Patrzyliśmy na dziewczynę już od jakiś 2 minut.
- Iiii... - odezwał się Nathan. - Czujesz coś? - spytał marszcząc brwi.
Zachwiała się i podparła ręką o stół. Naprawdę wyglądała dosyć blado.
- Wiecie... chyba mi niedobrze. - powiedziała i wręcz wybiegła z pokoju w stronę toalety.
- Więcccccc, co? - odezwałam się. - Dostała moc „super żyg"? - Uniosłam brwi. Ta sytuacja była całkiem zabawna.
- Bardzo śmieszne. - wywrócił oczami Nathan.
- W księdze było napisane, że potwierdzeniem przyjęcia mocy, będzie jakaś reakcja organizmu. Więc wiemy o co chodziło... - mruknął Harry. Nathan przeciągnął się i rzucił na kanapę, kładąc nogi na stół.
- Zdecydowanie lepiej. - z łazienki wróciła Mar.
- Dostałaś jakąś moc? - w pokoju znikąd pojawił się Ron.
- Ron? - spojrzałam na chłopaka, marszcząc brwi. - Co tu robisz?
Spojrzał na mnie i przechylił głowę.
- Siadam. - wzruszył ramionami, patrząc na kanapę. - Więc, Mar? Dostałaś jakąś moc? - spytał jeszcze raz, westchnął i usiadł zerkając na nią.
- Wiecie... nie wiem. - patrzyła na wszystkich po kolei.
- A jak się czujesz? - zapytał Nathan.
- Lepiej, to na pewno. - zamilkła na chwilę. - Muszę iść spać. Trochę jestem zmęczona.
Zapadła cisza, a każdy pogrążył się w swoich myślach.
- Dobra. - powiedzieliśmy zgodnie i rozeszliśmy się w swoje strony.
- Yyyym. Szybcy jesteście. - usłyszałam Margaret, kiedy wchodziłam po schodach.
- W końcu jesteśmy wampirami... - mruknęłam pod nosem i weszłam do swojego pokoju.
Wzięłam już prysznic, więc od razu weszłam pod kołdrę przykrywając się nią. Oparłam głowę, o poduszkę i wtuliłam się w nią. Przymknęłam powieki, czując, że powoli odpływam.
- AAAAAA! BŁAGAM NIE! - czyjś przerażony krzyk zwalił mnie z łóżka. Westchnęłam, masując obolałe już ramię na które upadłam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam rękoma twarz. Wstałam na nogi i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi. Wyszłam z mojego pokoju i pokierowałam się w stronę pokoju Margaret. Według mnie to właśnie stamtąd usłyszałam ten dźwięk. Nie pukając weszłam do środka, podchodząc do łóżka dziewczyny.
- Margaret. - powiedziałam cicho, lecz ona poruszyła się i uchyliła powieki. - Stało się coś?
- Nie. Dlaczego pytasz? - przetarła ręką oko i usiadła opierając się o metalowy zagłówek za nią.
- Słyszałam krzyk. A co dziwniejsze to był chyba Twój krzyk. - spojrzałam na nią marszcząc brwi.
- Nie krzyczałam. Co słyszałaś, tak dokładnie?
- „Aaaa, błagam nie, nie." Coś w tym stylu. - wzruszyłam ramionami.
- Moment. - dziewczyna wytrzeszczyła oczy. - Ja to krzyczałam, ale w moim śnie.
Zamilkłyśmy nic nie rozumiejąc.
- Jak to możliwe, że słyszałaś co krzyczałam? - odezwała się Margaret.
- Nie wiem. Może to ma coś wspólnego z Twoją mocą? - pokiwałam głową gdyż to wydawało się całkiem logiczne. - Może śniło Ci się coś strasznego i podświadomie szukałaś kogoś kto Ci pomoże? - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego usłyszałaś to tylko Ty? - spytała patrząc podejrzliwie.
- Nie wiemy czy tylko ja, poza tym byłam najbliżej Twojego pokoju, więc możliwe, że to dlatego przeszło na mnie.
- Więc czym jest ta moja moc? - podrapała się po głowie. - Przekazywanie snów?
- Nie mam pojęcia. Może szukanie pomocy, w różnych sytuacjach... - spojrzałam za okno, widząc, że na zewnątrz było coraz jaśniej.
Nic więcej nie mówiąc wstałam i westchnęłam.
- Idź spać. Porozmawiamy jutro.
- Jasne. - Dziewczyna położyła się, a ja wyszłam zamykając za sobą drzwi. Wróciłam do siebie i położyłam się starając zasnąć.
Dziwiły mnie dwie rzeczy:
Po 1: O co chodzi z mocą Margaret?
Po 2: DLACZEGO NIE IRYTOWAŁA MNIE SWOJĄ OSOBĄ I NIE ZACHOWYWAŁA SIĘ JAK IDIOTKA?
***
Obudziłam się z dziwnym odczuciem czyjejś obecności. Przekręciłam się lekko w lewo, automatycznie wydając z siebie krzyk:
- BOŻE!!! - wstałam do pozycji siedzącej i odwróciłam się w kierunku postaci siedzącej obok.
- Wystarczy Harry... - mrugnął do mnie brunet.
- Yyyymm... Możesz mi powiedzieć co Ty tutaj robisz? - powiedziałam opanowując szok.
- Teoretycznie mogę Ci powiedzieć. - uśmiechnął się, jednak zamilkł. No cholera!
- No więc... - ponaglałam go zdenerwowana.
- Z praktyką, już gorzej. - zaśmiał się, zapewne ze swojego jakże błyskotliwego tekstu.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Chłopak wyszczerzył się jeszcze bardziej i wręcz rzucił na mnie, przygniatając swoim ciałem.
- Co robisz, debilu? - próbowałam go odepchnąć.
- Leżę. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Złaź ze mnie! - zaczęłam się szarpać, co rozśmieszyło go jeszcze bardziej.
- Jak się złościsz, śmiesznie marszczy ci się nos. - powiedział a bardziej wymruczał.
- Cudownie! Bardzo się cieszę, a teraz złaź! - popchnęłam go trochę mocniej, więc w końcu udało mi się uwolnić, jednak chłopak w ostatnim momencie złapał mnie w tali skutkiem czego było, żę to teraz ja leżałam na nim.
- Nie tak drapieżnie! - przyciągnął mnie mocniej do siebie tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Zabawny jesteś. - uśmiechnęłam się sarkastycznie. - Możesz mnie puścić?
- Nie chcesz tego. - powiedział całkowicie poważnie.
- Wiesz... - zastanowiłam się chwilę. - Jednak chcę.
- Na pewno? - uniósł lekko głowę prawie dotykając swoimi ustami moich. Poczułam gorący oddech Harrego na moich ustach. Wzięłam głęboki wdech, czując się jakoś dziwnie. Co się ze mną dzieję?
- Ttt- ak. - lekko się zająknęłam, co na 100% usłyszał.
- To dlaczego wciąż na mnie leżysz? - wytrzeszczyłam oczy dopiero teraz czując, że chłopak już nie obejmuje mnie rękoma.
Przełknęłam ślinę i szybko wstałam. Usłyszałam za sobą głośny śmiech.
- I co Cię tak śmieszy? - spojrzałam na niego, oblewając się rumieńcem.
- Uwielbiam Cię.
CZYTASZ
Porwana przez Wampira 2
VampireKim jestem? Nazywam się Amelia Collins i jestem pół wampirem, pół człowiekiem. Moim ojcem natomiast jest król wszystkich krwiopijców, co czyni mnie arystokratką. To, co do tej pory przeżyłam, jest niczym w porównaniu do tego, co niesie przyszłość. ...