Drżącymi rękami przeszukuję szafki w łazience w poszukiwaniu przedmiotu, którego już dawno nie widziałem na oczy.
Kiedy już znajduję żyletkę, siadam na wannie i robię kilka nacięć.
- Louis! Jeśli robisz to, co myślę, natychmiast przestań!
Nie zwracam uwagi na jego słowa i podchodzę do umywalki. Przemywam nadgarstek zimną wodą i zabandażowuję go.
Wyciągam telefon z kieszeni i wybierając numer Liama, łączę się z nim.
- Halo? - słyszę.
- Liam, przyjedź. Proszę.
- Lou, co się stało? Dlaczego pła...
- Proszę. - rozłączam się i odkładam urządzenie.
~*~*~
Niedługo później słyszę dobijanie się do łazienki i głos Liama. Otwieram drzwi i natychmiast wpadam w jego ramiona. Zaczynam płakać, a on mocniej mnie ściska.
- Lou! Co się stało? Ej. - pociera moje plecy.
- Zabierz mnie stąd. Błagam, Li. - szepczę.
- Ale co się stało?
- P-później Ci powiem.
- Louis! - krzyczy Harry, a ja zaczynam się trząść. - Jezu, Lou! To naprawdę jest pomyłka! Czemu mi nie wierzysz?!
- Zostaw go, Harry! Nie widzisz w jakim jest stanie?! - odpycha go. - Louis... ty... pociąłeś się?!
- To nic.
- Jak to nic?! Cholera jasna!
~*~*~
Siedząc w samochodzie Liama, z torbą na kolanach, bawię się rękawem swetra.
Zabiera mnie do swojego domu i cieszę się z tego powodu. Nie mógłbym zostać z Harry'm pod jednym dachem.