*224*

2.3K 150 7
                                    

Przyciskam Lou bardziej do mojego ciała, kiedy wychodzimy z budynku i kierujemy się do samochodu.

- Kochanie, już cichutko, wszystko jest dobrze. No już, shh... - całuję go w czoło.

Wybucha jeszcze głośniejszym płaczem. Otwieram drzwi od auta i sadzam go na miejscu pasażera. Obchodzę pojazd dookoła i siadam za kierownicą.

- Dlaczego on mnie tak nienawidzi? Jestem aż taki beznadziejny? - wyciera łzy z policzków i odwraca się w moją stronę. Nachylam się do niego i delikatnie całuję w policzek.

- Nie wierz w jego słowa. Jesteś idealny, rozumiesz? To co on mówi jest kłamstwem. Nie przejmuj się tym, maluszku.

- Ale on...

- Jest skurwielem. Nie patrz się tak ma mnie. Nie obchodzi mnie to, że jest twoim... ojcem. - krzywię się. - Mam nadzieję, że tam zdechnie.

- Hazz...

- Cicho. Zapnij się, skarbie. Wracamy do domu. - puszczam go u wkładam kluczyk do stacyjki.

- Dobrze.

Messages *L.S* 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz