- Harry, wstawaj. - słyszę radosny głos tuż nad swoim uchem i uśmiecham się delikatnie. Obejmuję Lou rękami i przyciągając go do siebie, lekko całuję.
- Dzień dobry, maluszku. - pocieram moim nosem ten jego. - Jak się spało?
- Cześć. - zagryza wargę nadal uśmiechnięty. - Dobrze, bo z tobą.
- Na taką odpowiedź liczyłem. - całuję go w czoło. - Coś do jedzenia?
- Jasne. Tosty?
- Co tylko chcesz.
- Tosty. - wystawia język w moją stronę.
- Jakie dziecko. - uśmiecham się.
~*~*~
Po jakiś trzydziestu minutach robienia tostów, w końcu skończyliśmy. Niby to nie jest takie trudne ale przez zbyt długie całowanie się, spaliliśmy kilka. Dobrze, że dom jest cały.
~*~*~*~
Wiem, że znowu jest krótki ale nie wiem czemu ostatnio dodaję rozdziały tak późno. :(
Postaram się poprawić. ❤