*17:30*
- To co? Lecimy na London Eye?! - wykrzykuje Zayn, wyrzucając ręce w powietrze.
- Jasne! - odpowiada Harry. - Lou? Co ty na to?
- M-możemy iść. - mój głos lekko drży ale uśmiecham się, aby nie wiedzieli, że się boję.
- Wspaniale! - obejmuje mnie i całuje w nos.
~*~*~
- Harry, rezygnuję, chcę wyjść. - próbuję się wycofać.
- Kochanie, już jesteśmy zamknięci. Czemu nie mówiłeś, że się boisz? Nie poszlibyśmy wtedy. - siada i ciągnie mnie na swoje kolana. - Cały się trzęsiesz, maluszku.
- Mam lęk wysokości. - gryzę wargę. Wyciąga ją i głaszcze mnie po włosach.
- Lou, trzeba następnym razem mówić. - oddzywa się Zayn.
- Mhm. - mruczę w szyję Harry'ego.
Nagle poczuliśmy szarpnięcie i pojechaliśmy do góry, aby ludzie mogli wejść do następnej kuli. Piszczę cicho i zaciskam pięści na koszulce Harry'ego.
- Ej, mały, nie spadniemy. Nie bój się. - szepcze mi do ucha.
Zaciskam oczy i wtulam twarz w zagłebienie jego szyi.
~*~*~
*15 minut później*
Nastąpiła chwilowa awaria. Proszę o nie panikowanie i spokojne siedzenie w kulach. Postaramy się jak najszybciej to naprawić.
- C-co?! - wydaję z siebie piskliwy dźwięk i odskakuję od Harry'ego. - Nie proszę. Hazz. - patrzę na niego załzawionymi oczami.
- Kochanie, uspokój się, dobrze? Wszystko będzie dobrze, pamiętaj, wdech, wydech. - łapie mnie za ramiona. - Nie patrz w dół, w porządku? Najlepiej by było, gdybyś się położył. - popycha mnie delikatnie na ziemię.
- Lou, to będzie chwilowe, zobaczysz. - dopowiada Zayn.
~*~*~
*godzina później*
- To miało być tymczasowe! Mieli to szybko naprawić! - krzyczę, wciąż leżąc na podłodze.
- Lou. Cichutko, oni to naprawią. - Harry kładzie się obok mnie i obejmuje ramieniem.
- Zgłoszę ich. Chcę żeby zwrócili nam pieniądze. - mamroczę.
- Tak, tak. - całuje mnie w policzek. Przeczesuje palcami moje włosy.
- Nie spadniemy, prawda? Nie chcę umierać. - mówię w połowie zasypiając.
Nie słyszę już odpowiedzi, ponieważ odpływam do krainy Morfeusza.
*Harry*
- Zasnął. - wzdycham i całuję go jeszcze raz w czoło. - Zabiję tych ludzi. - opieram się czołem o ścianę kuli. - Naprawdę musimy być na samej górze?
- Harry, nie denerwuj się.
- Nie denerwuj się?! - krzyczę szeptem. - Przez tych skurwieli mój chłopak się kurwa boi! Nie zostawię tak tego i chcę zwrot pieniędzy, bo Lou ma rację, to miało trwać chwilę, a już jest ponad godzina! - krzyczę tym razem głośniej i szybko zerkam na Lou. Na szczęście go nie obudziłem. Musi mieć mocny sen, bardzo się zdenerwował.
- Harry, proszę, uspokój się. - mówi cicho Niall, bawiąc się koszulką Zayna.
- Nie, nie uspokoję się! - wybucham.
- Straszysz mi chłopaka Styles i zaraz dostaniesz po ryju! - ostrzega Zayn.
- Spierdalaj. - siadam obok Lou i kładę jego głowę na swoje kolana, a on łapie się mojej koszulki.
~*~*~
*19:45*
Kiedy w końcu wychodzimy z kapsuły, rzucam się w stronę operatora tego gówna, z Lou na rękach. Od jakiejś godziny śpi i nie mam serca go budzić.
Za mną podąża Zayn niosący Nialla.
- Chcę kurwa zwrot pieniędzy, człowieku. I nie obchodzi mnie, że ty tylko tym sterujesz. Oddaj mi moje pieniądze.
- Przepraszam bardzo ale...
- Mój chłopak najadł się przez was strachu i masz mi oddać kasę! Tamtej dwójce też. - pokazuję na chłopaków.
- Dobra, wyluzuj. - wciska mi je do ręki. - To cała kasa, którą tutaj mam.
- Pierdolone gówno.