Rozdział 13

2.7K 202 22
                                    

Stanęłam w drzwiach i spojrzałam w jego stronę. On zaś już leżał w samych bokserkach. Spojrzał na mnie i powiedział:
- Do twarzy ci w moich ciuchach ślicznotko.
Ja tylko się uśmiechnęłam i podeszłam w jego strone. Po chwili Kastiel pociągnął mnie lekko za biodra. Wylądowałam na łóżku łaskotana przez niego. Jednak nie trwało to długo. Później usiadłam okrakiem na jego bardzo umięśnionym brzuchu i zaczęłam całować... tak na dobranoc. Następnie położyłam się obok. Leżałam odwrócona twarzą w stronę okna. On zaś powiedział, żebym się do niego przybliżyła. Tak więc zrobiłam. Byłam wtulona w Kasa, a on obejmował mnie od tyłu. Po jakiś 2 minutach zasneliśmy.
Rano obudziło mnie ciche wołanie Kastiela:
- Wstawaj śpiochu... śniadanie.
Otworzyłam oczy, spojrzała na niego. Był uśmiechnięty, a w ręku trzymał talerz z jajecznicą. Usiadłam na łóżku i zapytałam:
- Z jakiej to okazji mam śniadanie do łóżka?
- A czy musi być okazja? - odpowiedział pytaniem na pytanie i zaśmiał się.
O nic więcej już nie pytałam, tylko zaczęłam śniadanie. Gdy zjadłam, pochwaliłam chłopaka, gdyż naprawdę mi smakowało. Podeszłam do krzesła, na którym były moje wczorajsze ubrania. Chciałam je założyć, lecz ich nie było. Zeszłam do kuchni zapytać czerwonowłosego, który zmywał naczynia, czy nie wziął ich przypadkiem.
- Nie. Nie ma ich na krześle, tam gdzie dałaś wczoraj? - odpowiedział
- No właśnie...
Nie dokończyłam, bo usłyszałam radosne szczekanie demona za nami. Odwróciliśmy się oboje.
- Demon, ty debilu!
Kastiel mówiąc to podchodził do psa. Po chwili wyjął mu z pyska moją sukienkę.
- Teraz tego chyba nie założe. Hmmm... dobra, coś wykombinuje.
Wzięłam ubranie i weszłam na góre. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać najdłuższej koszulki, jaka tam była. Po chwili znalazłam. Zabrałam ją, mój pasek i buty. Weszłam do łazienki się ubrać. Nawet fajnie to wyglądało. Czerwona bluzka Kasa sięgała mi nieco poniżej pośladków, a w pasie była zwężona paskiem.
- Kassi, bo spóźnimy się do szkoły. - zawołał zza drzwi.
Wyszłam od razu, a przede mną stanął już ubrany chłopak.
...Kastiel...

Jak ona pięknie wygląda. Po prostu księżniczka.
- Zapomniałam, że dzisiaj są lekcje. Czułam się jakby był już weekend.
- Jesteś śliczna - powiedziałem
Objąłem ją i zacząłem całować. Jedną ręką wciąż byłem na jej plecach, a drugą zaczołem zjeżdżać na pośladki. Klepnąłem ją w tyłek. Odsunąłem się od niej i dodałem:
- A tak wogóle Kassi, to dzisiaj nie ma lekcji. Idziemy tylko spotkać się z nauczycielem, który poprowadzi jutrzejszy bieg na orientację.
- No faktycznie. Hahah... co ja bym bez ciebie zrobiła. - odpowiedziałam śmiejąc się - A jak sądzisz, mogę iść w twojej bluzce do szkoły?
- Oczywiście, ale masz być cały czas przy mnie, żeby żaden palant się do ciebie nie doczepił.
- Dobrze ty mój rycerzu.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę liceum. Całą drogę szliśmy objęci i rozmawialiśmy. Kiedy doszliśmy na miejsce, szliśmy już osobno, bo nie chcieliśmy aby była jakaś afera i plotki. No przynajmniej nie dzisiaj. Jak przekroczyliśmy próg szkoły, zobaczyłem Nataniela. Od razu zrobiłem się cały czerwony z nerwów. Miałem ryszyć w jego stronę. Po prostu chciałem go zabić za to co zrobił ostatnio. Kassi to zauważyła. Szybko zbliżyła się do mnie. Złapała za rękę i powiedziała:
- Kas, proszę cię, nie rób nic głupiego.
- Dobrze, że jesteś przy mnie, bo inaczej ten idiota już leżałby martwy.-powiedziałem to i przytuliłem dziewczyne do siebie.
Na szczęście wszyscy byli zajęci uzupełnianiem dokumentów i nikt nie zauważył.
...Kassina...

- Dobra, weźmy te papiery - powiedziałam
Okazało się, żo to blondyn ma wszystko i do niego trzeba się zgłosić. Powiedziałam Kastielowi, trochę przestraszona, że sama po nie pójdę, a on dodał:
- Dobra, ale jakby co, to mam cie cały czas na oku. Nie bój się. - chłopak powiedział to z niesamowitą troską w głosie.
Odwróciłam się i poszłam po kartkę.
- Mogę formulaż? - zapytałam
- Pod jednym warunkiem. - powiedział i zaczął się do mnie zbliżać.
Chciałam się odsunąć, ale nie zdążyłam. Nataniel chwycił mnie w pasie i zaczął całować. Ledwo 1 raz musnął moje usta, a Kas wyrwał mnie z jego objęć. Wtuliłam się w niego i łza spłynęła mi po policzku.
...Kastiel...

Szypko ją wytarłem i ucałowałem dziewczyne w czoło po czym powiedziałem:
- Tym razem tego pożałuje.
Odsunąłem ją od siebie. Podszedłem wkurzony do blondyna i dałem mu z pięści w twarz mówiąc:
- Przegiołeś gościu. Nie rusza się moich rzeczy!
Chłopak złapał się za bolące miejsce.
- Twoich rzeczy?!
- Tak! Kassi to moja dziewczyna!
Oboje po chwili rzuciliśmy się sobie do gardeł i zaczęliśmy się bić.
...Kassina...

Mój chłopak jak zawsze wygrywał, ale bałam się, że będzie miał przez to spore kłopoty. Ryszyłam więc, żeby ich rozdzielić. Udało mi się. Nataniel wkurzony dał mi formularz i odeszliśmy w stronę klatki schodowej. Usiadłam na stopniu, a chłopak koło mnie.
- Dziękuję - powiedziałam wtulając się w niego
Kas syknął z bólu. Od razu odsunęłam się, ale on przyciągnął mnie z powrotem.
- Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha.
- A ja ciebie.
Podniósł mnie i usadził na swoich kolanach. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nie mogłam się powstrzymać. Miałam wielką chęć pocałowania go.
...Kastiel...

Jej oczy były takie śliczne. Jeszcze chwila i chyba bym się w nich zgubił. Postanowiłem je przymknąć i nasze usta zaczęły się zbliżać. Musnąłem je raz, a Kassi to odwzajemniła.
- Panie Wolfen, Pani Sizzan. - powiedział nauczyciel - w szkole nie wolno się całować.
Oderwaliśmy się od siebie.
- Co mnie... - nie zdążyłem dokończyć, bo przerwała mi czerwonowłosa.
- Dobrze proszę Pana. - zrobiła swój niewinny uśmiech i oczka kotka.
Nauczyciel odszedł bez słowa.
- Jak ty to robisz? - zapytałem z niedowierzaniem.
- O co Ci chodzi? - zaśmiała się.
- No wiesz... gdybym ja coś powiedział, nawet nie złośliwego, wylądowalibyśmy u dyrektorki.
- Serio? No widzisz, ja tak działam na innych. - zaśmiała się
- Na innych? Chyba na mnie. -powiedziałem to i od razu zacząłem ją całować.
...Kassina...

Najpierw robił to delikatnie, a później coraz bardziej namiętnie. Jednak musieliśmy iść już do domu. Wziął mnie na ręce. W połowie drogi zapytałam:
- Nie jest Ci tak ze mną ciężko?
- Mógłbym Cię tak nosić zawsze. Jesteś lżejsza niż piórko. - powiedział i cmoknął mnie w czoło.
Kiedy dotarliśmy pod jego dom, otworzył drzwi i dopiero wtedy położył mnie na kanapie. Poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z dwoma napojami. Usiadł obok mnie.
- Ej Kas, mam nadzieję, że dobrze wypełniłeś te papiery.
- hehehe... A co powiesz na to, jeżeli przy sprawdzaniu par w autokarze wyczytają Alice i Wilczur?
- Kastiel?!
- No co?
- Pożałujesz tego Wilczku.
Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam łaskotać. Kastiel aż popłakał się ze śmiechu.
- Proszę przestań hahaha - zdążył powiedzieć, jak dałam mu chwilę na złapanie oddechu.
- No dobrze.
Zeszłam z chłopaka.
- Masz trzy sekundy na ucieczkę - powiedział rozbawiony.
- Kastiel, nie żartuj.
- Raz...
- Kas...
- Radzę uciekać. Dwa...
Zaczęłam uciekać, a po chwili on biegł za mną. Ruszyłam w stronę jego pokoju i się zamknęłam. Usiadłam twarzą w stronę drzwi. Po chwili ktoś złapał mnie od tyłu, podniósł i rzucił na łóżko. Zobaczyłam mojego chłopaka.
- Ale jak? - zapytałam zdziwiona.
- Czasami jesteś naprawdę głupiutka. Balkon był otwarty.
- No nie... ale proszę, nie łaskocz mnie.
- Nie będę, ale poproszę o moją bluzkę. - zaśmiał się lekko - Idź do łazienki i się przebierz, bo wyprałem ci sukienkę. No chyba, że chcesz w niej zostać... - dodał do tej wypowiedzi ten boski uśmiech.
- A muszę iść do łazienki, żeby to zdjąć?
- Nie... - zrobił się czerwony
- A może chcesz mi w tym pomóc... - zrobiłam słodką minke.
- Na serio tego chcesz?
- Nie chcę niczego bardziej niż ciebie. Kocham Cię. - wyszeptałam mu do ucha.
...Kastiel...

Kiedy to powiedziała, przeszło mnie miłe mrowienie.
- Ja ciebie też.
Zacząłem ją całować. Najpierw w usta, potem zeszłem na szyję. Rozpiołem jej pasek i zdjąłem 'sukienkę'.
- Słyszałeś coś? - Kassi mnie zapytała.
- Nie, pewno ci się przesłyszało. - powiedziałem i wróciliśmy do przerwanej czynności.
Zdjąłem bluzkę i zacząłem jeździć ręką po talii dziewczyny. Nagle usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Oboje odwrociliśmy się w tamtą stronę.
- Kastielku, wróci...
Nie zdążyli dokończyć i stanęli jak wryci w drzwiach. Od razu zasłoniłem sobą Kassi i powiedziałem z wściekłością:
- Ile razy mam wam powtarzać, żebyście nie wchodzili do mojego pokoju!
Wyszli bez słowa...

Słodki flirt-Moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz