Drzwi

27K 1.8K 122
                                    

Zjadłam pyszny posiłek i zadowolona, wyszłam z jadalni.

Przez całą godzinę, chodziłam po pomieszczeniach, szukając nie wiem czego. Jak się okazało, miejscem w którym byłam przetrzymywana, był zwykły dom. W końcu stanęłam przed wielkimi drzwiami, prowadzącymi chyba na zewnątrz. Rozejrzałam się do okoła. Pusto. Dobrze!

Chwyciłam za klamkę, chcąc wyjść.

Oczywiście zamknięte! No, a jakżeby inaczej?

Głośno westchnęłam, i ruszyłam w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

Szłam korytarzem, spoglądając na wszystko, co się da. Ciemne, lekko zniszczone panele, lichtarze po bokach, i jak już wcześniej wspomimałam, dziwnie podrapane ściany.

Moją uwagę, przykuły drzwi. Nie takie jak reszta... były one, ciemne, zniszczone i stare.
Jednym słowem, mroczne.
Rozejrzałam się, i stwierdziłam, że jest tu dość dziwnie za cicho.
Brak oświetlenia, w tej części korytarza był dziwny, ale także rzucał cień, który mnie zaintrygował.
Podeszłam bliżej, chcąc wejść do środka. Coś jest, nie tak... Zmarszczyłam brwi, widząc, że "Urządzenie, posiada defekt"
Jaki?
Klamka! Nie ma, klamki!
Popchnęłam drewno licząc, że się otworzą.

Po chwili drzwi, charakterystycznie skrzypiąc zrobiły to, na co liczyłam.

Uchyliłam je szerzej wchodząc do środka. Znajdowałam się w jakimś pokoju, całkiem dobrze oświetlonym, przez wpadające promienie księżyca. Stałam, na przeciwko okna.
Przymknęłam powieki, czująć na swojej twarzy, to przyjemne światło.

Rozejrzałam się, po pomieszczeniu.
Po prawej stronie okna, centralnie w rogu było wielkie biuro, na którym była masa książek. Pod moimi nogami, był zwykły ciemny dywan, pokryty masą kurzu.
Po lewej, cztery rownolegle stojące długie szafki z książkami.
Od razu, do nich podeszłam. Przejechałam opuszkami palców, po zewnętrznej oprawie. Otworzyłam jedną z nich, lecz nie dowiadując się żadnych ciekawych rzeczy, szybko odłożyłam ją na miejsce.
Wróciłam do biurka, kiedy dojrzałam coś ciekawego.
Na środku, leżał dziennik na którym widniał napis:

"CIEMNA KSIĘGA"

Usiadłam na krześle, otwierając ją.
Przeglądałam kartki, kiedy coś dziwnego, rzuciło mi się w oczy.
Tekst, który był oprawiony, złotą nicią.
Napisany wydawało by się, że odręcznie, lecz pozory bardzo często mylą.

Zmarszczyłam brwi, czytając napis.

"Wilkokrwiści, w mroku żyjący...
nie wiedzą, że czarownice...
I anioły, i demony, i wampiry, złączą się...
By rozwiązać tajemnicę...

Wiedząc, że wszystko może...
Zostać raze..." – nie przeczytałam dalej, gdyż usłyszałam czyjeś głosy.
Cholera! Idą tu!
Zostawiając wszystko jak leży, uciekłam z pokoju.
Drzwi, zamknęły się za mną z cichym trzaskiem.
Lekko wystraszona, szybko się odwrociłam. Moje oczy, rozszerzyły się do maksymalnej szerokości, gdyż zobaczyłam mur. A gdzie się podziały drzwi?
Stałam zdezorientowana, nie wiedząc co jest grane. Przed chwilą byłam w środku! A teraz, co? Stoję, wpatrując się w ścianę!

- co Ty tu robisz? – usłyszałam za mną, czyjś głos.

Powoli, odwrociłam się na pięcie.

- zwiedzam – Uśmiechnęłam się, sztucznie.

- jasne! – warknął blondyn, wwiercając się we mnie wzrokiem. Od razu widać, że mi nie uwierzył.

Na przeciwko mnie, stało czterech chłopaków, próbujących chyba prześwietlić moje myśli.

- masz dwie opcje! – powiedział, jeden z nich. – albo pójdziesz grzecznie do swojego pokoju...

Tą norę, w której mnie trzymają nazywają moim pokojem?

- albo... – kontynuował, chłopak – Emil... – wskazał na bruneta, o wręcz czarnych oczach. – ...zabierze Cię tam, siłą.

- sama, trafię! – odpowiedziałam pewnie, i ruszyłam przed siebie.

Poszłam w kierunku mojego pokoju, lecz przystanęłam za rogiem.

Zauważyłam, że w miejscu gdzie Alex dotknął ściany, pojawiły się te drzwi, którymi weszłam.
Zaciekawiona, spoglądałam dalej.

Alex, Emil i tych dwóch, weszli do środka rozmawiając o czymś mega... nie ciekawym.

Coś, o jakimś polowaniu czy jakoś tak.

Siedzieli już tam dobrą chwilę...

Powinnam iść?

- kurwa!!!! – usłuszałam nagle, wściekły głos jednego z chłopaków. – ona tu kurwa była!!!

Tak! Jednak, powinnam już iść...

Odwrociłam się, lecz w tym samym momecie walnęłam się stopą, w ścianę.
Zaklełam pod nosem, sycząc z bólu i robiąc pierwszy krok.

- STÓJ!!! – usłyszałam za mną, donośny głos.

Wstrzymując powietrze w płucach, stałam nie ruszając się.

W końcu, odwróciłam się, przełykając ślinę.

- ja... no... ten, tego... – plątałam się we własnych słowach, a chłopak w milczeniu, przyglądał mi się. – ktoś mnie woła! Ja... muszę iść!

Szybkim krokiem, ruszyłam w kierunku mojego "pokoju". Nawet nie wiem, kiedy osiągnęłam wampirze tempo.

Po trzech sekundach, byłam u siebie. Ostatnie co usłuszałam, to:

"Jeszcze wrócimy, do tej rozmowy!"

Porwana przez Wampira 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz