*4 miesiące później*
Zarezerwowałem z Lou bilet na lot do Francji. Wylatujemy już jutro, a nie jesteśmy jeszcze spakowani.
- Czemu zawsze robimy wszystko na ostatnią chwilę?! - krzyczę do Lou z łazienki.
- Mnie się nie pytaj! - wybucha śmiechem, a ja do niego dołączam. Zanoszę do pokoju wszystkie potrzebne kosmetyki i wkładam je do walizki.
Kładę ręce na biodra Louisa i przyciągam go do siebie. Całuję go w czoło.
- Kocham Cię, Lou, wiesz o tym, prawda?
- Wiem, Harry. Ja Ciebie też kocham. - uśmiecha się.
- Która godzina, maluszku?
- Po dziewiętnastej. - odpowiada.
- Czyli mamy jeszcze dużo czasu. - podnoszę go i okręcam dookoła. Wybucha śmiechem i łapie się moich ramion, a nogami oplata mnie w pasie.
- Harry! - piszczy. - Postaw mnie! Proszę!
- A co za to dostanę?
- Buziaka?
- Hm... Może być. - stawiam go na ziemi i nachylam się w jego stronę. Szybko całuje mnie w policzek i odsuwa się ode mnie.
- Nie powiedziałeś gdzie! - wystawia mi język.
- Przebiegły skrzat. - mrużę oczy.
