Wszyscy razem siedzieliśmy koło kominka, rozmawiając już sama nie wiem ile, ale podejrzewam, że dość długo. Spojrzałam na moich przyjaciół, którzy wydawali się tacy szczęśliwi. Śmiechy, żarty, zabawy, gry, rozmowy to właśnie lek na każdą chorobę.
- Amelia? Coś się stało? - usłyszałam głos Celeste.
Otrząsnęłam się, zdając sobie sprawę, że całkowicie odpłynęłam.
- Nie. - Uśmiechnęłam się szczerze. - Ja... po prostu cieszę się, że was mam.
- Ooo... - Ron zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki.
Wszyscy zaśmiali się z jego zachowania.
- Hej... Am ja wiem, że to dość głupie pytanie, ale wciąż nie rozumiem... - wtrąciła się Celeste.
- Tak? - Zmarszczyłam brwi.
- Jak? Jak... to możliwe, że żyjesz? - dziewczyna spuściła wzrok. - Jonas mówił, że to cię zabije. Mówił, że... ty...
- Mylił się. - wtrącił szybko Harry, patrząc gdzieś w dal.
- Wcale nie. - w pokoju, pojawia się Aria.
Wzrok wszystkich spoczął na niej. Stała w progu, i przyglądała mi się. Zerknęła też na Cel, siedzącą po mojej prawej.
- Co masz na myśli? - zdziwił się Harry.
Przysięgam, że bałam się jakiegokolwiek słowa, które za chwilę miało paść z ust tej kobiety.
- Nie mylił się. - powiedziała całkiem poważnie.
- No ale przecież Amelia tu jest. - odezwał się Ron. - więc wątpię, że się „nie mylił"
- To co Jonas wstrzyknął dziewczynom, zabijało każdą istotę żyjącą... lub w waszym przypadku nie żyjącą. - kobieta zaśmiała się.
- To dlaczego Amelia...? - zaczęła Celeste, lecz nie dane jej było skończyć.
- A ty? - Aria spojrzała w jej stronę.
- Co ja?
- Jak, ty przeżyłaś? - kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.
- No... ja przecież jestem powiernikiem, a ta substancja na nich nie działa. - Cel wzruszyła ramionami.
- DOBRZE! Więc... - Aria machała ręką w celu aby ktoś wreszcie odgadł o co jej chodzi.
Wytrzeszczyłam oczy, wiedząc co się święci. Jednocześnie właśnie dostałam potwierdzenie, że moje przypuszczenia były słuszne.
- NIEMOŻLIWE! - wyszeptała Cel. - Nie... - pokręciła głową.
- Co? - w końcu spytał Ron.
- Ale z ciebie kretyn Ron! - westchnął Albert.
- Nie nazywaj mnie kretynem, kretynie! - tak! Ronald i jego wielki „Foch forever na pięć minut"
- Ogarnijcie się cioty! - wrzasnął Harry i pokręcił głową.
- CIOTY? - Ron i Albert wielce się oburzyli.
- heeeeeh. - Harry spojrzał na sufit. - Za co? Boże za co?
- Możemy wrócić do głównego wątku? - spytała Aria.
- Tak. - odezwali się wszyscy.
- Ario... uważasz, że...? - zaczęła Celest ale kobieta jej przerwała.
- Ja nie uważam. Ja jestem pewna!
- ALE CZEGO? - zdenerwował się Ron.
- Że Amelia również jest powiernikiem. - odezwała się dziewczyna koło mnie.

CZYTASZ
Porwana przez Wampira 2
VampirosKim jestem? Nazywam się Amelia Collins i jestem pół wampirem, pół człowiekiem. Moim ojcem natomiast jest król wszystkich krwiopijców, co czyni mnie arystokratką. To, co do tej pory przeżyłam, jest niczym w porównaniu do tego, co niesie przyszłość. ...