Biorę walizki w ręce i pakuję je do bagażnika.
- Loueh! Chodź już!
~*~*~
- Lou już leciałeś samolotem, nie bój się. - pocieram jego plecy.
- No niby tak, ale i tak się boję. - wtula się we mnie.
- Będę obok, kotku. - całuję go w głowę.
~*~*~
- Trzęsiesz się. - zauważam.
- To nic. - skubie wargę.
- Maluszku, nie bój się i zostaw te usta. - przejeżdżam nosem po jego policzku.
- Dobrze. - kładzie głowę na moim ramieniu.
~*~*~
- Lou, wychodzimy.
- Jeszcze pięć minut. - mruczy i osuwa się na fotelu.
Uśmiecham się i odpinam jego pas. Biorę go na ręce i wychodzę z samolotu. Znajduję nasze walizki i ciągnę je za sobą, sam nie wiem jakim cudem, ponieważ niosę Lou i muszę go trzymać, a to trochę utrudnia mi zadanie.
- Lou. - dmucham mu w ucho. - Obudź się.
- Hm? Co? - mruży oczy.
- Jesteśmy na miejscu. - stawiam go na ziemi.
- Oh, okej. - bierze swoją walizkę. Łapię go za rękę i idziemy do naszego hotelu.
Już niedługo.