- Kochanie wiem, że się boisz, ale musimy tam wejść. Mam dla Ciebie niespodziankę. - mówię, głaszcząc go po plecach.
- Ale to jest za wysoko! Wiesz przecież, że mam lęk wysokości.
- Wiem, maluszku, ale zrób to dla mnie, dla siebie. - całuje go w czoło.
- Okej, ale jak zemdleję to, to będzie twoja wina. - łapie mnie za rękę.
- Dobrze. - ściskam ją lekko. - Ale muszę Ci zawiązać oczy.
- Oh, okej?
~*~*~
- Stój tutaj kochanie. - osuwam się od niego i podchodzę do grajków. Mówię im aby zagrali jakąś wolną melodię i wracam do Lou, kiedy zaczynają. Rozwiązuję mu oczy.
- Matko, Harry. - zakrywa usta, a jego oczy się szklą. - T-tu jest ślicznie.
Po prawej stronie stoi ustrojony stolik, wszędzie rozsypane są płatki róży.
- Jak? Kiedy? - pyta niedowierzając.
- Tajemnica, skarbie. - ciągnę go do stolika i odsuwam mu krzesło.
- Dziękuję. - siada, a na jego policzkach występuje rumieniec.
~*~*~
Wstaję z krzesła i podchodzę do Lou. Odchrząkuję cicho i wsuwam rękę do kieszeni, z której wyciągam czerwone, zamszowe pudełeczko. Klękam przed nim, a jego oczy się rozszerzają.
- Lou, znamy się już dosyć długo i sam pewnie wiesz, że nie jestem za dobry w przemowach. - śmieję się cicho. - Wiesz, że bardzo Cię kocham i chciałbym zadać Ci bardzo ważne pytanie. - otwieram pudełeczko. - Lou, kochanie, wyjdziesz za mnie?
Przez chwilę siedzi cicho, nic nie mówiąc, ale później czuję ciężar na sobie, przez co opadam na ziemię.
- Tak, tak, tak, tak, tak! - śmieje się przez łzy. Zakładam pierścionek na jego palec i całuję jego usta.
