Ale Ty wredny jesteś...

1.7K 49 2
                                    

Po posiłku pojechaliśmy do mnie do domu, bo kigurumi pande do spania i ciuchy na jutro. Świetnie się razem bawiliśmy i nie chcieliśmy się rozstawać. W domu ja poszłam do pokoju się spakować, a Niall został w salonie, bo mój tato chciał z nim pogadać. Przeraziłam się kiedy to powiedział, bo mu różne rzeczy do głowy przychodzą. Na szczęście siedziała z nimi moja mama, co mnie trochę uspokoiło.
Niall: Błagam pośpiesz się.
Ja: Już schodzę
- To my już idziemy. Pa.
- Dowidzenia
- Cześć, bawcie się dobrze-powiedziała moja mama
- ale nie za dobrze- jak zwykle tata musiał dodać swoje 3 grosze.
- Tato!
- No co? Muszę tu pilnować takich rzeczy. No bo kto inny?
- Pa-wyszłam z domu, bo ta rozmowa prowadziła w złym kierunku
- Niall, przepraszam za nich
- Nie musisz. Bo widok Ciebie zawstydzonej jest bezcenny i tak słodko się rumienisz.
- Ale Ty wredny jesteś -pacnęłam go w ramię.
- Przesadzasz...Nie zawsze. Tylko czasami.
- Jeszcze słowo, a wrócę się do domu.
- To ja może się zamkne.
- Dobry pomysł. Nikogo u Ciebie nie ma?- zapytałam kiedy weszliśmy do domu.
- Nie pojechali do znajomych. Wrócą za 2 dni.
- Moi też zaraz wyjeżdżają i wracają kiedy twoi.
- Mamy całe 2 dni bez ich zrzędzenia. Jesteś może głodna?
- Nie, najadłam się, ale możesz dać mi sok pomarańczowy jeśli masz.
- Oczywiście, że mam kiedy powiedziałaś, że to twój ulubiony to stwierdziłem że warto jest mieć bo w domu.
- No i to jest to-powiedziałam kiedy dał mi sok, a ja zaczęłam wchodzić po schodach. No i oczywiście jak to ja musiałam się potknąć. Niall mnie złapał, ale sokiem i tak się oblałam.
- Jaka niezdara-zaśmiał się
- Nie śmiej się ze mnie i mnie postaw proszę.- zrobiłam naburmuszoną minę
-Będę się śmiał ile będę chciał i nie zamierzam Cię puścić -powiedział po czym wniósł mnie do swojego pokoju i postawił.
- A oto moja swiątynia
Jego pokój naprawdę był genialny. Niebiesko -szare ściany. Na wprost drzwi jest okno, a pod nim ogromne 2 osobowe łóżko z milionem poduszek. Po lewej stronie była czarna szafa i biorko, a po lewej plazma i gitara. I miał Jeszcze regał z książkami. Mnie jednak urzekło to łóżko.
- Niall wiesz co zamierzam teraz zrobić?
- Przebrać się? 
- Nie-pisnęłam i wskoczyłam na łóżko, chowając się pod kołdrę.
-Wiesz, że to łóżko jest od teraz moje? Prawda, Niall?
- Nie! To jest moje łóżko, a Ty młoda damo idź się przebrać -próbował udawać poważnego
- Chyba śnisz. Jest moje i z niego nie wychodzę.
- Nie? To ja Cię stamtąd wyciągnę inaczej-zaczął się do mnie zbliżać.
- Co ty chcesz zrobić?
- Chcę zrobić tak-rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać, chciałam go odepchnąć, ale na marne.
- Niall... proszę... zostaw...Nie - zazełam piszczeć
-Hahahaha Nie. Ale masz dwie opcję do wyboru. - przestał mnie łaskotać i siedział tylko na mnie.- pierwsza grzecznie wyjdziesz z łóżka i pójdziesz się przebrać.
- Nigdzie nie idę
- Daj mi skończyć. A druga opcja to: przywiąże Ci ręce do łóżķa i będę łaskotać. Będę bezlitosny-uśmiechnął się złośliwie.
- Nie idę nigdzie i kropka.
- Nie to nie-wstał że mnie i podszedł do szuflady, żeby wyjąć dwie linki.
- Po co Ci w domu linki?
- Kiedyś z kolegami do szkoły potrzebowaliśmy i tak jakoś.
- Nie zrobisz tego
- Nie? -złapał mnie za rękę i chciał ją przywiązać. Zaczełam się szrpać, ale na marne, bo Niall jest naprawdę silny.
- Proszę nie.
- za późno
- Wstanę tylko mnie puść. Błagam -Niall zaczął się śmiać, ale puścił moją rękę
- Nat, ze mną nie wygrasz. Nigdy.
- A spadaj głupku.
-  Ty uważaj na słowa, bo dokończę to co zacząłem. - znów się śmiał
- Będziesz mnie tak cały czas szantażować
- Nie tylko dzisiaj
-jesteś niemożliwy


Liczysz się tylko TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz