przez chwilę zdezorientowany, jednak odwzajemnił uścisk. Pomogło mi to. Kiedy poczułam się lepiej, znów usiedliśmy na ławce. Rozmawialiśmy jeszcze przez dość długo czas. Na koniec poprosiłam go, żeby dał mi na chwilę swój telefon. Zapisałam w nim kontakt "Ona". Motocyklista zrobił to samo i zapisał mi się jako "On". Zabrałam się do domu i położyłam na łóżku. Alexy poszedł z Rozalią na zakupy i zapewne nocuje u niej jak to zazwyczaj bywa. Po chwili mój telefon zawibrował.
"On": Dobranoc
"Ona": Nie śpisz jeszcze?
"On": Ty też nie ;)
"Ona": Właśnie się kładłam ;)
"On": To mi nie odpisuj tylko idź spać :D
Uśmiechnęłam się do telefonu.
"Ona": Dobrze Mamo :P Dobranoc ^^
"On": Słodkich snów ~~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Słodki flirt-Moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz