Mleko

22.7K 1.3K 112
                                    

- I masz całkowitą pewność? - spytała Celeste. Dziewczyna siedziała na przeciwko mnie, próbując dowiedzieć się jak najwięcej. Rozumiem ją. Jest ciekawa, ale powinna na chwilę dać mi spokój i pozwolić zjeść. - Skąd?

- Heeeeeeh. Celeste, ja to wyczułam. Ja to wiem. - powiedziałam pewnie i wróciłam do mojego pożywienia. Aby być zdrową musiałam dostarczać mojej ludzkiej stronie - pożywienia zwykłego i wampirzej - krwi. Dlatego przede mną stał talerz ze świeżo zrobionymi naleśnikami, polanymi syropem klonowym i kielich z czerwoną cieczą.

- No dobrze. To cudownie! Znalazłyśmy już trzeciego powiernika. Teraz trzeba tyko odszukać ostatniego. - urwała, zamyślając się.

- Nie. - nabrałam na widelec trochę tego boskiego jedzenia i wsadziłam do buzi, przeżuwając. - Nie musimy, Harry nim jest.

- Słucham?! - wydarła się, zszokowana.

- Nie powiedziałam Ci? - zmarszczyłam brwi.

- NIEEEEE! - wrzasnęła jeszcze głośniej.

- Już tak się nie unoś. Ja też wiem od niedawna. - wzruszyłam ramionami i westchnęłam. W zasadzie to prawda, wiem to od wczoraj a wcześniej nie spotkałam się z dziewczyną. Gdybym spotkała, na 100% bym jej powiedziała.

- No dobra... Ej a ten cały Nathan? Co o nim wiemy? - spytała, przyglądając mi się.

- Rozmawiałaś z nim w ogóle? - spytałam lecz cisza. - Hallllllo? - pomachałam jej ręką przed twarzą. Co jest? - CELESTE!!!

- Spokojnie! - dziewczyna się wystraszyła i jednocześnie ocknęła z jakiegoś transu. - Wiesz... bo... ten, no bo... on... ten... - nie mogła nic z siebie wydusić i dopiero wtedy załapałam.

- ON CI SIĘ PODOBA! - zaczęłam się cieszyć jak mała dziewczynka.

- Cooooo? - blondynka zaczęła się rozglądać i uciekać spojrzeniem. - Nie prawda.

- Oj. Prawda, prawda. - zmierzyłam ją spojrzeniem. - Wiesz... - w mojej głowie zaczęły się rodzić chore pomysły. - On też jest powiernikiem. Możesz pod pretekstem wspólnych poszukiwań spędzać z nim czas.

- Więc co? Chcesz aby były pary powierników? - spytała lecz chyba nie zrozumiałam.

- Jak to, par"Y"? - zaakcentowałam ostatnią literkę.

- Ja i Nathan. Ty i Harry. - zaczęła się śmiać z mojej miny.

- Nie zabawne. - skwitowałam szybko, starając się zakończyć ten temat.

- Wręcz przeciwnie. - poruszała sugestywnie brwiami. - Ami, pasujecie do siebie... - zaczęła kiwać potwierdzająco głową, na własne słowa. W tym samym czasie, do kuchni wszedł wilk o którym mowa z cwaniackim uśmieszkiem.

- Kto pasuje do kogo? - uśmiechnął się jeszcze szerzej i podszedł do lodówki wyjmując z niej małą buteleczkę mleka.

- NIKT! - wrzasnęłam i szybko zakryłam ręką usta Celeste. Ta oburzona zaczęła coś mówić lecz na szczęście moje palce to zagłuszały. - Koleżanka, potrzebuje lekarza. My już pójdziemy. „CO?" krzyknęła przez moją rękę ale ja to zignorowałam i zaczęłam ciągnąć nas w kierunku... no po prostu byle gdzie.

- Em... Ami wydaje mi się, że Cel nie jest zachwycona Twoim pomysłem. - Chłopak oparł łokieć na blacie a głowę (brodę) na dłoni i przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Jeeeeeest. Tylko nie potrafi tego dobrze okazać. - podrapałam się po głowie i spojrzałam na blondynkę która teraz zabijała mnie wzrokiem. „Jeseli zaras mnie nje pusscis, to ugryse!" wypaplała, a ja zdając sobie sprawę z tego, jak głupia jest ta sytuacja, puściłam ją. - Sorki.

- Ta. - mruknęła, wywracając oczami.

- Jeżeli już skończyłyście tą szopkę, to zapraszam do Nathana. - odezwał się brunet i zaśmiał się. Ruszył w kierunku głównego salonu.

- Po co ci to mleko? - spytałam idąc razem z Cel za chłopakiem. Spojrzał na to co ma w ręku i zaśmiał się.

- Gdzieś słyszałem, że mleko świetnie czyści zamsz. Chcę to sprawdzić. - odpowiedział a ja tylko pokiwałam głową. Dotarliśmy do celu, a tam na kanapie siedział szatyn robiący coś na swoim telefonie. Usłyszałam jak Cel głośniej wciągnęła powietrze. Nieźle ją wzięło.

- Hej. - odezwał się Harry. Podszedł bliżej a my razem z nim. - Wiesz po co tu jesteś?

- Powiedzmy? -uniósł na nas łaskawie wzrok.

- To może inaczej... wiesz kim jesteś? - Harry spróbował inaczej. Wszyscy w skupieniu spoglądaliśmy na Nathana, który westchnął i wstał.

- Jestem powiernikiem. Tak jak Wy. - zamilkł na chwilę, lecz tylko na moment. - Wiem to, ponieważ jestem troszkę inny niż Wy. To według księgi ja, wyczuję wybrańca. Niestety bez Waszej pomocy nie udałoby mi się to.

- Jak go odnajdziesz? - spytałam, faktycznie ciekawa.

- Potrafię odnaleźć większość osób.Mam taką moc specjalną. Przy odnalezieniu wybrańca będzie mi potrzebna tylko Wasza obecność.

- Okej. Jesteśmy razem, więc kiedy go odnajdziesz? - spytał znów Harry. Celeste nie potrafiła wydusić z siebie słowa.

- To kwestia godzin.

- To co robimy? - spytałam, drapiąc się za uchem.

- Zostawcie to mnie. - powiedział zadowolony Nathan.

***

„Zostawcie to mnie" nie powinniśmy się zgadzać. Co najśmieszniejsze, nie wiecie dlaczego! Pan cudowny i mądry Nathan, tak jakby ‚wyłączył' barierę pozwalającą wejść tylko wampirom i zaprosił ponad 200 ludzi i zorganizował imprezę. No oczywiście! Kto by nie chciał dwustu osób w domu pełnym wampirów? Pff... zorganizował sobie szwedzki stół!

Przepchałam się przez tańczące osoby aby znaleźć kogokolwiek znajomego. Zauważyłam gdzieś w tłumie znane mi włosy Rona, wrzeszczącego na kogoś. Podeszłam bliżej. Osobą z którą się tak wykłócał był Nathan.

- Czy Ciebie pojebało do reszty? - wrzasnął, lecz muzyka w większej części go zagłuszyła.

- Wyluzujcie trochę. Napijcie się. - wskazał na tańczących. Zaczął się śmiać i przyłożył kubeczek z jakimś napojem do ust.

- Co to? - wskazałam na jego rękę.

- To? - podniósł troszkę wyżej. - Krwawa Mary.

- W sensie wódka i sok pomidorowy? - zmarszczyłam brwi, czekając na potwierdzenie, które nie wydawało się takie oczywiste.

- No w połowie. Wiesz... wódka się zgadza, ale ten sok coś mi nie pasował. - zaśmiał się i znów napił.

- Czym go zastąpiłeś? - spytałam, znając już odpowiedź.

- No a jak myślisz? - uniósł brwi i zniknął w tłumie.

Westchnęłam i usiadłam na pobliskiej kanapie. Przysięgam! Gość znajdzie wybrańca i stąd wylatuje!

Porwana przez Wampira 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz