Pomyłka

16.9K 1.2K 52
                                    

Westchnęłam i spokojnie ruszyłam w kierunku chłopaka. Nie odrywał ode mnie wzroku co trochę mnie krępowało.

- Musisz się tak patrzeć? - uniosłam brwi, zerkając na niego.

- Muszę. - wzruszył ramionami i niewinnie się uśmiechnął. Pokręciłam tylko głową na jego komentarz i weszłam jeszcze do łazienki, której drzwi były niedaleko łóżka. Zdjęłam wszystko z siebie, w zamian zastępując to jedną trochę przydużą koszulką. Wyszłam z łazienki i od razu weszłam pod kołdrę. Chłopak leżał na brzuchu i najprawdopodobniej już spał. Położyłam się, przez chwilę patrząc na jego twarz. Odgarnęłam jego jeden kosmyk i uśmiechnęłam się mimowolnie. Po pięciu sekundach już leżałam z zamkniętymi oczami i odpływałam w krainę morfeusza. Tuż przed tym, poczułam dużą dłoń oplatającą mnie w pasie. - Moja Ami. - usłyszałam szept, lecz nie myśląc więcej o niczym, zasnęłam.

Obudziłam się, wyjątkowo wypoczęta. Spojrzałam na Harrego, który jeszcze leżał. A mówią, że wampiry nie potrzebują snu! Zabaaawne...

Jak najciszej potrafiłam, odsunęłam się od niego, nie chcąc go obudzić. Udało mi się wstać, a wtedy usłyszałam głos, stłumiony poduszką.

- Ami, wampira nie da się nie obudzić. - przewrócił się na plecy i wsadził dłonie pod głowę. Z głupkowatym uśmieszkiem spojrzał na mnie, a ja westchnęłam widząc go no... prawie nagiego! w całej okazałości. Wczoraj było trochę ciemno, lecz i ja byłam zmęczona. Nie widziałam tak dokładnie jak teraz. Zawstydzona spuściłam wzrok.

- Możesz sobie popatrzeć. - usłyszałam jego lekko zachrypnięty głos, który spowodował u mnie dreszcze.

- Taaak. Yyyy... FAJNIE! - zaczęłam się cofać. - Ja już lecę! - szybkim krokiem wyszłam z pokoju, słysząc za sobą jego śmiech. Z salonu, z szafki zabrałam jakieś ciuchy i przebrałam się w nie. Wstąpiłam do kuchni, zastając tam Margaret. Bez słowa podeszłam do kuchennego blatu, wyjmując z lodówki jeszcze potrzebne składniki i zaczynając robić sobie kanapki.

- Gdzie twój ojciec? - spytała dziewczyna a ja westchnęłam.

- W oddzielnym skrzydle. - posmarowałam kanapki serkiem topionym, a na to położyłam plasterki pomidora. Lekko posoliłam i wstawiłam wodę na herbatę.

- A czemu tu nie przychodzi? - spytała wciąż drążąc ten temat. Co ją to obchodzi?

- Ma dużo pracy.

- Ahaaaaaa... - nagle do kuchni wszedł Harry ubrany w długie spodnie dresowe i dosyć przylegającą białą koszulkę. - Harry! - dziewczyna podbiegła do niego i wyszczerzyła się. Co kurw...

- Ym, co ty robisz? - chłopak spojrzał na nią jak na wariatkę.

- Mam prośbę do ciebie. - złapała go za ramie uśmiechając się fałszywie w moją stronę. - Ostatnio miałam wytworzyć ogień, ale źle się skupiłam i coś mi nie wyszło...

Powiadasz?

-... mógłbyś TY mi pomóc? - spojrzała na niego błagalnie, a on na mnie. Zmarszczył brwi myśląc nad czymś.

- Amelia, chodź na chwilę. - brunet podszedł do mnie i łapiąc mnie za nadgarstek pociągnął w stronę salonu. Margaret pobiegła za nami. - Nathan! - krzyknął widząc schodzącego ze schodów szatyna. - Sprawa jest.

- Ale po co tak wrzeszczysz? - przeciągnął się i uśmiechnął. Powoli podszedł do nas, i położył się na kanapie. - Co to za sprawa?

- Pomyliłeś się. - chłopak patrzył na niego groźnie.

- Z czym? - Nathan zaśmiał się.

- Hejo! Co się dzieje? - koło nas nagle pojawiła się Celeste.

- Mówimy o tym, że... - znów zaczął Harry.

- Przepraszam was. - w salonie pojawił się obcy mężczyzna. Mógł mieć może około 35 lat. - Król wzywa was wszystkich. Nathan gwałtownie wstał i złapał Mar za rękę. Ja zmarszczyłam brwi i ruszyłam w kierunku mężczyzny. Celeste i Harry zrobili to samo.

Porwana przez Wampira 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz