Rozdział 3

3.6K 261 35
                                    

Reszta lekcji mijała jakoś szybko i w dodatku na każdych zajęciach coraz bardziej dogadywałam się z Rozą. Wszystko było dobrze. Do pewnego momentu... Nie wiem skąd on to wziął, ale był to balon z wodą. Kastiel siedział przecież za mną, więc pomyślałam, że czyha na mnie, a jednak nie. Po niespełna minucie chłopak rzucił tym balonem prosto w nauczycielkę. Ona czerwona z wściekłości odwróciła się do nas i zauważyła, jak czerwonowłosy się śmieje. I w tym momencie wydarła się na cały głos:
- Kastiel do dyrektorki, ale to już!
Ale w tym momencie wstałam ja i powiedziałam:
- Przecież on nic nie zrobił, czemu pani zwala od razu na niego.
- Tak?! To niby kto?!
Nie byłam pewna, co powiedzieć i jak to wszystko się dalej potoczy, ale jak już zaczęłam, to i muszę skończyć, co nie?
- ..J-ja
- Nie dość, że nowa, to jeszcze jak rozwydrzony bachor. Marsz do gabinetu!!
W tym momencie wyszłam z klasy i stojąc przez chwilę na korytarzu zaczęłam się zastanawiać czemu to zrobiłam? Dla czego wzięłam całą winę ne siebie? Nie wiem, po prostu nie wiem... Właśnie w tym momencie wyszedł z sali sprawca tego zamieszania.
...Kastiel...

Myśli
Po co ona się w to wplątała. Nawet nie wie, jak teraz będzie miała przesrane. A w ogóle po co mnie broniła...???
Przez to rozmyślanie nie zauważyłem dziewczyny i wpadłem na nią. Oboje wylądowaliśmy na ziemi. Ona znalazła się pode mną, a ja na niej. Twarz Kassiny zrobiła się czerwona jak moje włosy i w sumie jej też... Dopiero teraz zauważyłem, że mamy taki sam kolor włosów. Przez tą chwilę jak tak leżeliśmy, cały czas patrzyłem jej w oczy. Nawet nie wiem czemu, ale tak strasznie mi się podobały. Bowiem były one koloru zielonego i to bardzo intensywnego.
...Kassina...

Myśli
Kiedy tak na mnie leżał, czułam jakby moje policzki płonęły z czerwoności. Ale, gdy poczułam zapach jego perfum...Wręcz się rozpłynęłam. I nie wiedząc czemu przez ten cały czas patrzyliśmy na siebie. A te jego srebrne oczy, były tak piękne, że nie mogłam oderwać od nich wzroku. Lecz w tedy Kastiel się podniósł i podał mi rękę, abym wstała. W ciszy poszliśmy do dyrektorki. Ona jak to zawsze zaczęła się drzeć i kazała wyjaśnić kto jest winien całemu zamieszaniu.
- To ja zrobiłam, Kas nie jest niczemu winny. - ciągnęłam dalej tą historyjke, że to nie jego wina.
Czemu ja go tak bronie? Nie mam pojęcia. Ej no chwilunia... no nie. Czy ja go nazwałam Kas?! Mam tylko nadzieję, że mnie nie słuchał i nie usłyszał tego. Spojrzałam na niego. Zauważyłam, że się lekko zaczerwienił. Czyli jednak... Po chwili ciszy się odezwał i dodał do tego swój uśmieszek:
- Weź mnie nie broń, nie potrzebuje tego. To moja sprawka i tyle.
I w tym momencie wszedł Nataniel. Dyrektorka mu wyjaśniła o co chodzi, a on dodał:
- To na pewno wszystko wina Kastiela i zakładam, że chciał wrobić w to jeszcze tą niewinną dziewczynę.
Ja po prostu osłupiałam z wrażenia. Co on wygaduje?! No dobra, może to nie moja wina, ale w nic mnie nie wrabiał. Chciałam w tedy coś powiedzieć, ale "szanowna" pani dyrektor zabroniła się odzywać nam obojgu. Ja jej zupełnie nie rozumiałam, bo postąpiła dokładnie tak, jak powiedział Nataniel. Czyli Kastiel został zawieszony. Kiedy rozmowa się zakończyła główny gospodarz poszedł do swojego pokoju, a ja z czerwonowłosym zostałam na korytarzu. Czekaliśmy tak w milczeniu do przerwy. Bo po co iść na lekcje? Kiedy usłyszałam dzwonek, od razu udałam się w stronę pokoju gospodarzy. Byłam strasznie wkurzona na Nataniela i chciałam mu powiedzieć, co o nim myślę. Na szczęście, ale dla mnie, właśnie wychodził z sali:
- Ej Nataniel, co ty sobie myślisz!? Jesteś głównym gospodarzem i już możesz zmyślać jakieś historyjki!?
- Kassina, a-ale o co ci chodzi? - powiedział udając zaskoczonego.
A na korytarzu wokół nas zbierało się coraz więcej ludzi.
- Ty dobrze wiesz o co mi chodzi, bo nagadałeś dyrektorce że Kastiel niby chciał mnie w to wciągnąć i zwalić całą winę na mnie!
- No bo taka prawda. On zawsze tak robi i nie zadawaj się z nim, bo źle na ciebie wpływa.
W tym momencie usłyszałam za sobą śmiech Kastiela.
Zdenerwowana odwróciłam się w jego stronę. Popatrzyłam na niego złym wzrokiem i dodałam:
- A ty się lepiej nie odzywaj, bo będziesz miał jeszcze gorszy przypał.
On tylko podniósł ręce do góry na znak, że się poddaje. Następnie odwróciłam się do Nata i dałam mu w twarz tak mocno, że aż zabolała mnie dłoń.
- Jeszcze jakbyś nie wiedział, to mogę się zadawać z kim mi się podoba i żadna blond lala jak ty, nie zabroni mi tego. Zrozumiano?

***********************************
Hejka ;D
Z góry przepraszam, bo nie wiem czy się wyrobie z rozdziałem do następnego weekendu :/
Mam nadzieję, że zrozumiecie, bo szkoła, nauka i treningi dzień w dzień. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłego czytania :*
Ps. Bardzo dziękuję wszystkim, którym podoba się moje opowiadanie i mam nadzieję, że będzie nas jeszcze więcej ^.^

Słodki flirt-Moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz